Przekaz dnia: to już koniec! Zdołować Polaków! Zabić wiarę w siebie! Natychmiast!

PAP/Bartłomiej Zborowski
PAP/Bartłomiej Zborowski

Polska mistrzem świata. Hm. To jest kłopot. W niedzielę po raz drugi w historii Polacy zostali mistrzami świata w grze zespołowej.

Te tłumy w biało-czerwonych barwach, te zachwycone miliony, ten narodowy hymn z entuzjazmem śpiewany kilkanaście razy a capella przez tysiące ludzi i oglądany przez miliony, to pokonanie Rosji, ta rosnąca wiara i potem pewność, że Polacy mogą być najlepsi na świecie - jakież to niebezpieczne… Przecież priwislanski ludek może wyciągnąć z tego jakieś ogólniejsze i długofalowe wnioski… Rozumiał niebezpieczeństwo premier Tusk, skoro kazał zakodować to długotrwałe, gorszące widowisko (sam pojawił się na trybunach - i został potężnie wygwizdany i wybuczany - na jednym meczu. I tylko ten mecz przegraliśmy, wszystkie inne Polska wygrała. Jak mówią młodzi: „przypadek? nie sądzę”.

Gazeta.pl i Onet.pl przetrwały siatkarski amok, teraz mają pilną misję: jak najszybciej rozwiać ten nacjonalistyczny szał, zabić tę dumę i rosnącą Polaków w samych siebie. Oba portale ogłosiły właśnie: MISTRZÓW JUŻ NIE MA! Polska drużyna mistrzów świata w siatkówce już NIE ISTNIEJE, rozpadła się nazajutrz po zwycięstwie. Polacy-zwycięzcy są jak jętka, żyją jeden dzień.

Istotnie, odchodzą z reprezentacyjnej drużyny trzej trzydziestokilkuletni, wspaniali siatkarze: Mariusz Wlazły, Michał Winiarski i Paweł Zagumny. Bardzo ważni. Ale istotą zwycięskiej polskiej drużyny trenera Stefana Antigi (wiem, że przez „ph”, ale dla mnie to już Stefan) jest właśnie zespołowość. A więc - współdziałanie, wzajemne zaufanie, wspieranie, równorzędność tzw. rezerwowych, którzy już nimi nie są, zasada każdy za każdego i  - uwaga, straszne, zakazane słowo - solidarność!). Już nie powołanie do drużyny największego bombardiera Bartosza Kurka, który widać uznał, że ma pozycję, by kwestionować przydzieloną mu równorzędną do innych rolę, było znakiem co buduje Antiga. Ryzykował Francuz ogromnie, ale wygrał. Wygraliśmy wszyscy. Okazało się, że nie jeden jeden czy dwóch wybitnych zawodników decyduje, ale zespół i możliwość sukcesu wszystkich razem.

W wielu momentach turnieju genialni Winiarski i Wlazły mieli godnych następców w młodych Mateuszu Mice, Michale Kubiaku, Dawidzie Konarskim, Karolu Kłosie, ogromne możliwości mają Andrzej Wrona i Rafał Buszek. Młody libero Paweł Zatorski okazał się lepszy od weterana Krzysztofa Ignaczaka, a wśród rozgrywających choć to Zagumny odegrał kluczową rolę w meczu finałowym, w całym turnieju był raczej dublerem dla młodego Fabiana Drzyzgi.

Gazeta.pl  i Onet wiedzą jednak, że „TO JUŻ KONIEC”. Polacy, point de rêveries, koniec z marzeniami! Nie dla Polaków mistrzostwo świata, a zwłaszcza trwanie w tym przekonaniu. To się wam tylko zdawało, to trwało tylko 1 dzień, żadnej dumy, żadnych wniosków, generalizacji i ekstrapolacji. Jesteście gorsi, głupsi, mniej zdolni,  macie wciąż pamiętać, że Polska jest brzydką panną bez posagu, która niczego sama nie potrafi, nie osiągnie, musi oddać się w zarządzanie innym, musi żebrać o pogłaskanie i ochłapy, a najwyższym marzeniem tubylca jest kariera na cesarskim dworze. W ślicznych białych rękawiczkach.

Na pytanie co spowodowało, że w meczu finałowym Polacy podnieśli się po wysoko przegranym pierwszym secie, Mariusz Wlazły odpowiedział:

Bo w nas była wielka wiara. Przechyliliśmy szalę determinacją i taką pozytywną pewnością siebie.

I właśnie o to w Polsce i w Polakach walczymy. Kto z kim?

————————————————————————————————

Bogata oferta tanich książek, audiobooków oraz unikatowych gadżetów portalu wPolityce.pl!

WEJDŹ NA WSKLEPIKU.PL I PRZEKONAJ SIĘ SAM!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.