Dymisja dyrektora Teatru Powszechnego. Miażdżące zarzuty Roberta Glińskiego w kierunku Gronkiewicz-Waltz

YT
YT

Brak dofinansowania i podejmowania dialogu z dyrekcją teatru zarzucił władzom stolicy Robert Gliński, ustępujący dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie.

To były trzy lata walenia głową w mur

— podsumował.

Gliński objął stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Powszechnego im. Zygmunta Huebnera w Warszawie we wrześniu 2011 roku.

Starałem się kontynuować model teatru, który prowadził Zygmunt Huebner. To był teatr komunikatywny, rozmawiający z widzem. Uważałem, że Powszechny to repertuarowy teatr dla widza i dla Warszawy. Dlatego graliśmy sześć razy w tygodniu. Mimo nacisków, by grać tylko w weekendy, bo to zaoszczędzi pieniądze. Uważałem, że pełnimy misję, nawet jeśli przynosi to straty finansowe

— mówił ustępujący dyrektor podczas czwartkowej konferencji prasowej w Teatrze Powszechnym. Jak dodał, teatr wystawiał około 380 spektakli rocznie.

Niewiele teatrów w Warszawie grało tak wiele

—- ocenił.

Jak podkreślał, nie udało mu się zrealizować wielu z planowanych spektakli z powodów finansowych. Zarzucił bierność i brak chęci nawiązania dialogu z władzami Warszawy oraz instytucji kulturalnych.

Staliśmy w sprzeczności z pewną koncepcją, która się wyraźnie zarysowała w warszawskich teatrach: teatr najlepszy to taki, który nie gra - teatr zamknięty. Nie sprawia on kłopotów, nie przynosi strat finansowych

— mówił.

Na wiele inicjatyw brakowało pieniędzy, próby musiały zostać przerwane.

Wysyłałem pisma do pani prezydent Warszawy, do ministra kultury, prosiłem o pomoc. Odpowiedzią była kolejna kontrola finansowa w teatrze - czwarta w roku 2013

— podkreślał.

Wyliczył także spektakle, których nie udało się wystawić: „Trzy siostry” w reżyserii Vieniamina Filsztyńskiego, „Planeta K-dron” w reżyserii Jarosława Kiliana i Janusza Kapusty, „To nie my” w inscenizacji Zbigniewa Brzozy, „Fotografie” Jacka Głomba, „Wytwórnia piosenek” w reżyserii Macieja Wojtyszko, „Dożywocie” Anny Augustynowicz, „Mr. Barańczak” Jerzego Satanowskiego i „Jesień, zima…” w reżyserii Krzysztowa Garbaczewskiego.

Ponadto w planach - niezrealizowanych - znalazły się inicjatywy edukacyjne, m.in. program „Scena młodych”, który miał dawać szansę debiutu młodym artystom (w ramach programu udało się zrealizować jeden spektakl), „Strefa Kultury”: teatralno-muzyczna odpowiedź na „Strefę kibica”, otwartą pod Pałacem Kultury i Nauki w trakcie turnieju Euro 2012. Teatr miał funkcjonować jako centrum kulturalne, oferując kibicom i mieszkańcom Warszawy spektakle, kabarety, koncerty.

Gliński wylicza także programy „Powszechny teatr internetowy”, „Spotkania niedzielne z teatrem”, „Film w teatrze, teatr w filmie”, cykl spektakli o polskiej poezji i spektakli muzycznych. Żadnego nie udało się zrealizować.

Czułem się upokorzony tą sytuacją (…) Po raz pierwszy złożyłem rezygnację z funkcji dyrektora po Euro 2012, kiedy przekonałem się, że władze miasta mają kulturę w nosie. Rezygnacja nie została przyjęta. Miała nastąpić poprawa. Po skandalicznej historii z „Wytwórnią piosenek” ponownie złożyłem rezygnację (jesień 2013). Poproszono mnie, bym nie robił manifestacji i doczołgał się do końca kadencji, co uczyniłem

— napisał Gliński w oświadczeniu, przekazanym dziennikarzom.

Na stanowisku, od 1 września, zastąpi go Paweł Łysak, który od 2006 r. kierował Teatrem Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy.

Łysak jest absolwentem Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz University of Toronto, Wydziału Reżyserii Dramatu PWST im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Drogę zawodową rozpoczynał od pracy w Teatrze Dramatycznym w Warszawie (debiutował w 1992 roku spektaklem „Roberto Zucco”), był etatowym reżyserem Polskiego Radia, wiceprezesem Towarzystwa Teatralnego, wicedyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu (w latach 2000-2003), a od 2005 r. pełni funkcję wiceprezesa Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów COMET.

Życzę mojemu następcy powodzenia i wytrwałości

— powiedział Gliński.

Mam nadzieję, że będzie to szansa dla teatru, by przerodził się w tygiel artystyczny. Chciałbym, żeby ten teatr pozostał teatrem dla widza. By nie trzeba było zdrapywać tego napisu ze ściany

— dodał, wskazując na sentencję patrona teatru Zygmunta Huebnera, wyrytą złotymi literami na jednej ze ścian Powszechnego: „Teatru nie robi się jedynie dla własnej przyjemności. Jest to zawsze gra we dwoje: partnerem jest widz”.

lw, PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.