Do chóru obrońców prof. Hartmana dołącza prof. Zbigniew Mikołejko. W rozmowie opublikowanej na łamach magazynu „Polska The Times” przekonuje, że ten kulturowy zakaz, jakim jest „tabu kazirodztwa” to tylko mit nieuzasadniony genetycznie.
Reakcja na słowa prof. Hartmana jest przesadna. Nic wielkiego tak naprawdę się nie stało. W końcu istnieje kilka europejskich krajów, gdzie prawny zakaz kazirodztwa nie obejmuje osób dorosłych
— przekonuje prof. Mikołejko.
Kazirodztwo to jest być może najstarszy zakaz kulturowy, który istnieje, w związku z tym złamanie, naruszenie tego zakazu czy też eksperymentowanie z nim jest dość wstrząsające. Co nie znaczy, że nie należy o tym rozmawiać
— dodaje.
Nie kryje oburzenia konsekwencjami, jakie spotkały prof. Hartmana:
To skreślanie go z rozmaitych komitetów, wzywanie przed rzecznika dyscyplinarnego uniwersytetu… Tymczasem nic wielkiego tak naprawdę się nie stało.
Zapytany o to, skąd wzięło się tabu w kulturze, prof. Mikołejko odpowiada:
Tabu jest sposobem kształtowania ładu, czyli systemu zasad i wartości, jakie społeczeństwo wyznaje. Są więc takie przedmioty osoby, wartości, zachowania, których naruszanie łączy się z przekleństwem - spadającym i na osobę, i na całą społeczność. Złamanie tabu jest bowiem opatrzone świętą grozą i oznacza tym samym w konsekwencji jakąś represję, klęskę, katastrofę. Największa europejska opowieść o tabu kazirodztwa i ojcobójstwa to opowieść o Edypie
— wyjaśnia, przypominając że zarówno kazirodztwo, jak i ojcobójstwo jest w przypadku Edypa czymś nieświadomym, a jednak kara spadła nie tylko na króla Edypa, ale także na całą wspólnotę.
Analizując tabu w polskiej kulturze Mikołejko twierdzi, że „kKomunizm - niczym wielki lodowiec - zamroził tradycyjne zachowania, tradycyjne systemy wartości”.
Chociażby religijność, przywiązanie do rodziny, wstydliwość zewnętrzną. W sytuacji zaś, w której stajemy się społeczeństwem otwartym i liberalnym, te wartości utrwalone przez stulecia, tradycyjne, zaczynają się kruszyć. Co wywołuje reakcje rozmaite
— przekonuje. Zastanawiając się na tym czy łamać tabu, czy występować przeciwko niemu, odpowiada że należy łamać tabu pozorne, czyli takie, które wynika ze zmowy milczenia.
Nadmierna tabuizacja powoduje fałszywość i schizofreniczne rozdarcie: z jednej strony żyje się oto życiem autentycznym, a z drugiej - na powierzchni - funkcjonuje opresja, która zakazuje mówienia o czymś czy wywlekania na światło dnia. To schizofrenia, która koroduje społeczeństwo i powoduje, że ono gnije czy też murszeje za tym murem milczenia. Ale jest też takie tabu, które jest zasadnicze, jak kazirodztwo, zakaz zabijania, kanibalizm, pedofilia
— mówi Mikołejko. Wracając jednak do Hartmana łamiącego – jak by wynikało z powyższej wypowiedzi – tabu zasadnicze, twierdzi, że „represja, która go spotyka, jest zbyt radykalna, zbyt szeroka i zbyt na pokaz”.
Nie podzielam bardzo wielu poglądów prof. Hartmana w różnych sprawach i pewnego sposobu bycia, no, ale sekowanie go aż tak bardzo to, moim zdaniem, przekroczenie pewnych reguł
— podkreśla.
Jan Hartman nie pierwszy raz przekracza granice przyzwoitości w debacie publicznej. Łamanie tabu jest notoryczne i ma określony cel. Przesuwanie granic w teoretycznych rozważaniach to nic innego jak zapowiedź działań praktycznych.
mall / Polska The Times
————————————————————————————
Gender - groźna kulturowa inwazja!
Polecamy wSklepiku.pl książkę Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły. Wojna cywilizacji”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/217836-mikolejko-broni-kazirodztwa-hartmana-nic-wielkiego-tak-naprawde-sie-nie-stalo