Rządowy elementarz się rozpada! A miał wytrzymać trzy lata...

Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

A taki był piękny, kolorowy i błyszczący. Tak chwaliła się nim Joanna Kluzik-Rostkowska. Po niecałych trzech miesiącach „darmowy” elementarz zaczyna się rozpadać. Miał wytrzymać trzy lata.

Po prawie trzymiesięcznej pracy z pierwszą częścią elementarza nauczyciele po raz kolejny podkreślają, że darmowy podręcznik nie spełnia ich oczekiwań - alarmuje „Głos Wielkopolski”. Oprócz zarzutów metodologów olbrzymim problemem jest to, że książki są źle zszyte i zaczynają z nich wypadać kartki. Rodzice sklejają elementarze, żeby nie rozpadły się całkowicie, poza tym nie chcą płacić za wymianę książki, z której dziecko korzystało niecałe trzy miesiące. Niestety, jeśli dziecko zniszczy „Nasz Elementarz”, szkoła może zażądać od rodziców specjalnej opłaty. Koszt jednej części to 4,34 zł. Pieniądze należy przelać na konto MEN.

Z elementarza mojego syna wypadły kartki. Chciałem zszyć książkę w firmie, ale okazało się, że z biura zniknął zszywacz na długiej rączce. Do szkoły swojego dziecka zabrał go kolega. Wspólnie zszywają całej klasie

— opowiadał dziennikowi.pl rodzic sześciolatka z warszawskiej szkoły podstawowej.

W przyszłym roku dzieci zamiast wymarzonego, ładnego elementarza dostaną książki, które są już zniszczone i to nie z winy ich poprzednich użytkowników.

Podręcznik jest zszyty jak 16-kartkowy zeszyt. Już po dwóch miesiącach pracy z książką wypadają z niej kartki. Wcześniej nie było takich sytuacji. Podręczniki były szyte i dodatkowo klejone. Wydawnictwa nie mogły sobie pozwolić, by ze względu na jakość ich książki nie zostały wybrane w przyszłym roku

— tłumaczy Ewa Frąckowiak, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 40 w Poznaniu.

Wiem, że wielu dyrektorów po prostu kupuje zszywacze i naprawia elementarze na własną rękę

— przyznaje Jolanta Misiak z kuratorium oświaty w Lublinie.

Nauczyciele zastanawiają się, jak sprawę felernych elementarzy rozwiąże MEN.

Nie będę prosić rodziców o pieniądze, wiedząc, że książka nie została zniszczona celowo, z winy dziecka

— zapowiada jedna z poznańskich nauczycielek.

Nauczyciele mają nadzieję, że MEN nie tylko zwróci uwagę na błędy techniczne podręcznika, ale też uwzględni ich uwagi merytoryczne. Tych jest sporo. Jak podkreślają pedagodzy, w książce jest za mało czytanek. Teksty mogłyby zastąpić np. niektóre ilustracje, których jest z kolei bardzo dużo. Zdaniem nauczycieli w podręczniku brakuje też ćwiczeń utrwalających. Literka poznana przez dzieci jednego dnia, nie pojawia się już na kolejnych stronach elementarza. Padają też zarzuty, że zadania zawarte w podręczniku są mało kreatywne

—przypomina zarzuty wielu nauczycieli „Głos Wielkopolski”.

A my przypominamy, co Joanna Kluzik Rostkowska mówiła pod koniec sierpnia 2014 roku:

Ten podręcznik będzie też uczył szacunku dla książki, bo nie wolno po nim pisać.

Najważniejsze, że świetnie się prezentował w rękach pani minister podczas licznych konferencji prasowych. To kolejny dowód, że za co ten rząd się nie zabierze, to szybko się rozpada.

ann/dziennik.pl/gloswielkopolski.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.