Wymiar sprawiedliwości III RP w pigułce. Gwałciciel na wolności, bo sąd... spóźnił się z wnioskiem

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Trudności z pozyskaniem opinii biegłych - to przyczyna opóźnień w wydaniu przez gdański sąd decyzji dotyczącej ew. umieszczenia w specjalnym ośrodku wielokrotnego gwałciciela oraz mordercy Henryka Z. - wynika z wyjaśnień przekazanych Ministerstwu Sprawiedliwości przez gdański sąd.

17 stycznia Zakład Karny w Sztumie opuścił - po odbyciu 25 lat kary - Henryk Z. skazany za brutalny gwałt i zabójstwo 5-miesięcznej dziewczynki. Mężczyzna wyszedł na wolność, choć pół roku przed terminem zwolnienia, dyrektor sztumskiego więzienia złożył w Sądzie Okręgowym w Gdańsku wniosek o uznanie Henryka Z. za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i umieszczenie go w ośrodku z zaburzeniami dysocjacyjnymi w Gostyninie. Sąd nie zdążył jednak tego wniosku rozpoznać w terminie; mężczyzna wyszedł na wolność.

Jak poinformowała PAP w czwartek wieczorem rzecznik prasowy Ministra Sprawiedliwości Patrycja Loose, resort zwrócił się do prezesa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku o informację w tej sprawie. Loose podała, że z wyjaśnień uzyskanych przez ministerstwo wynika, „że główną przyczyną mającą wpływ na długość tego postępowania są trudności z pozyskaniem opinii biegłych”.

Zdyscyplinowanie biegłych i dopilnowanie, by postępowanie w tej sprawie zostało zakończone, należy do prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku

— napisała Loose w przesłanym PAP oświadczeniu.

Rzecznik prasowy gdańskiego sądu okręgowego Tomasz Adamski mówił w czwartek mediom, że biegły seksuolog kilkukrotnie wnosił o przedłużenie terminu sporządzenia opinii, choć sąd ponaglał go w tej sprawie. Adamski dodał, że akta wróciły już od seksuologa do sądu, a w przyszłym tygodniu ma się odbyć badanie przeprowadzane przez biegłych psychiatrów i psychologa.

Myślę, że w krótkim czasie uzyskamy tę opinię

— powiedział.

Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk powiedział wieczorem w TVN24, że będzie badał pracę gdańskiego sądu w sprawie Henryka Z. i - jeśli uzna, że jest to konieczne - „będzie mógł wnioskować o kartę dyscyplinarną dla sędziego po zakończeniu sprawy, po zbadaniu, jakie czynności były podejmowane”.

Minister mówił też, że resort pracuje właśnie „nad nową ustawą o biegłych”; dodał, że trzeba „usprawnić to narzędzie”.

Przygotujemy także inną zmianę, która będzie powodowała, że wniosek dyrektora (więzienia - PAP) będzie pojawiał się jeszcze wcześniej, nie pół roku przed (wyjściem osadzonego na wolność). Wykorzystamy nowelizację kodeksu, która w tej chwili ma miejsce w Sejmie

— zapowiedział Grabarczyk.

Jak dodał, w sprawie Henryka Z. „działa policja”. „Jestem w kontakcie i z minister (spraw wewnętrznych) Teresą Piotrowską; byłem także w kontakcie telefonicznym z z-cą komendanta głównego policji. Gwarantujemy bezpieczeństwo zarówno obywatelom, społeczeństwu jak i tej osobie” - powiedział Grabarczyk.

Rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Gdańsku mjr Robert Witkowski poinformował w czwartek PAP, że szef Zakładu Karnego w Sztumie złożył wniosek w sprawie Henryka Z. do gdańskiego sądu okręgowego w pierwszym możliwym terminie, w jakim mógł to zrobić - 18 lipca ub.r.

Witkowski wyjaśnił, że - zgodnie z ustawą o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie dla innych - aby powstał tego typu wniosek, musiały być spełnione jednocześnie trzy przesłanki, z których najważniejszą jest uzasadnione podejrzenie, że dana osoba po wyjściu na wolność może ponownie dopuścić się przestępstwa. Rzecznik wyjaśnił, że dyrektor więzienia przed złożeniem wniosku do sądu, musiał dysponować opinią specjalistów z zakresu psychiatrii bądź seksuologii. Osadzony musiał też przez przynajmniej część wzroku być poddawany terapii w specjalistycznym oddziale, na którym podejmowano próby resocjalizacji.

Powołując się na ochronę prywatności osoby skazanej, Witkowski odmówił informacji na temat treści opinii psychiatrycznej i psychologicznej dotyczącej Henryka Z.

Według portalu TVN24 „Henryk Z. był wielokrotnie badany przez biegłych psychiatrów i seksuologów”. Jedna z tych opinii miała kończyć się konkluzją:

Nie ma szans, aby jakakolwiek metoda lecznicza, wychowawcza mogła zmienić zboczony popęd lub na stale go stępić. Z diagnozy jednoznacznie wynika, że będzie wracał do tych sposobów zaspokajania popędu, dlatego winien być izolowany od społeczeństwa.

lw, PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.