Oczywiście! Masz rację! Jak za dawnych dobrych czasów, kiedy wszelkiemu wstecznictwu i kontrrewolucji stawiało się tamę. A jak trzeba było, to i twardą robociarską pięść władzy pokazywało. I nie tylko pokazywało. Nie po to robiliśmy różne pierestrojki, okrągłe stoły i inne wygibasy, żeby teraz jakiś reżyserek o podejrzanym nazwisku (pamiętamy kto to była niejaka Ewa Braun!) pichcił wsteczne filmy, w dodatku głośne, a potem – widać rozzuchwalony naszą postępową pobłażliwością – napadał na pluton czy tam drużynę milicjan…oczywiście – policjantów i czynnie ich turbował. Niechby nawet słownie.
Na szczęście dobrze wyszkoleni funkcjonariusze prawa, gagatka chwycili, osądzili i po wnikliwym – a jakże – procesie wsadzili.
Wielkie larum! Na siedem dni! To wychodzi po jednym dniu za jednego naszego, wliczając również sędziego, który musiał ubrudzić się, biorą do ręki teczkę z takim faszystowskim wybrykiem.
A to dziennikarskie i filmowe towarzystwo z prawej rozzuchwaliło się i rozzuchwala.
Niech zatem Braun Grzegorz, i jemu podobni, docenią humanitaryzm władzy, która nie ucina już ręki, jak ongiś. Przynajmniej od razu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/207272-z-listow-do-przyjaciol-i-znajomych-braunowi-grzegorzowi-mowimy-nie