Prokurator Czerwiński, oskarżyciel Kiszczaka: "Gdyby pozostawał w pieleszach domowych, to sprawa by dalej pozostawała zawieszona"

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

wPolityce.pl: - Czesław Kiszczak został w końcu dzisiaj dowieziony na przymusowe badania lekarskie. Czy Pana zdaniem to przełom w tym dosyć dziwnym procesie tego zbrodniarza?

Bogusław Czerwiński, prokurator IPN: - Nie nazwałbym tego przełomem, ale pewnym krokiem do tego, ażeby w końcu doszło do prawomocnego skazania oskarżonego.

Do tej pory Kiszczak i jego obrońcy skutecznie torpedowali próby kontynuowania kolejnych jego procesów, głównie zasłaniając się stanem zdrowia oskarżonego. Jak Pan ocenia te zachowania?

Jest to swego rodzaju taktyka procesowa, stosowana, jak mniemam przez stronę przeciwną. Nasuwa mi się natomiast porównanie z określeniem, które było często używane wobec oskarżonego, a mianowicie, że z poczuciem honoru niewiele to ma wspólnego.

Gdyby Kiszczak, nie paradował publicznie w swoim ogrodzie i w świetnej formie nie wziął udziału w pogrzebie Jaruzelskiego to pewnie nie doszłoby do dzisiejszych badań lekarskich a jego proces zawieszony od półtora roku już nigdy nie zostałby wznowiony. Czy Pana zdaniem Kiszczak tak pewnie się czuł, że demonstracyjnie grał na nosie wymiarowi sprawiedliwości?

Trudno mi oceniać intencje oskarżonego. Natomiast istotnie, pewnie byłoby tak, że gdyby pozostawał w pieleszach domowych, to sprawa by dalej pozostawała zawieszona.

Sekwencja wydarzeń w tym wypadku była taka, że po zawieszeniu tego postępowania i po złożeniu zażalenia przez prokuratora Pionu Śledczego IPN na to postanowienie, sprawa była definitywnie zawieszona. Dopiero po tych doniesieniach medialnych, sprawa, znowu na nasz wniosek, została ponownie przez sąd podjęta i w efekcie doprowadziła do tego, że badania weryfikujące stan zdrowia będą przeprowadzone.

Do tej pory komisje lekarskie uznawały, że nie jest on zdolny do udziału w swoim procesie. To się może teraz zmienić?

Trudno mi antycypować co orzekną biegli. Natomiast na pewno jest tak, że to, co jest prezentowane jeśli chodzi o oskarżonego i jego sprawność zarówno fizyczną jak i intelektualną, którą mogliśmy poznać dzięki doniesieniom prasowym, pozostaje w rażącej sprzeczności z tym, co do tej pory biegli orzekali w swoich opiniach, na temat jego stanu zdrowia.

Nie wiemy, co tym razem orzekną biegli, ale można założyć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że nawet zgoda lekarzy na udział Kiszczaka w swoim procesie napotka na kolejne przeszkody ze strony obrony. Czy prokuratura jest przygotowana na takie działania?

Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Staramy się w sposób adekwatny na bieżąco reagować na dynamiczną sytuację procesową, która w tego typu sprawach ma miejsce.

Dokładnie 5 czerwca 2013 roku Sąd Apelacyjny zawiesił proces Kiszczaka. Zakładając, że zostanie on jednak wznowiony, jak długo może potrwać?

To jest kwestia praktycznie jednej rozprawy Sądu Apelacyjnego, czyli godziny lub półtorej godziny. Tak wynika z mojego doświadczenia, ile tego typu sprawy trwają.

A jak Pan skomentuje słowa żony Kiszczaka, że jest on niewinny, „że był sądzony przez ponad 20 lat – i żaden proces nie udowodnił jego winy - niewinny człowiek jest sądzony!”

Tutaj akurat ta pani mija się z prawdą, ponieważ w sprawie, o której rozmawiamy, generał Kiszczak został skazany przez sąd pierwszej instancji. Jest więc osobą skazaną, wprawdzie nieprawomocnie ale figuruje jako osoba, której sąd pierwszej instancji uznał winę za popełnione przez niego przestępstwa.

Czy czuje Pan satysfakcję, że Pańskie wielomiesięczne starania o doprowadzenie Kiszczaka przed oblicze biegłych w końcu, dzisiaj dały efekt?

Satysfakcję - to za dużo powiedziane, ale czuję zadowolenie, że ta sprawa, z mozołem, ale jednak posuwa się do przodu.

Rozmawiał Krzysztof Karwowski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.