Sprawa tragedii z Rybnika niedługo będzie mieć sądowy finał. Rozprawa ojca dziewczynki, która zmarła w aucie w upale to trudne wyzwanie dla sędziego - oskarżony jest i katem i ofiarą

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Ojciec dziewczynki, która zmarła na w aucie pozostawionym w upale, nadal przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Sprawa niedługo będzie mieć sądowy finał, lecz nie należy oczekiwać wyroku skazującego. Pewne pytania pozostaną bez odpowiedzi.

Nie potrafi wytłumaczyć, jak to się stało , przygniata go ciężar winy.

Czterdziestoletni inżynier KrzysztoF Ś. trzy tygodnie temu zostawił trzyletnią Oliwię na parkingu przed elektrownią w Rybniku,

Kiedy po ośmiu godzinach pracy wrócił do samochodu, dziecko nie żyło. Ta historia zbulwersowała Polskę. Wpisuje się w ciąg makabrycznych opowieści o dzieciach, które giną z winy rodziców.

Jest jednak pewna różnica. Wszystko wskazuje na to, że ojciec Oliwii nie miał złych intencji i śmierć córki jest dla niego olbrzymią tragedią. Przekonani są o tym śledczy, a prokurator Jacek Sławik z Prokuratury Rejonowej w Rybniku uważa, że był to nieszczęśliwy wypadek.

To jest kochająca się rodzina. Nie ma racjonalnego wytłumaczenia tego, co się stało. Matka dziecka zeznała, że nie było żadnych nadzwyczajnych okoliczności, a fatalny dzień zaczął się jak zwykle

— mówił mi prokurator Sławik. Wydaje się to niepojętę, ale podobne historie zdarzają się częściej. Kiedy przeglądałam anglojęzyczne strony w internecie, znalazłam opisy szokujących przypadków.

Rodzice, którzy pozostawili swe dzieci w aucie w upalny dzień i zapomnieli o nich, należą do wszystkich kategorii społecznej. Nauczyciel, sprzedawca, pielęgniarka, aptekarz, lekarz pediatra.

Schemat się powtarza. Ojciec lub matka mają zawieźć dziecko do żłobka czy przedszkola. Jednak zatrzymują się dopiero na parkingu przed swoją pracą. Dziecko śpi w foteliku, w samochodzie panuje cisza. Wychodzą z auta, zamykają drzwi. Idą do biura, odbierają telefony, żartują z kolegami, odpowiadają na maile. Mają spotkania, piją kawę, a w tym czasie dogorywa ich dziecko. Być może wspólnym mianownikiem tych rodziców jest pracoholizm —jadą samochodem, a mentalnie już są w pracy, planują swe działania .

Pisząc tekst „Ostatnia podróż na tylnym siedzeniu”, zamieszczony w ostatnim numerze „wSieci”, rozmawiałam na ten wypadku w Rybniku z profesorami psychiatrii sądowej i psychologii. Mają różne hipotezy, jednak żadna nie wyjaśnia do końca mechanizmu tego fatalnego zapomnienia.

Pytanie, jak mogło do tego dojść, pozostanie zapewne otwarte. Z czysto ludzkiego punktu widzenia widzenia istnieje fundamentalna różnica między zapomnieniem portfela, komórki, gotującego się garnka, a wyparciem z pamięci faktu istnienia swego dziecka, przypiętego w foteliku.

Trudno się więc dziwić, że opinia publiczna jest podzielona. Niektórzy snuli po tej tragedii spiskowe teorie i szukali i drugiego dna . Być może byłoby inaczej i wstydzono by się podejrzeń, gdyby nie czarna seria zabójstw dzieci – od śmierci małej Madzi po pożar w Jastrzębiu Zdroju — które początkowo przedstawiane były jako tragiczne wypadki.

Rozprawa Krzysztofa Ś. prawdopodobnie odbędzie się  w początkach sierpnia, a wyrok z pewnością nie zadowoli wszystkich. To trudne wyzwanie dla sędziego — oskarżony jest katem i ofiąrą.

On swój dożywotni wyrok już zresztą dostał i nie ucieknie przed cierpieniem. Ale nie można zapomnieć o cierpieniu, na które skazał dziecko. Lakoniczna diagnoza „śmierć z powodu udaru cieplnego ” kryje okropne szczegóły, rozległe poparzenia pierwszego i drugiego stopnią.

Jaki był najgorszy przypadek śmierci dziecka pozostawionego w samochodzie, z jakim się pani zetknęła? — to pytanie zadano Janette Fennel, założycielce amerykańskiej fundacji „Kids and Cars”, monitorującej śmiertelne wypadki dzieci związane z samochodami. Milczała, nie chciała mówić.

Dziewczynka wyrwała sobie wszystkie włosy z głowy

— odpowiedziała w końcu.

Już po tragedii w Rybniku kolejny wypadek śmierci dziecka w samochodzie odnotowano w USA. Okazało się, że ojciec dziecka wszystko z premedytacją zaplanował i czytał w internecie informacje na temat śmierci na udar w aucie, Dlatego nie ulega wątpliwości, że sądowy finał tragedii w Rybniku jest konieczny, by ktoś w przyszłości nie wpadł na pomysł, że to doskonały scenariusz morderstwa.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych