Gorsząca ośla miłość, sweet-focia z tygrysem i pogoń za spłoszonym zaprzęgiem, czyli o wątpliwych przewagach ludzkiego gatunku

fot.peoplepets.com
fot.peoplepets.com

Czas w polityce gorący więc jakoś się nie składało, by tropić ciekawostki świata zwierząt. Ale kilka wydarzeń mijającego tygodnia przykuło moją uwagę silniej niż zamieszanie wokół zawodowej przyszłości pana Ostachowicza.

W krajowych tabloidach największą sensację wywołały osły. A konkretnie para z Poznańskiego ZOO o wdzięcznych imionach Napoleon i Antonina. A wszystko za sprawą nadgorliwej pani radnej, która oprotestowała zbyt ostentacyjne zaloty osiołków. Pech chciał, że radna była z PiS. Pewnie, gdyby z PO sprawa nie trafiła by tak szybko na czołówki tabloidów. Chociaż kto wie. No ale jak ktoś się podkłada – ma za swoje. Pani radna stała się słynna na cały świat, bo o wydarzeniu poinformowano nawet w Australii. Początek kampanii zrobiła sobie z rozmachem. Ale odkładając na bok żarty, najdziwniejsza w tym momencie wydała mi się reakcja dyrekcji poznańskiego ZOO, która najpierw osły rozdzieliła. Potem zaś zorientowawszy się że opinia publiczne nie czuje się zgorszona, lecz śmieje się z pruderyjnej radnej – znów je połączyła.
Tymczasem podstawowym, jeśli nie jedynym kryterium dla trzymania razem osła i oślicy w rui powinien być fakt, czy ogród chce się doczekać przychówku. Jeśli tak, jeśli ośle stado ma się powiększyć, to publiczności nic do tego. Jeśli nie – ogiera należy odseparować. Ot i wszystko. Tymczasem ten „obyczajowy” kontredans każe się zastanowić nad profesjonalizmem poznańskiej hodowli. Fakt, ośle zaloty podobnie jak końskie, do zbyt finezyjnych nie należą. Ale jeśli ktoś nie chce ich oglądać, to przecież nie musi. Wystarczy przejść w inną część parku.

Swoją drogą pamiętam, gdy rok temu odwiedzałam zwierzyniec pod Białowieżą, przy wybiegu żubrów, które właśnie przejawiały miłosne zapały, gromadziły się całe wycieczki obserwatorów. Przyjechała nawet lokalna telewizja, cierpliwie czekając na skonsumowanie związku. Niestety pogoda była upalna i żubrza para nie wykazywała przesadnego zaangażowania. Zdaje się, że pani żubrowa uznała, że to jeszcze nie ten dzień… Tak czy owak możliwość podglądania zwierzęcych zalotów to jeden z ciekawszych aspektów wszelkiego rodzaju parków i ogrodów zoologicznych. I na pewno mniej bulwersująca niż karmienie lwów publicznie zabitą żyrafą.

Na ale jeśli już czepiam się obsługi ogrodów zoologicznych, to szczyt braku profesjonalizmu w tym tygodniu przypada indyjskiemu ZOO w New Dehli. Światowe serwisy obiegła mrożąca krew w żyłach informacja, że tygrys rozszarpał tam człowieka.

Mnie włosy stanęły na głowie dopiero gdy wgłębiłam się w treść newsa. Otóż ofiara – młody mężczyzna – sam wskoczył na wybieg. Chciał się popisać odwagą? Wygrać zakład? Zrobić zdjęcie z bliska? Tego na razie nie wiadomo. Angielska prasa donosi, że był pod wpływem alkoholu. Strażnicy ponoć ostrzegali, ale nie zdołali powstrzymać ryzykanta, Faktem jest – co widać na nagraniu z monitoringu, że zwierzę z początku wcale nie zachowywało się agresywnie wobec intruza. Zaatakowało po kilku minutach. Niektórzy świadkowie twierdzą, że dopiero po tym, gdy publiczność zaczęła rzucać w kota kamieniami, by odwrócić jego uwagę. (Gdzie wtedy była straż parku?!!)

Krzykami i rzucaniem udało się osiągnąć tyle, że tygrys w końcu się zdenerwował. I odreagował stres na tym, co miał najbliżej, czyli na nieproszonym gościu.

Człowiek zginął koszmarną śmiercią. A nad losem zwierzęcia trwają debaty. Grozi mu uśpienie, bo zabił człowieka. Ja natomiast chciałabym się dowiedzieć, gdzie byli dehlijscy weterynarze ze środkami usypiającymi, gdy trzeba było unieszkodliwić drapieżnika. I jaką karę otrzymają idioci, którzy rozdrażnili tygrysa. Główny sprawca całego zamieszania poniósł już karę najwyższą - więc, co myślę o jego zachowaniu, zmilczę.

Wreszcie najświeższa historia. Znów z polskiego podwórka, a raczej ulicy. Serwisy ekscytują się „bohaterską” pogonią policji za bryczką bez woźnicy.

Fakt, sytuacja raczej nietypowa. Chwała Bogu, że skończyła się szczęśliwie. I oczywiście dobrze, że patrol policyjny zareagował. Natomiast profesjonalizm tej reakcji… No cóż…

Łatwo nie było, to fakt. Droga ruchliwa, wąska. Pewnie bardziej niż samochód przydałby się policyjny motocykl, któremu łatwiej byłoby wyprzedzić bryczkę. Wbrew sensacyjnym opisom sytuacji konie nie pędzą na oślep, ale żwawo biegną przed siebie. Raz galopem, raz kłusem. Policjanci jadą za nimi i wołają: Prrr! I dobrze - konie zazwyczaj dobrze rozumieją komendy głosowe i na nie reagują. Pod warunkiem, że nie są przestraszone. Te chyba były. A na przyszłość panowie: lepiej w takiej sytuacji sprawdza się długie : Hoola… Niskim, uspakajającym głosem. W tej sytuacji najlepsze, co można było zrobić to wyprzedzić powozik i zablokować koniom drogę. Co też na szczęście zrobił przytomny kierowca jadącej z naprzeciwka furgonetki. Zablokował dwa pasy, konie zwolniły i skręciły w bok, na pobocze. I było po sprawie. Więc gwoli sprawiedliwości to jemu,a nie policjantom należy się główny laur. Do wyjaśnienia pozostaje rola właściciela bryczki (czemu jej nie zabezpieczył? - tego typu pojazdy muszą mieć hamulec blokujący koła! I co spłoszyło konie).

A tak na przy okazji drodzy kierowcy, jeśli zdarzy wam się mijać bryczkę, bądź jeźdźca na drodze – zwolnijcie i omińcie zwierzęta nieco większym łukiem. Na wszelki wypadek. Jednak zwierzę, to tylko zwierzę. Nawet najspokojniejsze może zareagować niestandardowo. I na litość Boską – nie wciskajcie klaksona. Jako jeździec, który czasem przejeżdża poboczem wiem, że raz na jakiś czas trafia się taki bezmyślny dowcipniś…

Oprotestowywanie oślej miłości, skakanie na tygrysi wybieg, trąbienie na konie – gdy tak sobie podsumować, to czasem nachodzą człowieka wątpliwości, czy słusznie w świecie natury chlubimy się naszym rozumem…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.