Przyzwolenie na drobne machlojki. Przymykanie oczu na nieetyczne zachowania. Puszczanie mimo uszu wulgaryzmów w miejscach publicznych. Przechodzenie do porządku dziennego nad kłamstwem, obmową, oszustwem, krzywoprzysięstwem. Demoralizacja, korupcja, nepotyzm.
Bolesne, gdy dotyka to zawodów tzw. wyższego zaufania publicznego: lekarzy, nauczycieli, nawet księży. Apogeum tych niekorzystnych zmian w najwyższym, najbardziej widocznym stopniu dosięgło współczesnych polityków. Teoretycznie w społeczeństwie mają oni najgorszą opinię. Traktują państwo jak swój prywatny folwark, a elektorat – jak barany do strzyżenia. Nie kryją się już nawet ze swoimi nieobyczajnymi zachowaniami, aferami, pogardą dla etosu męża stanu. Balansując i przekraczając coraz częściej granicę obciachu, uczciwości, przyzwoitości, zahaczają w ekstremalnych przypadkach o zdradę stanu. Coraz bardziej nonszalancko i bezkarnie. Skąd to się bierze? Ano – z powszechnego przyzwolenia. Rządzą przecież z naszego nadania, z łaski wyborców. Przysłowia są ponoć mądrością narodu, np.:
„Jaki pan, taki kram”
„Czym skorupka za młodu…”
„Od rzemyczka do koniczka…” itp.
Ale kto by tam przejmował się ludowymi przesądami…
Poniżej – jeden ze środków zaradczych. Sprawdzony w NY, za kadencji burmistrza Rudolpha Giulianiego. Za Naszym Dziennikiem:
ZERO TOLERANCJI
Zaczyna się od głupstwa – ktoś papierek rzucił…
Ktoś po psie nie posprzątał… Ciszę ktoś zakłócił…
Wybił szybę w „maluchu”… Zatańczył na masce…
Sprajem tramwaj zapaćkał… I wiatę roztrzaskał…
Wytłukł wszystkie latarnie na ulicy nocą…
Powywracał śmietniki (choć sam nie wie, po co).
„Wypożyczył” samochód – żeby się przejechać…
Włamał się do piwnicy… I podpalił strzechę…
Poturbował kloszarda… Portfel skradł staruszce…
Zgwałcił młodą dziewczynę… Porwał dziecko z wózka…
Poszedł z nożem w kieszeni na mokrą robotę…
Strzelał się z konkurencją zaraz chwilę potem…
I – zanim w kryminale wylądował wreszcie –
Przejechał policjanta w obławie na mieście… „Czym skorupka za młodu nasiąknie, panowie,
Tym na starość zajeżdża” – tak uczy przysłowie!
Hasło: „Róbta, co chceta!” – nie daje gwarancji;
Sposób na to jest jeden: ZERO TOLERANCJI!
By uniknąć tych nieszczęść – trzeba mówić stale:
Wrzuć papierek do kosza… Sprzątnij… I tak dalej…
Z tomiku PRO PUBLICO BONO jeden z wierszy w kapitalnej interpretacji Jerzego Zelnika: „Odezwa do połowy narodu”
Najbliższe wybory już w listopadzie…
——————————————————————————————————
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/215117-od-rzemyczka-do-koniczka-upadek-elit