Daje nam przykład Dąbrowa Górnicza. Jeśli przyjadą toksyczne odpady z Salwadoru – będzie blokada. Do skutku

Fot. PAP/A.Grygiel
Fot. PAP/A.Grygiel

Władza może sobie kpić z obywateli do czasu. Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej, a w szczególności jej dzielnicy Strzemieszyce, nie pozwolą kpić z siebie w nieskończoność. Wielokrotne apele, listy podpisywane przez wielu w sprawie poprawy warunków życia w tej miejscowości były i są przez władze lekceważone. Przysłowiową kroplą, która poruszyła skałę była wiadomość o tym, że z Salwadoru wypłynął statek z toksycznymi odpadami, a ich ostatecznym celem są właśnie Strzemieszyce, a ściślej tutejsza spalarnia. Jakieś toksyczne paskudztwa mają być tu dostarczone w celu utylizacji. Miejscowa, choć zagraniczna firma ma za tę usługę zyskać około 250 tysięcy zł. Jaką cenę zapłacą za to mieszkańcy, można się tylko domyślać.

Mieszkańców Strzemieszyc szczególnie poruszyła wiadomość, że statek z uwagi na stopień zagrożenia ładunkiem, nie został wpuszczony na Kanał Panamski, musi więc pokonać odległość znacznie większą. Jeśli administratorzy kanału wystraszyli się ładunku, to znaczy, że sprawa jest bardzo brudna i obrzydliwie cuchnąca. W Strzemieszycach mają dość dotychczasowych brudów. I tych z powietrza, i tych w okolicznych wodach – wszystko za sprawą wieloletnich zaniedbań podczas intensywnego uprzemysławiania. Aby skutecznie przeciwstawić się zbliżającej się zarazie, powołano społeczny komitet. On właśnie koordynuje wszelkie działania, aby trucizny nie zostały dowiezione do miejsca, które z łatwością wskazali zagraniczni właściciele spalarni, przy akceptacji miejscowej administracji i pracowników systemu chroniącego polskie środowisko naturalne.

Przecież jest rzeczą nie do pomyślenia, aby na łatwy zarobek nie zgodzono się gdzieś bliżej Salwadoru. Wszak z Ameryki Środkowej do bardzo dobrze rozgarniętych państw pod względem technicznych możliwości zwalczania trujących odpadów jest bardzo blisko. I żadne z technologicznych mocarstw nie chciały zarobić parę groszy? Ani Stany Zjednoczone, ani Kanada, ani Brazylia? Tylko zaczadzone, zapylone i wciąż zachmurzone Strzemieszyce?

Jakie mamy władze – każdy widzi. Trzeba jednak być zbudowany postawą mieszkańców zagrożonego miasta. Ustalili, że w żadnym razie nie przepuszczą trującego transportu. Będą dyżurowali i protestowali do końca. Tak się broni Ojczyzny przed najazdem krajowych i zagranicznych bęcwałów, którzy kosztem zdrowia tysięcy mieszkańców okolic Dąbrowy, swoje zdrowie będą pielęgnować w zagranicznych kurortach. Strzemieszycom trzeba życzyć powodzenia. I jeśli będzie taka potrzeba – udzielić pomocy.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.