Czyż to nie cudowne, że ten zjednoczony front katolickich talibów wspieranych przez siły narodowej prawicy i oddziały chuligańsko-kibolskie spopularyzował w Polsce elitarne dzieło argentyńskiego reżysera?
— napisał Wojciech Maziarski w „Gazecie Wyborczej” tekst, w którym broni antychrześcijańskiej szmiry „Golgota Picnic”.
Artystyczne wymiociny Rodrigo García Maziarski nazywa „elitarnym dziełem”. Maziarski należy do tej formacji, dla której bezczeszczenie świętości jest dopuszczalne w odniesieniu do jednej religii. Dla tej formacji „sztuką” jest choćby wystawiana kilka lat temu w galeriach na całym świecie fotografia krucyfiksu zatopionego w słoju z moczem.
Tę formację łączy coś jeszcze. Otóż są to tchórze. Maziarski jest tchórzem. Jeśli jest inaczej to zapewne już jakiś „artysta”, a może i nawet sam Maziarski, pisze scenariusz spektaklu pt. „Obsikana ściana wspinaczkowa”. Motywem przewodnim będzie sikający Maziarski na fotografię Ściany Płaczu w Jerozolimie – najświętsze miejsce judaizmu.
Maziarski może też w ramach swej twórczej ekspresji – przepraszam co wrażliwszych za dosadność „artystyczną” - „postawić klocka” na kawałku węgla kamiennego, który naśladowałby Hadżar – Czarny Kamień wbudowany w ścianę świątyni Kaaba w Mekce, który jest największą świętością dla muzułmanów. Maziarski swą sztukę mógłby nazwać np. „Klocek do klocka”.
Maziarski nie musi wcale jechać ze swoją „sztuką” do Jerozolimy i do Mekki, nie bądźmy aż tacy okrutni. Może ją wystawić np. w Paryżu, czy w Kolonii, w miastach należących do liberalnego, wolnego Zachodu. We Francji mieszka ponad 600 tysięcy Żydów, a Kolonia staje się najbardziej islamskim miastem w Niemczech. Tambylcy z pewnością docenią niewątpliwy „talent artystyczny” Maziarskiego. Nad Wisłą Maziarski też znalazłby poklask. Blond chamidło z Poznania, której obelżywe określenie nowo wybranego papieża Franciszka tak przypadło do gustu środowisku Maziarskiego zapewne wstawiłoby sobie za szybkę kawałek artefaktu Maziarskiego.
Czy powyższe pomysły kogoś z czytających doprowadziły do mdłości? To jest właśnie ta „sztuka”, którą proponuje Maziarski – odbiorcom ma się robić niedobrze. Lektura jego tekstów w „Gazecie Wyborczej” wywołuje podobny efekt.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/202552-o-tchorzostwie-maziarskiego-dlaczego-chetny-do-obrazania-chrzescijan-redaktor-wyborczej-nie-urzadzi-sobie-obscenicznego-pikniku-pod-sciana-placzu-lub-przed-meczetem