Mocne świadectwo Andrzeja Urbańskiego: "Gdybym miał dostęp jedynie do państwowej służby zdrowia, nie sądzę, abym przeżył”

fot.wPolityce.pl/SE.tv
fot.wPolityce.pl/SE.tv

Były szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Andrzej Urbański jest poważnie chory. W ciągu ostatniego roku zaatakowały go wylew i nowotwór trzustki. Urbański wraca jednak do normalnego życia, dzieląc się przy okazji naprawdę mocnym świadectwem.

Gdybym miał dostęp jedynie do państwowej służby zdrowia, nie sądzę, abym przeżył.

— mówi w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”

Nie było szans na szybką pomoc. Terminy do specjalistów, badań USG, czy tomografii komputerowej były bardzo odległe

—tłumaczy Andrzej Urbański.

Aby ratować życie Urbański skorzystał z prywatnej opieki medycznej, którą miała zapewnioną jego żona.

Skutki choroby odczuwa do dziś. Miał problemy ze znalezieniem podstawowych słów. Jak sam twierdzi do normalności wrócił dzięki intensywnemu czytaniu gazet.

Nie mogłem sobie przypomnieć modlitwy. Pamiętałem słowa „Ojcze nasz”, ale dalej już nie. Nie mogłem sobie przypomnieć czegoś, co towarzyszyły mi przez większą część życia, rozmowy z Bogiem, którą prowadziłem rano i wieczorem. Pojawiła się pustka, stanąłem wobec nieskończoności i nie mogłem zrobić nawet kroku. Ogarnęło mnie przerażenie. Pomyślałem - to już koniec, po wszystkim, jak nie pamiętasz słów, to nie będziesz już pisał, nie będziesz aktywny w żadnym wymiarze swojego dotychczasowego życia

— czytamy.

Życie byłego polityka uratowała jego żona. Gdy dostał wylewu i stracił przytomność, żona zastosowała metodę usta-usta. Później były perypetie ze szpitalami. Dowiezionemu do placówki Urbańskiemu nikt nie był w stanie pomóc. Dopiero dzięki interwencji żony zawieziono go w inne miejsce, gdzie lekarze uratowali mu życie.

Od tamtej pory mówię bliskim przyjaciołom: podpisz kontrakt z żoną, czyli wróć do niej, bo bez niej nikt cię nie uratuje

— mówi Andrzej Urbański.

Teraz Urbański stara się wrócić do normalnego życia i poświęca się pracy nad książką o swoim przyjacielu, Świętej Pamięci Lechu Kaczyńskim.

Ta książka w niczym nie przypomina tych wszystkich prac o Leszku, które się ukazały. Jest zapisem rozmów, które sobie wieczorkami ucinaliśmy. Nie tyle rozmów politycznych, ile głównie przeróżnych epizodów z życia Leszka, o których mało kto wie

— mówi Urbański.

Po aresztowaniu w 1988 roku Bogdana Borusewicza, stojącego  na czele Regionalnego Komitetu Koordynacyjnego w Gdańsku, zastępował go właśnie Leszek. On był odpowiedzialny za kontrwywiad „Solidarności”

— dodaje były szef Kancelarii Prezydenta.

Jak dzisiejszą Polskę ocenia Urbański? Za największy problem uważa szalejący wg niego kapitalizm i wykluczenie części obywateli.

Panuje turbokapitalizm, który trudno zahamować, gdyż on zaszczepia się w człowieku. Pęd do konsumpcjonizmu nie powstał w Polsce za pomocą drutu kolczastego i pałki, my to polubiliśmy. Chcemy mieć lepszą pralkę, lepszy samochód. To się wżarło w nasze dusze. Powinniśmy takie myślenie odrzucić, dostrzec, że to są bzdury, że nie rozmawiamy o poważnych sprawach, a jeśli, to w sposób niepoważny, płytki. Wyrzućmy tę neoliberalną papkę. Konsekwencją takiego kapitalizmu jest wykluczenie.

Andrzej Urbański rozwiązanie problemu widzi w buncie młodego pokolenia i walce o godne życie.

To może pęknąć, jeśli młodzi zbuntują się. Innym wyjściem jest zapewnienie ludziom pracy, która przywróci im godne życie. Najbliższe wybory wygra ten, kto da ludziom nadzieję na zmianę, na spełnienie. Według mnie taką osobą jest Jarosław Kaczyński, któremu młodzi ludzie zaczynają wierzyć.

tk/”Gość Niedzielny”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.