"Stara ciocia" Wielowieyska narzeka. Pokolenie ’89 wybrzydza na dzieci kryzysu…

mazowieckie.pl
mazowieckie.pl

Gdy w „Wyborczej” opublikowano badania, dotyczące sytuacji „świeżych” absolwentów wyższych uczelni (w skrócie: jeśli któremuś z nich uda się znaleźć pracę, to za około 2 tysiące brutto – czyli delikwenci mogą zapomnieć o możliwości wyprowadzenia się od rodziców, nie mówiąc już o posiadaniu dzieci) natychmiast w tejże gazecie podniosły się głosy protestu. Nie buntujmy młodych, bo przecież jest tak fajnie….

I tak, Dominika Wielowieyska w zaangażowanym komentarzu wygłoszonym w radiu TOK potępiła młodych za to, że „za dużo wymagają, zamiast się wziąć do pracy”. Wezwała ich do ofiarności, stawiając im za przykład samą siebie. Bo, jak twierdzi, zaczynając pracę zawodową wiedziała, że przez dłuższy czas będzie zarabiać mało, za to będzie zbierać doświadczenia.

Dominiko, zaczynaliśmy jako młodzi reporterzy w tym samym czasie (w pierwszej połowie lat 90). Ja te czasy pamiętam dobrze, i pamiętam mój ówczesny styl życia. Może i zarabialiśmy wtedy „mało”. Tylko że to nasze ówczesne „mało” w sensie realnej siły nabywczej to było nieporównywalnie więcej , niż to 1600 na rękę obecnych absolwentów.

To po pierwsze. Po drugie - w swoim „komentarzu starej cioci” (sama użyła tych słów) Wielowieyska zaprezentowała pewien dość typowy (i przyznam, że mnie osobiście wyprowadzający z równowagi) ton. Ton, jaki część reprezentantów naszego wspólnego pokolenia instynktownie przyjmuje kiedy ktoś (zwłaszcza młodszy od nas) zwraca uwagę, że obecna Polaka nie tylko nie jest miejscem idealnym, ale nawet z pewnego punktu widzenia może być postrzegana jako miejsce straszne.

Dominiko, niezależnie od różnic politycznych, które między nami narosły, łączy nas jedno. Jesteśmy otóż dziećmi czasów rewolucji ’89 roku i wywołanej przez nią błyskawicznej transformacji. Ta historyczna chwila stworzyła – na króciutki w skali historycznej moment – okoliczności zupełnie szczególne. Ludzie, którzy wtedy byli młodzi, niegłupi, znali jakiś język i mieli otwarte głowy robili kariery w tempie i zakresie, nieporównywalnym z innymi epokami. Poza, oczywiście, czasami innych rewolucji.

Od podstaw budowały się wtedy całe sektory zawodowe, których przedtem albo prawie że  nie było w ogóle, albo istniały w formie, wymagającej całkowitej zmiany. Tak jak nasz wspólny sektor, czyli zajmujące się polityką dziennikarstwo – najpierw reporterskie, później publicystyczne. Przed nami wtedy naprawdę świat stanął otworem, i to nie jest przesadna metafora. A potem… potem, niezależnie od tego, że nie odmawiam ani tobie, ani innym którzy startowali zawodowo w tym samym czasie i punkcie, co my, uzdolnień ani pracowitości – po prostu nas niosło.

Czy to jakiś zarzut? Nie. Ale powinniśmy jednak znać miarę. I umieć powstrzymać się od podświadomego przyjmowania takiej perspektywy, w myśl której tamte czasy – czasy naszego zawodowego startu – to była jakaś norma, więc teraz obecni młodzi mają pewnie mniej więcej tak, jak my wtedy. Otóż nie mają, bo nie tylko ówczesny „gwiezdny czas” dla młodych skończył się już po paru latach, i epoka znormalniała, ale wręcz wahadło wahnęło się potem w drugą stronę. I obecnym absolwentom jest po prostu znacznie, znacznie, znacznie gorzej i trudniej, niż nam. To są rzeczywistości nie tylko zupełnie odmienne, ale aż nieporównywalne.

Więc po pierwsze – znajmy miarę i nie utożsamiajmy naszej sytuacji sprzed dwudziestu, dwudziestu paru lat z sytuacją obecnych młodych, bo się po prostu ośmieszymy. A po drugie – pomyślmy może o tym wszystkim z większą dozą nie tylko empatii, ale i – poczucia winy.

Tak, właśnie winy. Bo to, że szansę na życiową stabilizację mają teraz w naszym kraju (nie licząc garstki „dobrze urodzonych”, których rodzice są w stanie wepchnąć do odpowiednich kancelarii adwokackich czy na odpowiednie staże do odpowiednich korporacji pod opiekę odpowiedniego członka zarządu) niemal wyłącznie ci młodzi, którzy zdecydują się na emigrację – to, niezależnie od światowych kryzysów i trendów, również i nasza wina. Znów – niezależnie od narosłych między nami różnic politycznych trzeba stwierdzić, że za późno rozpoznaliśmy tę rzeczywistość, za późno zaczęliśmy ją analizować i przeciw niej protestować.

A niektórzy wręcz nadal zamykają na nią oczy – bo tak jest i wygodniej, i żyje się o tyle milej…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.