Niefrasobliwość personelu szpitala mogła zakończyć się dla 6-letniego chłopca tragicznie. Gdyby jego matka nie wykazała się nieustępliwością, malec nie doczekałby odpowiedniej pomocy.
Wszystko zaczęło się od nocnego chrapania dziecka, które zaniepokoiło jego mamę. Chłopiec miał wcześniej anginę, a w czasie oglądania telewizji nieustannie pogłaśniało odbiornik. Pani Agnieszka podejrzewała, że malec nie dosłyszy.
Pediatra skierował 6-latka do laryngologa. Kobieta udała się do specjalisty dziecięcego w bytomskim szpitalu.
Pan doktor przyjmował od godz. 11 do 12, moje dziecko było 6 w kolejce, więc nastawiłam się na kolejną wizytę. W tak krótkim czasie nie da się przecież przebadać tylu dzieci
— relacjonuje pani Agnieszka w rozmowie z portalem Onet.pl.
Ku jej zdziwieniu, jej syn był już za 10 minut w gabinecie, a samo badanie trwało… 2 minuty.
Lekarz szepnął do jednego ucha: „raz dwa trzy”, podobnie do drugiego i oznajmił, że mój syn dobrze słyszy, więc nie rozumie powodu naszej wizyty w szpitalu
— mówi zrozpaczona matka.
Dopiero wizyta w poradni w Katowicach przyniosła odpowiedź na jej niepokojące obawy. Jej syn miał zapalenie uszu i przerost migdałka gardłowego.
Mojego syna potraktowano instrumentalnie - lekarz widział w nim kolejnego pacjenta, za którego placówka otrzyma punkty z NFZ
— mówi z żalem kobieta.
Bytomski szpital odpiera jednak te zarzuty.
Na podstawie zebranych informacji nie stwierdzono zaniedbań lub nieprawidłowości w ocenie stanu pacjenta. Przeprowadzone badanie szeptem wykazało prawidłowy słuch obu uszu. W dniu konsultacji nie stwierdzono też zmian zapalnych w obrębie uszu, nosa i gardła. Jednak doświadczenie naszych specjalistów oraz literatura medyczna wskazują, iż przewlekłe wysiękowe zapalenie uszu, które jest powszechnym schorzeniem u dzieci w wieku przedszkolnym, ma charakter fluktuacyjny, czyli zmienny
— twierdzi Katarzyna Malinowska, rzecznik Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu.
Tylko czy taka sytuacja nie powinna zostać poddana kontroli? Niestety Śląski oddział NFZ nie sprawdzał w ciągu ostatnich dwóch latach poradni laryngologicznej przy Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu.
Kto wie, jak zakończyłaby się sprawa 6-letniego chłopca, gdyby nie determinacja jego mamy. Tylko czy pacjent, który ma prawo korzystać z publicznej opieki zdrowotnej musiał toczyć batalię o to, co po prostu mu się należy?
gah/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/220948-dziecko-wymagalo-operacji-lekarz-badal-je-tylko-przez-dwie-minuty