„Fakt” nie musi przepraszać Giertycha za obraźliwe komentarze pod jego adresem na portalu internetowym.
Tego właśnie domagał się były wicepremier. Poszło publikację”Giertych chce odebrać immunitet Kaczyńskiemu” z 2010 r., który ukazał się też w internetowym „Fakcie”. To pod nim pojawiły się niecenzuralne wpisy. Giertych zażądał przeprosin. Ale przegrał.
Zarówno pierwszy proces, w którym sąd uznał, że ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną znosi odpowiedzialność wydawców za bezprawne wpisy, jeśli o nich nie wiedzieli, jak i obecny.
(Rok temu SN nakazał powtórzyć rozpoznanie apelacji Giertycha, z uwagi na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w którym stwierdzono, że portal odpowiada za komentarze internatów i trzeba je traktować jak treści redakcyjne.)
Dziś jednak sąd apelacyjny ponownie uznał, że wydawca „Faktu” nie musi przepraszać za hejterskie wpisy internautów. Bo nie ma dowodów na to, że wydawca o nich wiedział, a tylko wtedy mógłby za nie odpowiadać.
Roman Giertych nie składa broni. Zapowiada kasację.
No cóż, może będzie miał mniej czasu na bieganie po mediach i opluwanie dawnych kolegów. Bezkarne.
ansa/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/235465-giertych-przegral-z-faktem-nie-bedzie-przeprosin-za-hejtowanie-mecenasa