Polska ożywa w czasie świąt. Propagandowym mediom nie udało się wykorzenić z serc ludzi nadprzyrodzonego charakteru tych dni, będących w istocie przypomnieniem o przyjściu Zbawiciela na świat. O spełnieniu tego, co w ludzkiej logice jest niemożliwe.
Nie udało się skazić świeckością tej Najświętszej Tajemnicy… dlatego jest to najlepszy czas, aby budzić ludzi, którym polskie obowiązki nadal są drogie.
Świąteczne myślenie krąży wokół rzeczy nadprzyrodzonych, myślimy o nadziei, cudach i duchowym wzmocnieniu.
Niech więc mój felietonik będzie przypomnieniem o jeszcze jednym Bożonarodzeniowym obowiązku. O potrzebie budzenia Ducha… tu, teraz, wśród nas – Polaków.
Boże Narodzenie i koniec roku kojarzą mi się zwykle z tamtą, dawną, przedwojenną Polską, krajem, do którego nie wdarły się jeszcze brudne hordy czerwonych zdrajców. Tamta Polska potrafiła myśleć, miała honor. Tamtej Polsce nie zawróciłby w głowie taki gminny kawaler Pochroń, idealna pustka - Donald Tusk.
Od dzieciństwa, gdy pytano mnie, co chcę dostać jako podarunek, odpowiadałem – tamtą Polskę! Chciałem, aby znów na koniu zasiadał Wielki Ziuk Piłsudski, aby po ulicach stolicy spacerowali prawdziwi ludzie z dobrych domów – ludzie z charakterami i manierami. Marzyła mi się tamta Polska, z jej wszystkimi wadami i jedną wielką zaletą – niepodległością!
Chciałem – później gdy byłem coraz bardziej świadomy - aby z najlepszych miejsc zniknęły chamowate oblicza czerwonych dynastii, aby niechlujny – fizycznie i intelektualnie – gnom o wyglądzie Adama Michnika przestał uchodzić nad Wisłą za arbitra elegancji.
W końcu przyszła III RP. A ja ciągle wybrzydzam.
Czego najbardziej brakuje naszej Polsce?
Elit – odpowiecie. Tak, to poza sporem, elity może nawet i przetrwały, ale nie są na należnych im miejscach, te okupują bowiem samozwańcy napędzani bateriami poparcia płynącego zza granicy.
Największym jednak brakiem dzisiejszej Polski jest zniszczenie ośrodków wytwarzających polskie idee. Bolszewicy dobrze wiedzieli co czynią, wytracając wszystkich, którzy byli zdolni do tworzenia idei zagrzewających Polaków do walki. To często byli ludzie nie do zastąpienia, pozostała po nich ziejąca pustka, którą wypełnili ludzie wyhodowani przez „GW” i TVN.
Musimy, zapełnić wreszcie tą pustkę, odbudować polskie idee, sprawić, że staną się one klarowne, zrozumiałe i – co najważniejsze – żywe. Oni tego się boją najbardziej.
Dlatego codziennie zalewają nas, z tych swoich tefauenów, ideowym kiczem, ideowym mułem, ideową pornografią ściąganą z pseudointelektualnych spelun całego świata.
Chcą nas tym samym impregnować tak, że w momencie gdy pojawią się prawdziwe, polskie idee, my już ich nie dostrzeżemy, będziemy nieczuli na moment, gdy na dnie popiołu błyśnie „prawdziwy dyjament”.
Rok 2015 musi być rokiem wytężonej pracy Polaków. Bo Polacy muszą odrestaurować swoje myślenie o państwie, nie zrobią tego za nas samozwańcze „elity”. Oni nigdy nie odważyli się myśleć samodzielnie, powtórzę - oni potrzebują możnych protektorów, którzy dyktują im zadania spoza granic naszego kraju.
Od naszego wysiłku, naszej pracy, zależeć będzie postęp w odbudowie niepodległości Polski.
Wysiłek musi rozpocząć się od stworzenia idei realnego istnienia polskiej niepodległości we współczesnym świecie.
Nie możemy już czekać. Trzeba tworzyć idee, które będą skutkować realnymi strategiami, ale które przede wszystkim potrafią rozgrzewać Polaków.
Prawdziwe idee dają nadzieję, zapalają do działania. Prawdziwe idee kreują prawdziwych liderów.
Mam poczucie, że nadchodzący rok może okazać się przełomem w walce o polską niepodległość. Pora na dyskusję o ideach, pora na spór, który przerodzi się w realne działanie.
Musimy wyrwać Polaków z przekonania, że już wszystko zostało postanowione, że już nic nie da się zrobić i że działanie, jest już bezcelowe, bo więksi i możniejsi rozdali karty.
Prawdziwe idee szybko obnażą miałkość dzisiejszych koryfeuszy, fałszywych proroków. Ukażą ten wykreowany „świat” w jego właściwych, karłowatych proporcjach.
Nam dziś potrzeba proroków polskości wkraczającej w XXI wiek!
To jest realne, ale musimy wyrwać się z chocholego tańca uprawianego przez polityków na antenach większości telewizji. To pusty, bezproduktywny spór, który zabiera siły i łudzi nadzieją, że przy mitycznych stolikach można rozstrzygnąć o kształcie polskiego ładu.
Dość już nasłuchaliśmy się bezproduktywnych diagnoz mówiących o tym jak jest źle. Diagnoza choroby jest ważna, ale ile lat można ją powtarzać?
Ile lat można czekać, aż z takiej diagnozy narodzi się skuteczna terapia?
Nadszedł czas na pojawienie się idei, które otworzą nowe obszary, podpowiedzą nowe – zaskakująco trafne – metody działania.
Droga jest prosta – najpierw uczciwie wygenerowane idee, za nimi realne strategie, a potem zbiorowe poruszenie tysięcy umysłów i serc.
Prawdziwa idea zapala, nie pozwala biernie czekać.
W najbliższym tygodniku „w Sieci” pojawi się skromny tekst mojego autorstwa. Mówi on o dwóch zjawiskach, które nas obezwładniły – o „wyuczonej bezradności” i polskiej zazdrości. Poczytajcie, nie z powodu autora, ale z racji ważnego głosu, który może przynieść inspirację do stworzenia Polskiej Idei Niepodległości we współczesnym świecie.
Nic nie zrobimy bez polskiego ludu. To właśnie tym strapionym i zmęczonym ludziom trzeba przynieść powiew nadziei . Nam wszystkim potrzeba ozdrowieńczego ładunku idei, które szeroko otworzą drzwi dla myślenia o Polsce. Potrzeba pokarmu dla polskich dusz.
Czuję, że nadchodzący rok, może przynieść powiew polskiego halnego, który powieje od gór do brzegów Bałtyku.
Tylko potrzeba podniesionych głów, tylko potrzeba tych, którzy wiernie pójdą…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/227319-niech-wieje-duch-czuje-ze-nadchodzacy-rok-moze-przyniesc-powiew-polskiego-halnego-ktory-powieje-od-gor-do-brzegow-baltyku