Jezus ukryty (i Kołakowski razem z nim)

Paweł Cieśla Staszek Szybki Jest - Praca własna/ Wikipedia CC 3.0
Paweł Cieśla Staszek Szybki Jest - Praca własna/ Wikipedia CC 3.0

Tekst ukazał się w tygodniku „wSieci”.

W połowie lat 80. XX w. wybitny polski filozof Leszek Kołakowski (1927– 2009) pisze esej o tytule „Jezus ośmieszony”. Tekstu nigdy nie kieruje do publikacji. Ta na- stępuje dopiero jesienią 2014 r. w krakowskim wydawnictwie „Znak”. „Dziwne, że prawica nie sięga po Kołakowskiego” Tak zatytułowana rozmowa ukazała się na portalu „Krytyki Politycznej” w listopadzie br. Wypowiada się Bohdan Chwedeńczuk, emerytowany profesor filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, współtwórca racjonalistyczno-ateistycznego pisma „Bez Dogmatu”. W rozmowie jest sporo interesujących motywów – odniosę się do dwóch. Chwedeńczuk wskazuje, że ewolucja intelektualna Kołakowskiego prowadziła od marksizmu do „niedomkniętej religijności”. Kołakowski, wskazuje Chwedeńczuk, „przeżył skok wiary, nawrócił się, dokonał konwersji na niedomknięty katolicyzm. Mówię o niedomkniętym katolicyzmie, nie mogę bowiem oprzeć się wrażeniu, że ciągle dzieli go jakaś wąska granica od ot- wartego wyznania wiary, że się nie może zdo- być, by rzec, jak każe Pismo, tak–tak, nie–nie, że coś go przed tym powstrzymuje, że coś go wiąże z Kołakowskim sprzed nawrócenia”. Chwedeńczuk podkreśla, że może dziwić, iż w sytuacji, gdy Kołakowski „mówi do nas zza grobu unisono z żywym Rydzykiem”, polska prawica nie sięga po autorytet zmar- łego filozofa.

Na portalu „Krytyki…” dowiaduję się też, że w grudniowym numerze miesięcznika „Znak” jest debata o książce Kołakowskiego.

Kołakowski schowany

Gdy natrafiam na grudniowy „Znak”, sporo czasu zajmuje mi znalezienie tego materiału. Ani śladu na okładce, gdzie poza tematem numeru (marnotrawstwo jako ce- cha współczesnej cywilizacji; pierwszy tekst autorstwa Zygmunta Baumana) zapowiedziane są cztery inne materiały. Przeglądam obszerny spis treści. Poza wspomnianym tematem numeru bloki: „Debaty”, „Idee”, „Ludzie – książki – zdarzenia”, „Stałe rubryki”. Tu Kołakowskiego ani śladu. Ani śladu też, zauważam, Jezusa: w spisie treści słowo „Jezus” się nie pojawia. Jest tekst o „zaprojektowanej bezużyteczności”, o islamizacji Tadżykistanu, o transseksualizmie.

Wiele materiałów jest interesujących, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że równie dobrze mogłyby się ukazać w „Krytyce Po- litycznej” lub innym klonie tego projektu. Już chcę grudniowy „Znak” odłożyć, gdy na samym końcu dwustronicowego spisu treści znajduję rubrykę „Dodatek specjalny”, w niej – obok opowiadania pt. „Wyznanie Świętej Szmiry” – ankietę: „Jezus według Kołakowskiego”. To numer grudniowy, czyli bożonarodzeniowy. Czy schowanie informacji o książce Kołakowskiego na samym końcu to przypadek? Tak bym pomyślał, gdyby nie to, że wydawcą książki „Jezus ośmieszony” jest tenże sam „Znak”. Pośmiertnego triumfu Jezusa w myśli bodaj najwybitniejszego polskiego filozofa XX w. miesięcznik nie zechciał jednak wyeksponować.

Paradoks myśliciela

Ale na tym skrywania Jezusa nie koniec. Kołakowski swego tekstu nie opublikował. Tekstu, w którym głosi – i częściowo przy- najmniej uzasadnia – tezę niezwykle doniosłą: jeśli nasza cywilizacja ma przetrwać, to musi pielęgnować kulturowe dziedzictwo ufundowane przez Jezusa Chrystusa. Tekst zresztą jest napisany w taki sposób (z czego zarzutu nie czynię), że raz czytelnik może pomyśleć, iż Kołakowski sobą całym mówi: „wierzę”, a stronę później autor mówi jak zdystansowany wobec świata i samego siebie badacz społeczny. Badacz, który informuje nas o dostrzeżeniu pewnego istotnego związku faktycznego: między kształtem naszej kultury a obecnością między nami pewnego rodzaju ludzkich przekonań – mianowicie wiary w przesłanie Jezusa. Myśliciel Kołakowski pisze: jeśli chcemy ocalić nasz ludzki świat, nie możemy sobie pozwolić na zagubienie Jezusowego przesłania. Ale eseju uzasadniającego tę doniosłą tezę nie publikuje. Prof. Agata Bielik-Robson swe uwagi w „Znakowej” debacie kończy tak:

Czytając ten esej, wciąż zastanawiałam się, dlaczego autor nie ogłosił tego tekstu za życia i dlaczego tak często uderza on w resentymentalne tony, zupełnie jakby pi- sany był przez uciśnionego i ośmieszonego »człowieka spod podłogi«. Czyżby jednak, koniec końców, trochę wstydził się Jezusa?

A ty? Wydawnictwo „Znak” zachowało się tak, jakby – wbrew własnej publikacji – świadectwo Kołakowskiego jednak chciało ukryć. I sam Kołakowski swego Jezusa ukrył. Wspomniany wyżej Zygmunt Bauman pisał kiedyś o paradoksie hasła reklamowego: „Bądź sobą. Wybierz Pepsi”, wymyślonego – jego zdaniem – przez jakiegoś geniusza. Czy trzeba być geniuszem, by zawołać: Bądź sobą. Wybierz Jezusa Chrystusa? Może wystarczy odrobina odwagi?

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.