Bankowy wizerunek można kupić - zaufania już nie

PAP/Marcin Obara
PAP/Marcin Obara

Niewątpliwie czeka nas jeszcze wyjaśnienie wielu tajemnic w sektorze bankowo-finansowym w Polsce.

O ile, by się okazało prawdą i co z pewnością warto by sprawdzić, że w minionych latach, 16-tu bankierów, spośród działających w Polsce banków, którzy samodzielnie ustalali stawkę WIBOR niezbędną do wszelkich transakcji kredytowych i depozytowych w złotych polskich, dotyczących transakcji na skalę 1,4 bln zł mogłoby się dopuścić jakichś manipulacji, co np. miało miejsce w Londynie ze stawką LIBOR - to wówczas, nie tylko 550 tysięcy kredytobiorców frankowych, ale również miliony polskich kredytobiorców złotowych i to na dziesiątki, a nawet setki miliardów złotych, mogłoby się czuć skutecznie oskubanymi.

Być może nadchodzi czas, żeby również ten wątek wyjaśnić opinii publicznej, bo wątpliwości w minionych latach również w tej sprawie nie brakowało. Ta obecna władza w sferze gospodarczej i finansowej coraz gwałtowniej się pruje. Obecny rząd traci ostatnie atuty i ku własnemu przerażeniu widzi, jak realna władza wymyka im się z rąk. Skomasowana propaganda, bezgraniczny cynizm, a nawet obietnice kolejnych cudów, w tym zapowiadanego wzrostu gospodarczego i dobrobytu za unijne pieniądze nie robią już na milionach Polaków wielkiego wrażenia. Ludzie widzą, że system się wali, a przekręty coraz częściej wychodzą na wierzch.

Blisko 5 tysięcy zdesperowanych, ale i coraz lepiej zorganizowanych i świadomych swych praw „frankowiczów” protestujących pod MF, siedzibami dużych banków czy KNF-u, krzyczących; złodzieje, złodzieje to całkiem nowa jakość po 8-latach rządów koalicji PO-PSL. Ci ludzie, podobnie jak górnicy, rolnicy czy rodzice osób niepełnosprawnych czują się oszukani, ograbieni i porzuceni przez własny rząd. Dziś już nie da się rozwiązać problemu kredytów frankowych i zanucić 1,5 milionom Polaków; „Polacy nic się nie stało”, bez upuszczenia nieco finansowej krwi dobrze już przecież utuczonym nad Wisłą bankom.

Tak wychwalane, głównie dzięki miliardowym reklamom banki działające w Polsce dość szybko, jak widać przestały być instytucjami zaufania publicznego i przeżywają coraz większą wizerunkową katastrofę. Zamiast ratować twarz i uniknąć konsekwencji jeszcze dokładają do przysłowiowego pieca. Nie tylko podnoszą wszelkie możliwe opłaty, marże i prowizje, wynajdują kolejne haki na własnych klientów, by ich oskubać, ale nawet, tak jak to chce uczynić od kwietnia duży bank - Pekao SA - chce wprowadzić opłaty za wyjmowanie własnych pieniędzy, przez własnych klientów z bankomatów własnego banku. Czarna seria bankowych wpadek, jakby nie miała końca.

Po, nie byle jakiej kompromitacji prezesa NBP M.Belki, w kontekście nagrań z restauracji „Sowa i Przyjaciele” mamy ostatnio całą serię, co najmniej dwuznacznych występów medialnych przedstawicieli świata bankowego, w tym ZBP i to w kontekście rozumienia i stosowania obowiązującego w Polsce prawa, szacunku dla reguł praworządności i zasad współżycia społecznego. Mimo medialnych „ustawek” narasta bunt i sprzeciw przeciwko liCHWie i PAZERNOŚCI. Najwyraźniej ta władza jest zakładnikiem lobby bankowego i niewiele może zrobić dla Polaków, nie bardzo też chce i potrafi.

Zasadnicze decyzje jeśli więc zapadną, to zapadną poza Polską w bankowych centralach w Rzymie, Amsterdamie, Berlinie, Madrycie, Lizbonie czy Paryżu. Wygląda na to, jakby wyrok na obecną ekipę rządzącą został już wydany. Wojna gangów w wewnętrznym obozie władzy rozpoczęła się i przybiera na sile. Być może wkrótce ujrzymy nowe przysłowiowe „kwity na stole”. Może wkrótce pęknie zmowa milczenia wśród ludzi służb i może się dowiemy, kto ma owe słynne bankowe konta, po kilkaset milionów dolarów w banku HSBC w Szwajcarii, czy nieco więcej dowiemy się o zakupie Pendolino oraz paru słynnych przetargach, inwestycjach czy prywatyzacjach.

Wygląda to tak, jakby nawet zagraniczne centra decyzyjne, zarówno te polityczne, jak i te finansowe postawiły już na obecnym „towarzystwie” lub jak kto woli „sitwie” ewidentny krzyżyk. Pomimo tego coraz bardziej absurdalne i rozpaczliwe wydają się być pomysły obecnej władzy, by np. Urzędy Skarbowe w swych kontrolach bardziej masowo i skutecznie karały polskich przedsiębiorców, by za wszelką cenę nie podnieść, jednej z najniższych w Europie kwoty wolnej od podatku lub podnieść najniższe stawki podatku VAT (5 i 8 proc.) po to, by wyciągnąć z naszej kieszeni, a zwłaszcza tych najuboższych (30-40 mld zł) pod hasłem wprowadzenia jednolitej stawki VAT na poziomie 16-17 proc.

Czy wreszcie wprowadzić nowy, bardzo dolegliwy podatek katastralny. Tyle tylko, że najpierw trzeba wygrać wybory prezydenckie i parlamentarne. Pomóc więc, ta obecna władza nam nie pomoże, ale zaszkodzić jeszcze i owszem. Polacy mają więc coraz bardziej oczywisty wybór; chcesz mieć gorzej i drożej, postaw na stary układ lub ratuj się kto może, pozbądź się ułudy i zacznij od Dudy.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.