Gdzie tu sprawiedliwość? Został potrącony na pasach, a musi zapłacić za naprawę auta

Fot. YouTube/zdjęcie ilustracyjne
Fot. YouTube/zdjęcie ilustracyjne

Został potrącony na pasach, stracił zdrowie, a teraz jeszcze musi zapłacić za naprawę samochodu, na który podczas wypadku upadł. To brzmi jak koszmarny żart. Niestety w takiej sytuacji znalazł się Mateusz Krawczuk, którego historia została opowiedziana w programie „Interwencja” na Polsacie.

Do wypadku doszło 10 października 2011 r. 18-letniego wówczas Mateusza na przejściu dla pieszych potrącił samochód. Siła uderzenia wyrzuciła chłopaka na maskę nadjeżdżającego z naprzeciwka auta. I to właśnie kosztami naprawy tego pojazdu obciążył Mateusza ubezpieczyciel. Pieniądze są ściągane z jego wynoszącej zaledwie 619 zł renty, którą otrzymuje jako osoba niepełnosprawna.

On ma zapłacić jeszcze za uszkodzenia pojazdu, którego celowo nie uszkodził, tylko ktoś go potrącił. To było w czasie wypadku

— skarży się Elżbieta Krawczuk, matka niepełnosprawnego mężczyzny, cytowana na stronie internetowej programu.

Dzień wypadku wspomina w następujący sposób:

Nie było sygnalizacji świetlnej, tylko po prostu zebra. A jego młodsza siostra szła poboczem i widziała Mateusza na środku pasów, gdy usłyszała huk. Syn ma usuniętą prawą nerkę, prawy płat płuca, była robiona trepanacja czaszki, bo głowa była tak opuchnięta, że ewakuowali krwiaka śródmózgowego

— opowiada.

Pani Elżbieta nie pracuje. Matusz wymaga stałej opieki mamy, a kilka godzin dziennie spędza w specjalnym ośrodku.

Jako zdrowy chłopak grałem bardzo dobrze w piłkę, biegałem, uczyłem się niewyobrażalnie dobrze, a teraz to przeminęło z wiatrem

— martwi się Mateusz.

Ale to nie koniec nieszczęść, jakie spotkały mężczyznę. W 2012 r., kiedy Mateusz był w szpitalu, spłonął dom pani Elżbieta, przez co musieli wynająć mieszkanie w bloku. A miesiąc temu jak grom z jasnego nieba spadła na nich wiadomość z ZUS.

Przyszło pismo z ZUS-u z zawiadomieniem, że będzie potrącana należność z renty socjalnej. Komornik mi wyjaśnił, że to przez to, że podczas wypadku syn uszkodził ten drugi pojazd, chodzi o Toyotę. Potrącają mu 177 zł

— relacjonuje Elżbieta Krawczuk.

Towarzystwo Ubezpieczeń Allianz po wypłaceniu odszkodowania właścicielowi uszkodzonego auta, zażądało od niepełnosprawnego mężczyzny zwrotu 4,5 tysiąca złotych. Po nagłośnieniu sprawy przez media, firma ubezpieczeniowa złagodziła swoje stanowisko.

Rozumiemy wyjątkową i trudną sytuację życiową, w jakiej pan Mateusz znalazł się po wypadku. Dlatego jesteśmy skłonni znaleźć takie rozwiązanie, które te okoliczności uwzględni. Przeanalizujemy sprawę ponownie

— poinformował ubezpieczyciel w oświadczeniu przesłanym reporterom „Interwencji”.

Dla nas to są duże pieniądze, bo muszę zabrać z wyżywienia, nie kupić leków albo ubrania

— wylicza matka niepełnosprawnego mężczyzny.

Po ukazaniu się tekstu na portalu wPolityce.pl, oświadczenie w sprawie sytuacji Mateusza Krawczuka przesłał do naszej redakcji rzecznik Grupy Allianz Polska. Według ubezpieczyciela sprawa nie do końca wygląda tak, jak to opisały media.

W tym konkretnym przypadku ustalenia prokuratury prowadzącej śledztwo w tej sprawie są jasne – z uzasadnienia prawomocnego postanowienia prokuratury (przesyłamy je w załączeniu) wynika, że to pieszy jest sprawcą wypadku - wtargnął on bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd

— wyjaśnia Beata Wójcik.

Postanowienie prokuratury jako jedynego winnego wskazuje pieszego – pana Mateusza Krawczyka. Zdajemy sobie sprawę, że pan Mateusz sam doznał w wyniku wypadku poważnych obrażeń ciała, które mocno wpłynęły na jego sytuację życiową, co nie zmienia faktu, że został on uznany za sprawcę wypadku i w świetle przepisów ponosi odpowiedzialność finansową za związane z nim szkody

— czytamy w przesłanym oświadczeniu.

Jak tłumaczy Beata Wójcik, pierwsze wezwanie do zapłaty pan Mateusz otrzymał w lutym 2013 r.

Niestety przez ten czas pan Krawczyk nie zareagował na nie, nie skontaktował się z nami, nie złożył żadnego wniosku w sprawie tego zobowiązania, nie przedstawił nam swojej sytuacji materialnej. Gdyby to zrobił, moglibyśmy wspólnie znaleźć rozwiązanie uwzględniające okoliczności życiowe i finansowe, w jakich się znalazł. Ponadto zobowiązanie nie wzrosłoby o kolejne koszty wynikające z postępowania sądowego i komorniczego. Niestety, zareagował dopiero w sytuacji, kiedy komornik rozpoczął egzekucję.

Ubezpieczyciel podkreśla, że rozumie trudną sytuację życiową, w jakiej pan Mateusz znalazł się po wypadku.

Dlatego, pomimo jasnej sytuacji prawnej i braku wcześniejszej reakcji na nasze wezwania, jesteśmy skłonni znaleźć takie rozwiązanie, które te okoliczności uwzględni. Zaproponowaliśmy więc, by pan Mateusz przesłał do nas informację wyjaśniającą jego obecną sytuację materialną i z pewnością pozytywnie to rozpatrzymy

— zapewnia rzecznik prasowy Grupy Allianz Polska.

bzm/interwencja.polsat.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych