O drugiej linii metra warszawskiego - które stało się lepem na głosy wyborcze, mimo że nie wiadomo kiedy pojedzie - rozmawiamy z Dariuszem Figurą, radnym PiS, specjalistą z zakresu elektroniki i technik Informacyjnych, działaczem NZS w latach 80.
wPolityce.pl:Długo przed wyborami był pan już pewny, że obietnica udostępnienia drugiej linii metra 14 grudnia, jest nierealna?
Mniej więcej miesiąc przed wyborami zdałem sobie z tego sprawę.
Nie słychać było jednak nic o zagrożeniu terminu.
Tak, bo problem jest taki, że wszyscy eksperci, z którymi się kontaktowaliśmy, nie chcieli tego publicznie powiedzieć pod nazwiskiem.
Aż tak?
Ano, na dodatek był wśród ekspertów, do których dotarliśmy, był absolutny zakaz informowania o problemach metra. My nawet nie mogliśmy się nic od nich dowiedzieć. A skutków złamania tego zakazu można się łatwo domyślić. Taka jest atmosfera teraz, że po prostu Ratusz panuje nad bardzo wielką liczbą miejsc pracy w Warszawie, a utrata pracy może być dziś istotnym problemem dla każdego.
A o co byście zapytali tych ekspertów, gdyby nie knebel włożony w ich usta?
Chcieliśmy potwierdzić, że z drugą linią metra są bardzo poważne problemy. Pierwszy to ten, że nie jest uruchomiony centralny system zarządzania ruchem. To nowy system, który ma sprawiać, że bezpieczny będzie przejazd pociągów, że zachowany zostanie pomiędzy nimi odpowiedni dystans. To nie działa. Drugim problemem jest woda. I to nie tymi przeciekami, które są w tunelach, ale chodzi o tzw. wodę napierającą, która może stanowić realne zagrożenie dla metra na odcinkach po obu stronach Wisły.
Czy uważa pan, że po tylu fuszerkach, druga linia metra, zwłaszcza na odcinku pod dnem Wisły, będzie bezpieczna dla pasażerów?
Ja mimo wszystko zakładam, że jeśli ono ruszy – co na pewno nie nastąpi w najbliższym czasie, to na pewno będzie bezpieczne. Wszystkie problemy techniczne są do rozwiązania, to tylko kwestia pieniędzy. Zakładam, że władze miasta są na tyle odpowiedzialne, że nie pozwolą nawet na najmniejsze zagrożenie związane z bezpieczeństwem w metrze. Zakładam, że jest tu pewne poczucie odpowiedzialności.
A jak pan ocenia wielomiesięczny festiwal obietnic wokół daty oddanie metra do użytku? Warszawiacy już powinni się chyba przyzwyczaić do nich.
Tak, to już jest trochę śmieszne. Najpierw są przedwyborcze obietnice, a tuż po wygranych wyborach okazuje się, że jest bardzo zgrzebna rzeczywistość. Natomiast pamięć osób, które nie interesują się sprawami warszawskimi, jest bardzo krótka. Naprawdę się dziwię, jak ci sami ludzie są gotowi kupować te same obietnice po tyle razy. A potem jeszcze się dziwią, że nie są one realizowane. No, a następnie znowu głosują na tę samą panią i Platformę Obywatelską. Przyznam, że dla mnie to nie do pojęcia jak pamięć ludzka może być krótka.
Czy to przesunięcie w czasie oddanie drugiej nitki metra będzie tak duże, że Bronisław Komorowski załapie się podczas kampanii wyborczej na przejażdżkę z Hanną Gronkiewicz-Waltz?
Chodzą takie słuchy. Mi oczywiście, bez rozmowy z ekspertami, trudno jest to stwierdzić. Liczę na to, że teraz – po wyborach, ludzie będą bardziej skłonni do rozmowy. Ale już teraz jestem przekonany, że przesunięcie terminu to nie jest kwestia miesiąca, ale znacznie dłuższego czasu.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/224916-wsrod-ekspertow-byl-absolutny-zakaz-informowania-o-problemach-metra-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.