Prezesi łamią Konstytucję!

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Od trzeciej, sądowniczej władzy, od sądów, Konstytucja oczekuje respektowania zasady ich oddzielności, niezależności od innych władz: ustawodawczej (Sejmu) i wykonawczej (tj. administracji wszystkich rodzajów i szczebli z Radą Ministrów, ministrami, premierem i prezydentem włącznie), i wszelkich innych podmiotów.

Konstytucja nakłada też na sędziów i władze obowiązek respektowania zasady niezawisłości sędziowskiej. W art. 178 mówi, iż „sędziowie w sprawowaniu swego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji i ustawom”. Oznacza to, że nikt, w tym władze państwowe, nie może wpływać na sędziów nakazując im lub sugerując czy choćby tylko dając do zrozumienia faktami politycznymi, wydanie takiego a nie innego oczekiwanego wyroku. Od sędziów, których niezawisłość jest konstytucyjnie silnie obwarowana wymaga się powściągliwości w publicznych wystąpieniach i niezajmowanie w zasadzie stanowiska w bieżących sprawach polityki państwa po żadnej ze stron. Sędzia ma zachować równy dystans do stron życia publicznego, życia politycznego.

Ten konstytucyjny model władzy sądowniczej został ostatnio dość mocno i to dwukrotnie nadwyrężony. Standardy konieczne dla wymiaru sprawiedliwości naruszyli sami trzej prezesi najwyższych instytucji sądowych w Polsce, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego.

Pierwszy raz, gdy dali się wciągnąć przez prezydenta Komorowskiego do wygłoszenia wspólnej z nim opinii o poprawności pierwszej tury wyborów samorządowych, podczas gdy nie było jeszcze wszystkich wyników, a skala zgłaszanych już powszechnie, publicznie naruszeń prawa wyborczego ogromna i nigdy dotychczas niespotykana. Że wspomnę o około 1/5 czy 1/3 niekiedy liczbie głosów nieważnych lub dziesiątkach tysięcy „zaginionych głosów na Śląsku”, czy też o praktyce podwójnych lecz różnych w treści protokołów wyborczych itd.

Prezesi poproszeni przez prezydenta Komorowskiego niepotrzebnie, nie mając przy tym żadnych dowodów, bez przeprowadzenia jakichkolwiek wcześniejszych postępowań, uznali – tak jak tego oczekiwał od nich prezydent Komorowski – że wszystko było w porządku. A kto uważa inaczej, choćby w ręku miał dowody, że było inaczej, jest oszołomem i zdaniem prezesów podważa demokrację. Prezydent Komorowski zmanipulował i wykorzystał prezesów sądów dla politycznych celów obecnego układu władzy.

Z jednej strony wspólne z prezydentem stwierdzenie, iż wszystko było zgodne z prawem, a wybory nie naruszyły prawa – milcząco wskazywało podległym im sądom mile widziany przez władze kierunek orzekania, który na szczęście przez część orzekających sędziów nie jest respektowany.

Z drugiej strony, prezydent Komorowski zmanipulował władzę sądowniczą i włączył wymiar sprawiedliwości w osobach ich najwyższych przedstawicieli do bieżącej walki politycznej z rosnącą w siłę opozycją, z Prawem i Sprawiedliwością, które mając liczne dowody wskazujące, iż zwłaszcza głosowania do sejmików wojewódzkich ale i powiatów nie odzwierciedlały woli politycznej wyborców – podważa ich poprawność i żąda ich powtórzenia.

Prezesi Sądów w ogóle nie powinni byli wtedy zabierać głosu, gdyż wykraczali tym poza swoje orzecznicze kompetencje i konstytucyjne funkcje. To jawne poparcie przez prezesów dla obecnej władzy, winnej przecież wyborczego chaosu i kompromitacji, poważyło mocno autorytet sądów i wzbudziło społeczną wątpliwość co do ich bezstronności przy ewentualnym rozpatrywaniu przyszłych wyborczych protestów. Wspólne z prezydentem oświadczenie prezesów oraz dodatkowo późniejsze ataki i obelgi prezesa Trybunału Konstytucyjnego A. Rzeplińskiego na opozycję i opór obywatelski, naruszyło sędziowską etykę i poważyło niezależność, niezawisłość sędziów.

Wyborcy publicznie twierdzili, iż w takiej sytuacji nie mogą mieć zaufania do sądów, skoro prezesi z góry bez dowodów wiedzą, że wszystko było legalne.

W wystąpieniu w dniu 13 grudnia na Marszu w obronie demokracji, wolności wyborów i wolnych mediów prezes Prawa i Sprawiedliwości Pan Jarosław Kaczyński zaprotestował przeciwko temu wspólnemu z prezydentem Komorowskim oświadczeniu trzech prezesów, legalizującemu w istocie zafałszowane wybory. Zaprotestował przeciwko włączeniu się prezesów Sądów w bieżącą polityczną walkę z opozycją, z Prawem i Sprawiedliwością, w kampanię dyskredytowania polskich wyborców czujących się oszukanymi przez działania władz. Prezes Jarosław Kaczyński stwierdził, iż „władza wpływa na sądy, a wręcz można powiedzieć terroryzuje je i to z udziałem prezydenta RP i z udziałem najwyższych prezesów w Polsce”, oraz, iż obecne wybory samorządowe skończyły się katastrofą, a stanięcie prezesów najwyższych sądów po stronie władzy za to odpowiedzialnej wpisało się w kampanię ukrywania tego faktu.

W poniedziałek, prezesi Sądów po raz drugi poważnie naruszyli konstytucyjne, demokratyczne standardy wymiaru sprawiedliwości. Na całkowicie uprawnione wątpliwości prezesa Prawa i Sprawiedliwości reprezentującego duży odłam polskiego społeczeństwa odpowiedzieli nieprawdopodobnie agresywnym, żeby nie powiedzieć nienawistnym i insynuacyjnym oświadczeniem, które fałszuje i zniekształca wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego z 13 grudnia, który krytycznie ocenił tylko trzech prezesów, ale nie poszczególnych sędziów.

Trzej prezesi wyrażają „głębokie oburzenie” krytyką swego wspólnego z władzą działania i porównują wypowiedź prezesa PIS, która faktycznie jest krytyką w imieniu dużej części oszukanych wyborców, do „komunistycznych praktyk politycznych”. Oświadczenie prezesów przez zmanipulowanie sensu i treści wypowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości w istocie wykopuje rów między szeregowymi sędziami a opozycją, a Prawem i Sprawiedliwością. Oświadczenie ma w tej żonglerce słowami ukryć niewłaściwe, sprzeczne z demokratycznymi standardami postępowanie samych trzech prezesów.

Najwyższe władze sądownicze nie idą dobrą drogą. Nie jest żadnym przy tym cywilizowanym standardem zakaz krytyki sądów i ich władz. Żądanie przez prezesów Sądu Najwyższego, NSA i TK zakazu oceny ich politycznych wystąpień pokazuje jedynie jak dalece wyalienowali się oni ze społeczeństwa, z jego realiów, od pracy, od sędziowskiej etyki. Polityczne zaangażowanie się władzy sądowniczej w osobach jej najwyższych przedstawicieli, tym bardziej niszczy obraz polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.