Nigdzie na świecie takie rzeczy nie mogłyby się zdarzyć. W Polsce tak...

PAP/Marcin Obara
PAP/Marcin Obara

Co za niesamowita radość dla miłośników sportu. I prawdziwych kibiców. Takich, co to by w ogień skoczyli za swoją reprezentacją. Jak ojciec za dzieckiem, brat za siostrą, Ewa Kopacz za Donaldem Tuskiem. Mistrzostwa świata w siatkówce w Polsce. Druga wielka, na skalę światową rzec można po Euro 2012 w piłce nożnej, impreza sportowa przyznana naszemu krajowi. Mecz otwarcia w stolicy na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Jakie szczęście dla wielbiciela siatki mieszkającego w stolicy, na przykład na Woli albo i Bemowie. Wystarczy wsiąść w tramwaj 24, przeprawić się nim przez Poniatoszczaka na drugą stronę Wisły. Podczas uroczej przejażdżki, już od Muzeum Narodowego przed oczami kibiców rozpościera się przepiękny widok na oryginalną bryłę jednego z najnowocześniejszych obiektów sportowych Europie, pod warunkiem, że nie pada, cel sobotniej, wieczornej wyprawy. To na tym stadionie wszyscy oczekiwali ekscytującego przeżycia. Po raz pierwszy w historii tej dyscypliny mecz oglądało ponad 60 tysięcy widzów. Oczywiście ci, którzy zdecydowali się być świadkami tego wydarzenia musieli zakupić bilet. Prawdziwy fan siatkówki potrafi zadbać, aby oglądać mecz w komfortowych warunkach. Cena za bilet jest sprawą drugorzędną. Szczególnie wtedy, gdy idzie się na mecz z wybranką serca. Historyczny mecz, umiłowana obok, kto w takiej sytuacji pożałuje na bilet?

Czy muszę brać lornetkę, żeby dobrze widzieć? A właściwie dwie, bo idę z dziewczyną. Nie ukrywam, że to poważny związek. Przynajmniej z mojej strony. A ona będzie pierwszy raz w życiu na meczu, więc trochę mi zależy.

Lornetka będzie tylko przeszkadzać. Z każdego miejsca doskonale widać plac gry, piłkę  i zawodników. Pochwalam takie podejście do kobiet, jakie pan reprezentuje . Zostały mi jeszcze dwa bilety na bardzo dobre miejsca. Nie są tanie, ale skoro ma pan takie ambitne plany, 500 zł., bo jeden bilet kosztuje 250, to po prostu inwestycja.

Słusznie, biorę je.

Godzinę przed meczem siedzieli już na swoich miejscach. Zbiorowe śpiewy, zapowiedzi spikerów. Czas minął jak z bicza trzasnął. Pierwszego seta nie widzieli, bo boisko zasłaniały jakieś reklamy. W drugim próbowali cokolwiek obejrzeć na stojąco. Inni obok nich też. Nadal nie widać było placu gry.

Sytuację uratowała jego komórka dotykowa z internetem, dzięki której mogli obserwować na bieżąco wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europy i pierwsze komentarze. Relacje z Brukseli przerywali tylko na wspólne okrzyki, zagrzewających naszych siatkarzy do walki. On był wściekły, ale starał się złość zdusić w sobie.

Jego towarzyszka wróciła zadowolona, kiedy przy wyjściu zapytali porządkowego, jaki był wynik i dowiedzieli się, że Polska wygrała.

Popatrz, sukces na obydwu frontach

— powiedziała i zapytała:

Czy zawsze nie widać, jak grają?

Nie, to taka polska specyfika

— odpowiedział.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.