Tylko u nas 1 listopada ponad cmentarzami unosi się po zmroku łuna od milionów świec palonych przez żywych w hołdzie tym, którzy na zawsze nas opuścili.
Zapewne zjawisko to widoczne jest nawet z kosmosu; jestem pewien, że na zdjęciach satelitarnych ten ogromny, migotliwy blask układa się na tle zasypiającej w mroku Europy w kształt mapy Polski…
Widziałem wiele wspaniałych nekropolii na świecie, ale żadne z nich nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak np. zaduszkowe Powązki. To znaczy, że zmarli wciąż zajmują ważne miejsce w naszej pamięci. I żadne „haloweeny” nie dają rady spłycić i strywializować tej szlachetnej tradycji. Na razie...
Świąteczne media prześcigają się w publikowaniu list VIP-ów, którzy ostatnio zmarli. Czarno-białe fotki znanych artystów, polityków, celebrytów i in. wypełniają szpalty gazet, tygodników, przypominają się nam z ekranów telewizorów. Blogosfera też ponosi swoje straty. Kto przejmuje „fejsbuki” po wielkich internetowych nieobecnych? Kto zastępuje ich na poczytnych blogach i portalach? Kto – oprócz najbliższej rodziny i przyjaciół – jeszcze o nich pamięta?…
To już drugie Święto Zmarłych bez Tomka „Seawolfa” Mierzwińskiego… Cześć jego pamięci…
P.S. Tę balladę napisałem na długo po śmierci mojej mamy. Zmarła w wieku 28 lat, pozostawiając męża i dwójkę małych dzieci. Nowotwór. Zapewne trudno umiera się w tym wieku, zwłaszcza młodej matce…
Utwór ten – to próba oswojenia smutku po stracie najbliższej osoby. I nic na to nie poradzę, że wiele osób odbiera tę pieśń bardzo osobiście; każdy z nas stracił w życiu kogoś bliskiego. Na You Tube pojawiło się kilka wersji tej pieśni: dedykacja dla sanitariuszki „Inki”, dla ofiar katastrofy smoleńskiej czy żołnierzy wyklętych… Na dziś wybrałem surową w swym przekazie wersję zaduszkową…
„Błogosławiony płynie czas” (z płyty „KATYŃ 1940”)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/220450-zyja-wciaz-jesli-zyja-w-nas-i-zadne-haloweeny-tego-nie-splyca