Johann o sprawie Baumana. "Nie życzę sobie publicznego honorowania ludzi, którzy prześladowali polskich patriotów. Czuję zażenowanie, że do tego rodzaju sprawy w ogóle doszło". NASZ WYWIAD

Fot. Blogpress
Fot. Blogpress

Rośnie opór przeciwko takim wyrokom, jaki ostatnio zapadł we Wrocławiu w sprawie zakłócenia spotkania na Uniwersytecie Wrocławskim z majorem Zygmuntem Baumanem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujący wyrok wrocławskiego sądu w sprawie o zakłócenie wykładu mjr. Baumana. Czy my na pewno żyjemy w wolnej Polsce? Czy może mamy 1953 rok?

O zaproszeniu stalinisty, który wciąż jest autorytetem dla środowisk komunizujących i postkomunistycznych w III RP oraz o postawie sędziego, który zasądził kary ograniczenia wolności dla protestujących rozmawiamy z Wiesławem Johannem, sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.

wPolityce.pl: Jak pan sędzia ocenia wyrok i uzasadnienie wrocławskiego sędziego?

Wiesław Johann:Zawsze wychodzę z założenia, że wyroki wydawane są w imieniu państwa, w imieniu Rzeczypospolitej. Jako prawnik i legalista muszę te wyroki szanować, bo wyrok wydał sąd, który miał do tego prawo. Ale mimo to mam prawo się z takim wyrokiem nie zgadzać – jako obywatel i jako były sędzia Trybunału Konstytucyjnego.

Czy jest panu – jako prawnikowi i sędziemu wstyd za wyrok wydany przez kolegę-sędziego?

Trudno powiedzieć, czy jest mi wstyd. Czuję zażenowanie, że do tego rodzaju sprawy w ogóle doszło. Że prokuratura wniosła akt oskarżenia i że sąd wydał potem wyrok, a do tego wydał wyrok skazujący. Czuję się normalnie zażenowany. Wynika ono z bardzo prostej sprawy. Mianowicie wychodzę z założenia, że podstawowym prawem nas, żyjących ponoć w demokratycznym państwie prawa, jest wolność słowa. Ta wolność słowa, to nie tylko wolność wypowiedzi, poglądów itd. Ale to również wolność do protestowania i zaprezentowania swoich poglądów.

Ten protest przeciwko Baumanowi był protestem werbalnym właśnie.

Tak, werbalnym. Jest dla mnie rzeczą kompletnie niezrozumiałą w jaki sposób i dlaczego szanowana uczelnia jaką jest Uniwersytet Wrocławski, gdzie mam wielu kolegów, organizuje spotkanie z naukowcem, którego dorobku naukowego nie chcę oceniać, ale jednocześnie z człowiekiem, którego przeszłość jest jednoznaczna. On nie ukrywa tego, że był oficerem KBW, czyli zbrojnego ramienia ubecji.

Ciekawe, czy Uniwersytet Wrocławski honorowałby jakiegoś naukowca, który w młodości służył w niemieckich SS?

To dla mnie też jest niemal równoważne. Zaproszenia tego człowieka, który ma w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka, jakieś problemy, bo podobno jest oskarżony w sprawie plagiatu. Plagiat to przestępstwo dyskwalifikujące naukowca. Złapany na plagiacie już się w świecie nauki nie liczy. Nie znam tych szczegółów, jak to jest z Baumanem, ale interesujące jest też to, co Bauman w swoim dorobku naukowym do tej pory zaprezentował. To ideolog socjalizmu, komunizmu. To człowiek, który czynnie walczył z podziemiem niepodległościowym. Słowem: to postać, która powinna jak najmniej prezentować się publicznie w obecnej Polsce. Jako obywatel nie życzę sobie publicznych wystąpień ludzi, którzy walczyli przeciwko Polsce, przeciwko polskiej niepodległości, wolności i demokracji. Nie życzę sobie publicznego honorowania ludzi, którzy przyczyniali się do utraty życia, zdrowia, wolności przez polskich patriotów. I oto ten człowiek jest jednak honorowany spotkaniem na uniwersytecie. No trudno, pal to licho; niech sobie pan rektor czy senat zaprasza kogo chcą. Natomiast każdemu jest wolno zaprotestować, każdemu wolno powiedzieć: my się na to nie zgadzamy!

Jednak ci protestujący przeciwko honorowaniu Baumana dostali kary, w tym kary pozbawienia wolności!

Ci młodzi ludzie faktycznie zakłócili spokój. Zgoda. Od tego są siły porządkowe, aby zapewnić porządek i wyprosić tych protestujących. I to wszystko! Powiem też, że gdybym był młodym facetem, to też bym wziął udział w tym proteście. Bo mam do tego prawo. Nie można stać na gruncie sztywnego prawnego legalizmu i formalizmu. Nawet jeżeli – z punktu widzenia formalnego zostało popełnione wykroczenie – to wykroczenie to nie ma wymiaru społecznej szkodliwości i niebezpieczeństwa, aby skazać tych ludzi! Według mnie w tej sprawie zabrakło faktycznych podstaw do skazania tych młodych ludzi. A już to uzasadnienie, które dotarło do mnie za pośrednictwem mediów jest skandaliczne. Tam było sformułowanie, że „wybór służby w KBW był wyborem ideologicznym”. Na litość boską! Oprawcy z Rakowieckiej też dokonywali „wyborów ideologicznych”.

Ten wrocławski sędzia jest młody wiekiem. To oznacza, że tych złych nawyków prawnych, znanych z sądów peerelowskich nabrał podczas edukacji prawniczej. Od wykładowców. Wymiar sprawiedliwości w Polsce nie czyści się…

Ja się z tą tezą nie zgodzę. Ja odbywałem studia, gdy moimi nauczycielami prawa karnego byli Jerzy Tapicki, Leszek Lernell, Igor Andriejew. Ich postawy komunistyczne nie robiły na mnie żadnego wrażenia.

Czyli, co, wychowanie rodzinne tego sędziego?

Być może. Czasami próbuję się zastanawiać nad takimi postawami, jak prezentuje np. pan sędzia Tuleya czy jemu podobni i też zadaję sobie pytanie skąd się to bierze. Przecież nie mamy dziś tych mechanizmów, które funkcjonowały w PRL, gdy decyzje o wyrokach podejmowała partia, a prezes sądu stuknął obcasami i szedł na salę odczytywać wyrok. Nie wyobrażam sobie, aby dzisiaj coś takiego było, natomiast jest dziwaczna mentalność, szczególnie wśród młodych sędziów, którzy wychodzą z założenia, że z jego wyroku władza musi być zadowolona.

Władza medialna też. Dobrze wiadomo, która gazeta była najbardziej zadowolona z tego wyroku.

No tak, media to też władza. Mnie zastanawia w imię czego ci sędziowie starają się przypodobać władzy i wydawać wyroki, które z punktu widzenia władzy będą przyjmowane z zadowoleniem i akceptacją, a dzięki temu pan sędzia zostanie uznany za tego, którzy rzeczywiście realizuje jedynie słuszną politykę władzy. Taki człowiek sprzeniewierza się takimi działaniami niezawisłości i niezależności sędziowskiej.

A jak oceniać laurkę jaką dała sędzia Monice Olejnik w sprawie szykowanej przez nią pozwu wobec autorów „Resortowych dzieci”?

CZYTAJ WIĘCEJ: Oto sądy III RP: „Monika Olejnik dzięki obiektywizmowi i rzetelności cieszy się powszechną estymą i autorytetem”

To jest jakieś głębokie nieporozumienie! Co ma sędzia do działalności dziennikarzy, aby oceniać pracę red. Olejnik? Można zapytać o to jakiegoś dziennikarza, lub medioznawcę. Ja też jestem specjalistą od prawa prasowego i mnie nikt nigdy nie pytał o Monikę Olejnik, choć ją obserwuję od początku jej kariery.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.