"Mieć dobre poglądy, to za mało, trzeba jeszcze dawać im wyraz" - portalowi wPolityce.pl mówi Przemysław Babiarz - ambasador Marszu dla Życia i Rodziny. NASZ WYWIAD

Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

W rodzinie człowiek nie jest postacią z telewizji, jest postacią z krwi i kości, która ma bardzo konkretne relacje i bardzo konkretne obowiązki. Rodzina przywraca do rzeczywistości i zawsze przywraca równowagę. Rodzina jest przeciwwagą dla egocentryzmu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Przemysław Babiarz, ambasador Marszu dla Życia i Rodziny.

wPolityce.pl: Za nami wybory do Parlamentu Europejskiego, porażkę poniósł Janusz Palikot uderzający w wartości i tradycje ważne dla Polaków? Jak pan to ocenia, czy budzimy się i zaczynamy walczyć o ważne dla nas wartości?

Przemysław Babiarz: Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Jestem jednak bardzo ostrożny, bo mam doświadczenie rozmów z ludźmi, których spotykam w różnych okolicznościach i różnych miejscach. Często ci ludzie mnie zaskakują, bo oprócz tych, którzy bardzo interesują się wydarzeniami politycznymi, śledzą portale i czytają gazety, to jednak większość ludzi jest zatopiona w swojej codzienności i z bieżących wydarzeń odbiera tylko strzępy całości. Dochodzi więc do wielu nieporozumień i niezrozumienia. Wynik tych wyborów jest jaki jest, ale na razie nie byłbym jednak wielkim optymistą. Przy tak niskiej frekwencji wyborczej trudno oceniać poglądy wszystkich Polaków.

Może więc świadomość budzą właśnie Marsze dla Życia i Rodziny, które odbędą się już 1 czerwca?

Tak, zdecydowanie tak. Myślę, że aktywność zwykłych ludzi dobrze wpływa na innych zwykłych ludzi. A w marszach dla życia i rodziny idą zwykli ludzie i to idą aż w 120 miastach - i jest to liczba zaokrąglona w dół. Łączna liczba uczestników marszów w miastach i miasteczkach oscyluje w okolicach miliona. Wbrew pozorom to bardzo duża grupa ludzi. Nigdy tak nie jest, że jeśli mamy 38 milionów obywateli to gdzieś pójdzie połowa. To niemożliwe.

Taką olbrzymią grupę ludzi ciężko jest zaktywizować do czegokolwiek.

Nawet w czasie pielgrzymek Jana Pawła II do ojczyzny mieliśmy tylko milionowe rzesze, albo mniejsze. Ale na przykład czteromilionowej rzeszy ludzi, jak na Filipinach, nigdy nie udało się u nas zebrać. Milion osób na Marszach dla Życia i Rodziny, to naprawdę dużo. Na nich będą patrzeć inni, będą się przyglądać i brać przykład. To daje do myślenia. Ludziom którzy idą w marszach nikt niczego nie kazał, wszyscy idą z własnej woli w dobrej wierze i z dobrymi intencjami. Wszyscy niosą ze sobą dwie podstawowe dla nas wszystkich wartości - rodzina i życie, które są nierozerwalnie ze sobą związane. Marsze pokazują przy tym pewien rodzaj aktywności. Żyjemy w świecie pełnym wirtualiów, ciężko jest wyrwać się z domu i złapać  za rękę konkretnego człowieka. A na takim marszu można zbliżyć się do konkretnego człowieka, poczuć ile nas jest i zobaczyć twarze ludzi o podobnych poglądach. To są same konkrety, bardzo ważne w życiu społeczności lokalnych. To jest też rodzaj aktywności obywatelskiej. Mieć dobre poglądy to za mało, trzeba jeszcze dawać im wyraz. Żyjemy w świecie w którym trzeba jasno opowiadać się po stronie ważnych dla siebie poglądów.

Marsze dla rodziny z roku na rok stają się coraz bardziej popularne, na czym według Pana polega ten fenomen?

Tu kłania się trzecia zasada dynamiki Newtona: akcja równa się reakcji. Ludzie nagle zaczynają rozumieć, że wartości które są tak podstawowe i oczywiste, że wydawałoby się, że nikt ich nigdy nie zaneguje, są w niebezpieczeństwie. Niedawno wydawało się, że nikt nie powie, że rodzina rodzi patologie i że rodziną nazywać się będzie związki, które rodziną sensu stricto nie są. Ludzie coraz mocniej czują, że pewne rzeczy są podważane i to ich zaczyna zastanawiać i to aktywizuje. Jeżeli ktoś mi mówi, że ja to nie ja, że ja, mój ojciec, dziadek, żona i dzieci nie mają żadnego znaczenia i, że jest to środowisko, które potencjalnie rodzi przemoc, to muszę zareagować i powiedzieć, że to bzdura. Trzeba dać wyraz temu, że ma się inne doświadczenia. Przez nacisk i coraz większy atak na rodzinę, ja też czuję się zobowiązany do reakcji. I właśnie ludzie, którzy tak myślą i chcą to zamanifestować idą na Marsz dla Życia i Rodziny. Pewnie można by zorganizować jeden centralny marsz, ale nie o to tu chodzi. Marsz odbywa się w wielu miastach i miasteczkach - to przypomina, że nasz kraj, to nie jest centrum i peryferie. Nasz kraj to miasta, miasteczka, mnóstwo miejscowości i wsie. Nie możemy żyć „lansowanymi i modnymi” w dużych miastach poglądami. Małe, wielkie dla ludzi sprawy dzieją się wszędzie i są to sprawy nie mniej ważne niż te, które dzieją się w Warszawie i o których informują media.

Co Panu osobiście dała i wciąż daje rodzina?

Występuję w takiej roli, że często na mnie koncentruje się uwaga innych. Jeśli człowiek występuje publicznie, to na niego patrzą i nie ważne czy to będzie aktor, prezenter, czy komentator. Rodzi to zagrożenie i pokusę, żeby skupiać się na samym sobie. Skoro inni sądzą, że jestem ważny, to ja też mogę dla siebie stać się ważny. A rodzina przebudza. W rodzinie człowiek nie jest postacią z telewizji, jest postacią z krwi i kości, która ma bardzo konkretne relacje i bardzo konkretne obowiązki. Rodzina przywraca do rzeczywistości i zawsze przywraca równowagę. Rodzina jest przeciwwagą dla egocentryzmu.

Czy myśli Pan, że można to uogólnić i powiedzieć, że rodzina przywraca do rzeczywistości również osoby zatracające się w pracy i innych nałogach?

Oczywiście, dlatego, że rodzina i jej funkcjonowanie, więzi, które powstają w rodzinie małej i większej związanej z pokrewieństwem drugiego stopnia są niezwykle ważne. Rodzina wielopokoleniowa i to bez względu na to, czy pokolenia wcześniejsze jeszcze żyją, czy tylko je wspominamy daje ciągłość i pokolenia wcześniejsze stają się dla nas wzorcem i punktem odniesienia. To wszystko przywraca człowieka do rzeczywistości, daje poczucie tożsamości. Wiedząc skąd przychodzimy łatwiej jest nam wybrać nasze cele na przyszłość. Przede wszystkim jednak rodzina jest szkołą miłości i to ona buduje świat.

Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.