Dziękuję wszystkim za przybycie, rodzinie, przyjaciołom, żołnierzom
—mówił przy toaście z okazji swoich 100. urodzin Antoni Garbaczów - żołnierz armii Andersa.
Tyle lat przeżyłem, tyle doświadczyłem. Przeszedłem cały szlak z Andersem. Potem było Monte Cassino. Walczyłem z Niemcami. Uważam, że ta walka nie poszła na marne
—opowiadał jubilat w rozmowie z „Kurierem Lubelskim”.
Pan Antoni mimo skończonych 100 lat ma się świetnie. Przyznaje jednak, że nogi i oczy coraz częściej odmawiają mu posłuszeństwa, czasem brakuje mu też sił.
Ale jeszcze spaceruję z żoną pod rękę, gdy na dworze pogoda
—mówił stulatek i zbył pytanie o swoją receptę na długowieczność.
W niewoli niemieckiej ważyłem 45 kg, w rosyjskiej było jeszcze gorzej, schudłem do 40 kg. Nie miałem łatwo. Nie mam recepty na długowieczność
—tłumaczył.
Antoni Garbaczów urodził się w 1915 roku koło Wilna. W 1938 został powołany do 5. pułku piechoty. Brał udział w Kampanii Wrześniowej. Jego oddział został rozbity, a on trafił do niewoli niemieckiej. W 1940 r. uciekł i wrócił w swoje strony. Nie nacieszył się jednak wolnością. Został aresztowany przez NKWD, siedział w więzieniach m.in. w Riazaniu. Został zwolniony na mocy układu Sikorski-Majski i znalazł się w armii Andersa. Walczył pod Monte Cassino. Po wojnie zamieszkał w Lublinie
—opisuje jego losy w skrócie „Kurier Lubelski”.
Z okazji urodzin weterana były życzenia, kwiaty, prezenty, specjalne gratulacje od władz Lublina, a od premier Ewy Kopacz - list z gratulacjami.
ann/kuierlubelski.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/229318-zolnierz-armii-andersa-i-uczestnik-bitwy-pod-monte-cassino-swietowal-100-urodziny