Lewica oburzona finansowaniem budowy Świątyni Opatrzności Bożej. A co z lewackimi "projektami artystycznymi"?

Fot. Fratria
Fot. Fratria

Nie jest tajemnicą, że ulubionym tematem skrajnej lewicy na całym świecie pozostaje Kościół, do którego nienawiść spaja ją wewnętrznie jak nic innego. Zasłaniając się nieobecnym w obiegu prawnym terminem „świeckiego państwa”, jej przedstawiciele dążą do wyparcia chrześcijaństwa z debaty publicznej.

Na lewo i prawo wymachują Konstytucją RP, z której wcale nie wynika, by nasz kraj miał być ateistycznym rajem dyskryminacji ludzi wierzących. Nic więc dziwnego, że solą w ich oku pozostaje Świątynia Opatrzności Bożej, która prawdopodobnie będzie mogła liczyć na dotację w wysokości 16 mln zł z budżetu państwa.

To właśnie te 16 mln zł budzi obecnie ogromne oburzenie w środowiskach skrajnie lewicowych. Po tamtej stronie internetu i mediów powróciło hasło „chcemy kultury, a nie kultu”, wyrażające sprzeciw wobec pomocy państwowej dla Świątyni Opatrzności Bożej. W końcu – jak argumentuje skrajna lewica - żyjemy w państwie neutralnym światopoglądowo, które nie powinno wspierać żadnej religii ani ideologii.

Licząc się z tym, że w odwecie zostanę uznany za radykalnego ajatollaha, chciałbym zwrócić lewicy uwagę, iż protesty tego środowiska są podszyte olbrzymią hipokryzją.

Nikt chyba jeszcze nie policzył, ile publicznych pieniędzy – przede wszystkim w ramach tzw. kultury – przekazano środowiskom skrajnie lewicowym na promocję ich ideologii. Państwo polskie na wszystkich szczeblach dotuje lewackie „projekty artystyczne”, finansuje skrajnie lewicowe media (m. in. „Krytykę Polityczną”), czy też promujące ich wizję rzeczywistości fundacje i stowarzyszenia. Ostatnio nawet Telewizja Publiczna emitowała za darmo spot Kampanii Przeciwko Homofobii wzywający do wprowadzenia ustawy o tzw. związkach partnerskich.

Propagowanie „postępu”, to także opłacane z naszych podatków zajęcia „edukacji seksualnej” w przedszkolach, na których - przeważnie bez wiedzy i zgody rodziców - wpaja się dzieciom do głów poglądy sprzeczne z moralnymi przekonaniami większości Polaków. Słynna warszawska tęcza z Placu Zbawiciela również została postawiona z pieniędzy publicznych. Ten sam problem dotyczy pochodzących m. in. z polskiej składki dotacji unijnych, które często są przyznawane pod warunkiem „realizowania polityki genderowej” przez pozyskujący je podmiot.

Przykłady tego, jak skrajna lewica drenuje podatnika, można mnożyć. Wygląda na to, że gdy w grę wchodzi finansowanie projektów wymierzonych w polskość, rodzinę, zakłamujących historię, promujących dewiacje czy urażających uczucia religijne chrześcijan, to nie odnotowuje się naruszenia konstytucyjnej zasady neutralności światopoglądowej państwa.

Świątynia Opatrzności Bożej jest polskim dziedzictwem narodowym. Jej budowa została zarządzona przez Sejm Czteroletni jako wotum dziękczynne dwa dni po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. W 1792 r. wmurowano kamień węgielny pod Świątynię. Budowa tego wyjątkowego kościoła to kwestia wypełnienia zobowiązań naszych przodków, dlatego powinna być w całości sfinansowana z budżetu państwa.

Jak łatwo zauważyć, te same osoby, które widzą w dotacji dla Świątyni Opatrzności Bożej koniec świata, często wyciągają pieniądze od państwa na promocje skrajnie lewackich ideologii. W ten sposób w oczach opinii publicznej ośmieszają się jeszcze bardziej, niż swoimi absurdalnymi „projektami kulturalnymi”, finansowanymi oczywiście za każdym razem z państwowej kasy.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.