Była więźniarka obozu na Majdanku pokonana przez NFZ. Odebrano jej należne przywileje

Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Była więźniarka obozu na Majdanku przez wiele lat przyjmowana była do lekarzy bez kolejki. Mały przywilej dla osób represjonowanych, który się skończył, bo tak postanowił NFZ. Okazuje się, że NFZ gubi się w gąszczu skomplikowanych przepisów

Pani Maria z Lublina urodziła się w 1942 r. Miała 13 miesięcy kiedy z całą rodziną została przewieziona do obozu na Majdanku, później z tymi, którzy ocaleli przed zagładą została wywieziona do Niemiec. Do Polski wróciła w 1946 roku. Historię kobiety przypomina gazeta Michnika.

Pani Maria ma legitymację osoby represjonowanej z ręczną adnotacją „więzień obozu koncentracyjnego na Majdanku”. Taki dokument odrobinę ułatwia jej życie. Kobieta bez kolejki i skierowania mogła dostać się do lekarza. Do czasu…

Poszłam w poniedziałek (2 lutego) do przychodni. Strasznie długa kolejka i zapisy na kilka miesięcy do przodu. Pokazałam w rejestracji legitymację, ale pani za ladą powiedziała, że do niczego mnie ona już nie uprawnia i zaproponowała termin wizyty: 4 albo 5 maja

—opowiadała kobieta gazecie.lublin.pl.

Pani Maria  po wyjaśnienia poszła do siedziby lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Okazało się, że jej legitymacja do niczego już nie uprawnia.

Pani zacytowała mi nawet odpowiednie przepisy. Musiało coś się zmienić

—opowiadała.

Rzeczniczka lubelskiego NFZ, stwierdziła, że żadnych przywilejów w przychodniach zdrowia dla byłych więźniów obozów nie było i nie ma.

A jednak w 2013 roku na przykład małopolski NFZ wydał ulotki - dla lekarzy i pacjentów - w których przypominał o tym, jakie uprawnienia mają byli więźniowie obozów koncentracyjnych.

(…) prawo do świadczeń poza kolejnością w aptekach i wszystkich placówkach medycznych: szpitalach, poradniach specjalistycznych i gabinetach stomatologicznych, w poradniach rehabilitacji i fizjoterapii, w sanatoriach i szpitalach uzdrowiskowych

—przypomina gazeta.lublin.pl

Poproszona o komentarz rzeczniczka Funduszu z Lublina przyznała w końcu, że przepisy są skomplikowane, można się w nich pogubić, a po konsultacjach uznano, że byli więźniowie obozów koncentracyjnych mają jednak prawo do wizyty u lekarza bez kolejki.

NFZ kaja się i przeprasza panią Marię za zamieszanie.

To nie chodzi tylko o mnie. Jeszcze trochę dzieci z Majdanka w Lublinie żyje

—podsumowuje sytuację była więźniarka obozu.

ann/Gazeta Lublin

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.