Śliczna Chelsea otwiera nowe horyzonty: znowu chce być chłopakiem

fot.mirror.com.uk
fot.mirror.com.uk

Jest pewien kłopot. Delikatna sprawa, proszę bez chamskich dowcipów. Osoba przedstawiająca się obecnie jako Chelsea Attonley chce powrócić do płci, z której „zrezygnowała”. Mówiąc wprost – dziewczyna o imieniu Chelsea znowu chce być facetem. Kiedyś nazywał się Matthew, ale kilka lat temu poddał się operacji „zmiany płci”.

Jak donosi niejaka Miss Olgu (foch.pl)
Chelsea znowu chce być mężczyzną, gdyż zmiana wyglądu nie jest jej zdaniem idealna, naturalna i że „to wszystko jest jednym wielkim oszustwem”.

I tu Miss Olgu dzieli się swym niepokojem:

zaczynam się zastanawiać nad tym, jak bardzo rozchwiana emocjonalnie jest ta osoba i co w ogóle powinno być zrobione, żeby jej pomóc. Czy to, że ktoś znowu ją zoperuje załatwi sprawę? Nie jestem o tym przekonana.

Dobrze jest, bo Miss Olgu już „zaczyna się zastanawiać”. Ale sporo zastanawiania ma jeszcze przed sobą. Przed operacją Matthew został poddany stosownym testom psychologicznym, Miss Olgu pisze:

ktoś podpisał stosowne papiery. Czy możemy mówić o wielkiej pomyłce lekarzy? Mam nadzieję, że jednak nie.

I wreszcie jest! Po umysłowym natężeniu Miss Olgu znajduje rozwiązanie:

należy sprawdzić, czy Chelsea nie ma wyidealizowanego obrazu kobiecości, czy jej kryzys tożsamości płci nie ma źródła w niezadowoleniu ze swego wyglądu. Czy Chelsea czuje się teraz uwięziona w ciele kobiety, czy raczej czuje się uwięziona w ciele NIE NAJPIĘKNIEJSZEJ kobiety. Coś mi podpowiada, że problem nie jest związany z płcią, a z tym, że chirurgia plastyczna nie dokonała Bóg wie jakiego cudu.

Ufff, a już zaczynaliśmy się niepokoić, że ta delikatna sprawa będzie wykorzystywana przez ciemnogród, by ośmieszać transseksualizm. Tymczasem oczywiste jest, że decyzja Matthew, by poddać się operacji usunięcia męskich narządów płciowych i na to miejsce „skonstruowania żeńskich narządów płciowych” była absolutnie dojrzała, przemyślana i zdrowa, są na to papiery od psychologów.

To dopiero obecna fanaberia Chelsea, żeby na powrót stać się chłopakiem jest efektem jej głębokiego, niepokojącego, zasmucającego cały postępowy świat kryzysu tożsamości, emocjonalnego rozchwiania i wymaga zdecydowanej fachowej pomocy: leczenia przez psychologów, a być może także innych specjalistów. Niech wytłumaczą tej kapryśnej Chelsea, że nie wszystkike kobiety są piękne, idealne, i muszą z tym żyć, z czasem przyzwyczajają się do swej nieidealności. Na pewno się uda i Chelsea pogodzi się ze swymi zbyt grubymi udami czy kilkoma innymi mało kobiecymi drobiazgami.

Bo przecież absolutnie niemożliwe, żeby Chelsea uznała swoją poprzednią decyzję za błędną, prawda?

Ale zaraz. Właściwie dlaczego błędną? Może tylko za pewien etap? Może motywacja Chelsea, by odzyskać (już chyba nie swoje) organy męskie nie jest jednak wsteczna i obskurancja, ale jest właśnie JESZCZE BARDZIEJ postępowa?

Operacja „zmiany płci” ma być dokonywana tylko raz w życiu? A to niby dlaczego? Chyba oczywiste, że wszyscy mamy być  za całkowitą liberalizacją. Zatem, skoro płci istnieje – jak donoszą postępowe media – kilkadziesiąt, dlaczego każdy z nas nie miałby prawa odbyć w swym życiu swoistej podróży przez płcie, tzn. operacjom „zmiany płci” poddawać się kilkadziesiąt razy? Jeśli zaczniemy we wczesnym dzieciństwie to, do siedemdziesiątki zdążymy oblecieć wszystkie. Czyż to nie genialny pomysł?

Jak widać konserwatyści w rodzaju Miss Olgu jeszcze nie są na to gotowi, potrzebują więcej czasu, by pojąć ten rozmach genderowej wolności.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.