Wprowadzając reformę edukacji, przedstawiciele władzy bełkotali coś o konieczności naśladowania postępowego Zachodu. Często za przykład stawiana polskim rodzicom była Wielka Brytania, gdzie dzieci idą do szkoły, mając pięć lat. Niestety żadna szefowa MEN nie wspominała, że w Wielkiej Brytanii słychać wiele głosów krytycznych, związanych ze zbyt wczesnym rozpoczynaniem edukacji przez maluchy. Pytanie też, kiedy ktoś w Polsce zauważy dramatyczne skutki przedwczesnej edukacji seksualnej w Wielkiej Brytanii?
W ubiegłym roku aż 130 ekspertów (nauczycieli i naukowców) wystosowało list do ministra edukacji, w stanowczy sposób krytykujący rozwiązania obowiązujące na Wyspach. Ich zdaniem dzieci nie powinny w tak wczesnym wieku rozpoczynać nauki w szkole.
Zdaniem ekspertów obecne przepisy regulujące obowiązek szkolny w UK nie są dobrym rozwiązaniem dla dzieci, które rozpoczynają przygodę ze szkołą w zbyt wczesnym wieku. Ich zdaniem ministerstwo powinno skłonić się ku skandynawskiemu modelowi i przesunąć dolną granicę wieku o dwa lata. Obecnie na Wyspach dzieci rozpoczynają naukę szkole nawet w wieku czterech lub pięciu lat. Prawo wymaga, aby dziecko, które ukończyło pięć lat, chodziło już do szkoły
— informował portal mojawyspa.co.uk.
Zdaniem ekspertów taki system wyrządza maluchom „poważną szkodę”. Zbyt małe dzieci nie są w stanie jeszcze uczyć się w warunkach niełączenia nauki z zabawą. Eksperci zwracali uwagę, że dzieci które rozpoczynają naukę w starszym wieku „konsekwentnie osiągają lepsze wyniki nauczania” oraz wyższy stopień zadowolenia z życia.
Podobnie rzecz się ma z obowiązkową seksedukacją, którą chce wprowadzać polska lewica i siły postępu. Może i w tym przypadku warto rzucić okiem okiem na przykład Wielkiej Brytanii.
Brytyjscy lekarze i poradnie planowania rodziny rozdali w 2010 roku aż 120 tysięcy pigułek „po” dla nastolatków. Co najbardziej szokujące, dla osób powyżej 16. roku życia takie środki są powszechnie dostępne w aptece bez recepty za 20 – 25 funtów. Jak poinformował w ubiegłym roku „The Sunday Times”, po taką formę antykoncepcji sięgają już 13-latki. Traktują ją jako zwykłą alternatywę dla prezerwatyw.
Rozbudzone seksualnie dzieci mają dzieci. Niedawno „Daily Mail” informował o najmłodszych rodzicach w Wielkiej Brytanii. Na świat przyszła dziewczynka, której matka ma zaledwie 12 lat, a jej partner i ojciec dziecka jest o rok starszy. Zaś najmłodszy dziadek w Wielkiej Brytanii ma 27 lat. Dziecko urodziła jego 13-letnia córka.
Mimo tak jaskrawych fatalnych skutków przedwczesnej edukacji seksualnej w tym miesiącu trafił do brytyjskich szkół przewodnik dla nauczycieli, który stwierdza, że stosunki seksualne pomiędzy 13-latkami to normalna część dorastania.
Twórcą dokumentu jest Brooks, organizacja zajmująca się zdrowiem seksualnym. Za pomocą kolorów zielonego, żółtego oraz czerwonego oznaczyła zachowania ich zdaniem normalne i te, które powinny budzić niepokój lub być wręcz alarmujące. Brooks nie stworzył przewodnika po to, by stał się podstawą do prowadzenia zajęć z wychowania seksualnego, ale zgodnie z wytycznymi tam zawartymi nauczyciele powinni uważać za normalny seks pomiędzy 13-latkami. Dodatkowo, masturbacja oraz pocałunki w przypadku 9-latków są opatrzone zielonym kolorem i są całkowicie naturalne
— informował portal bham.pl
Niestety wszystko wskazuje na to, że właśnie takie piekło chce zgotować naszym dzieciom polska lewica i postępowi seksedukatorzy. My rodzice, musimy być czujni.
Czytaj także:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/222180-trzynastoletnie-matki-i-dwudziestosiedmioletni-dziadkowie-czyli-skutki-seksedukacji-w-wielkiej-brytanii