"Czy człowiek, który podpisał z reżimem lojalkę, a który nazywa pułkownika Kuklińskiego zdrajcą, jest choć trochę wiarygodny?"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/TVP Info
wPolityce.pl/TVP Info

Czy gdybym ja, facet który waży 100 kg, dorwał na podwórku jakiegoś zapitego, wychudzonego menela - który ileś tam lat temu z balkonu kamienicy wyzywał mnie od najgorszych - i dał temu menelowi oklep to postąpiłbym honorowo, odważnie? Nie wydaje mi się.

Czy prezes KNP, który dopadł po latach faceta, który wiele lat wcześniej go obraził, który wiadomo, że nie posiada żadnych zdolności honorowych, że jest facetem złamanym przez system, że sam też zrobił wszystko, aby mieć przetrącony kręgosłup moralny, czy prezes KNP dając mu w twarz postąpił honorowo i odważnie? Bynajmniej. Nie spoliczkował przecież funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa (ba, taki mógłby jeszcze oddać, tak żeby prezesowi mucha spadła) tylko dał w twarz tajnemu współpracownikowi, dał w twarz człowiekowi, słabemu, który wiadomo było, że honorem się nie uniesie.

Czy bohaterski dziś Mikke równie honorowo zachował się, kiedy podawano mu do podpisania lojalkę, że nie będzie obalał komuny? Czy dał w twarz funkcjonariuszowi reżimu, który mu ów papier podsuwał? Czy chciał mu napluć w twarz, tak jak wypisuje teraz, że powinien napluć w twarz Boniemu? Nie, grzecznie podpisał lojalkę.

Dziś, pod pretekstem dotrzymywania umów społecznych, czyli świadczeń emerytalnych z ZUS (ja żadnych umów społecznych z nikim nie zawierałem), broni wysokich esbeckich emerytur. Broni emerytur tych funkcjonariuszy, który łamali ludzkie sumienia, którzy podsuwali innym lojalki do podpisywania, którzy zabijali również ludzi. Nie bije Kiszczaka po twarzy, nie chce mu w nią napluć. Dlaczego? Bo jest tylko niewolnikiem, a więc jest zdolny co najwyżej uderzyć i napluć w twarz innemu niewolnikowi.

Gest Mikkego to jeden w wielu gest ów człowieka, który odgrywa jedynie swoją rolę. Rolę niezłomnego, honorowego, konserwatysty, człowieka z zasadami. Ten teatrzyk kupuje publika, ma ubaw, jest kupa śmiechu, są oklaski. Ludzie wychylają się z kamienicy i klaszczą, że ktoś obił jakiegoś menela. Bez refleksji, bez chwili nawet zastanowienia się. Dziwi mnie tylko, że niektórzy nawet rozsądni ludzie się na ten teatrzyk nabierają. Przyklaskują temu tchórzliwemu de facto zachowaniu Mikkego. Czy naprawdę człowiek, który podpisał z reżimem lojalkę, a który z drugiej strony nazywa pułkownika Kuklińskiego zdrajcą, jest w tym co dzisiaj wyczynia choć trochę wiarygodny?

Mikke na swoim profilu na Facebooku tłumaczy swój wyczyn:

(…)Dla nieświadomych: jestem autorem Uchwały Lustracyjnej - która ujawniła nazwiska byłych agentów SB i UB (tych, co nadal pracowali dla bezpieki III RP, Antoni Macierewicz niestety nie ujawnił…). Po tej Uchwale p.Boni pojawił się w telewizji, publicznie mnie zbeształ, zwymyślał od ostatnich - i oświadczył, że muszę być niespełna rozumu. Po czym po kilku latach przyznał się, że agentem był - i nigdy mnie za te słowa nie przeprosił.

Tymczasem w jednym z komentarzy pod tym wpisem prezes Unii Polityki Realnej, Bartosz Józwiak zauważa:

(…)co do autorstwa Ustawy lustracyjnej to pozwolę sobie jednak sprostować. Owszem, Pan ją zgłosił, ale autorem to jednak był śp. Lech Pruchno-Wróblewski, który pracował w stosownej komisji.

No to teraz honorowy Mikke powinien zażądać od prezesa UPR satysfakcji za te słowa. W końcu to poważny zarzut, podważenie wiarygodności prezesa KNP, który jasno przecież napisał, że on jest autorem Uchwały Lustracyjnej…

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych