W nocy z 27 na 28 listopada ok. godz. 00:30 oblano substancją ropopochodną i podpalono drzwi do mieszkania Macieja Prażmo, działacza, społecznika, organizatora wielu inicjatyw obywatelskich. Mieszkanie znajduje się w budynku wielorodzinnym na 2 piętrze.
Jeszcze nie spałem. Usłyszałem, że ktoś idzie po klatce. Nie było w tym nic dziwnego, każdemu wolno chodzić, nawet nocą
– mówi Maciej Prażmo, poszkodowany w sprawie.
W pewnym momencie usłyszałem głuchy huk. Drzwi zadrżały. Wyszedłem na przedpokój i zobaczyłem ok. 15 cm płomienie na wykładzinie dywanowej w okolicy drzwi wejściowych
— dodaje, tłumacząc że paliła się substancja ropopochodna, która spłynęła do mieszkania z zewnątrz. Ogień udało się ugasić. Maciej Prażmo głośno skomentował swoje zdenerwowanie. W tym momencie za drzwiami dało się słyszeć zbieganie po schodach.
Pomimo obaw co dzieje się za drzwiami postanowiłem je otworzyć. Zamek był podwójnie zamknięty na klucz oraz dodatkowo zatrzask. Szybko zorientowałem się, że ogień to nie był przypadek, a mieszkanie zostało celowo podpalone. Płonęła futryna, uszczelki, wycieraczka i polana posadzka. I tylko u mnie
– kontynuuje Prażmo.
Podpalacz był już poniżej 1 piętra. Byłem jedynie w bieliźnie. Nie goniłem go. Zresztą nie wiedziałem czy był np. uzbrojony lub czy był sam.
Natychmiast powiadomiono policję, która dość szybko znalazła się na miejscu. Sporządzono notatkę z wydarzenia. Na pytanie kto może stać za podpaleniem Prażmo odpowiada:
Domyślam się, ale sprawcy bezpośrednio nie widziałem.
Następnego dnia po zajściu na komendzie wyjaśnia:
Prowadzę szeroką działalność społeczną. Bywa, że reprezentuję mieszkańców, jestem rzecznikiem ich praw. Prowadzę także działania strażnicze - strzegę zasad demokracji, w szczególności u lokalnego samorządu. Wiele spraw budzi emocje moich oponentów. Ujawniam niewygodne fakty
– zaznacza Prażmo.
Czy to właśnie ta działalność stała się przyczyną nocnego ataku na mieszkanie Prażmy? To wkrótce będzie wyjaśniać prokuratura.
Postać Macieja Prażmy stała się szerzej znana wiosną 2014, gdy wraz z mieszkańcami gminy Kozłowo koło Nidzicy podjęli blokadę budowy elektrowni wiatrowych, których w sąsiedztwie ich domów miało powstać co najmniej 32.
Komitet Obrony Praw Mieszkańców Gminy Kozłowo – „Wiatrakom Mówimy NIE” zdobył pisemne poparcie co dziesiątego dorosłego mieszkańca. Władze gminy uzyskały pozwolenia, które umożliwiają budowę aż 32 elektrowni wiatrowych o mocy 2 MW. Niektóre siłownie miały mieć prawie 200 m wysokości.
Maciej Prażmo w marcu 2014 mówił „Naszemu Dziennikowi” że „dysponuje dokumentami świadczącymi o działaniach prowadzonych przez władze gminy w kierunku lokalizacji u nas następnych 23 elektrowni wiatrowych”.
Raporty środowiskowe dla tych inwestycji nie były opiniowane przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Olsztynie. Jak twierdził Komitet, sporządzone je na podstawie nieaktualnych map sprzed 20 lat.
Nie ma na nich wielu budynków mieszkalnych, więc może się okazać, że turbiny staną jeszcze bliżej od domów niż co najmniej 450 metrów przewidywane w tych raportach
– mówił wtedy wskazując, że inwestor zignorował konieczność przeprowadzenia dokładnych obserwacji ptaków, co też jest wymagane przy opracowywaniu raportu środowiskowego.
Komitet „Wiatrakom Mówimy NIE” zaskarżył decyzje władz samorządowych do wojewody warmińsko-mazurskiego i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Czy ktoś próbuje zastraszyć społecznych działaczy?
mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/224228-czy-to-proba-zastraszenia-podpalono-drzwi-mieszkania-dzialacza-ruchu-antywiatrakowego