Jak Mazurek z urzędniczką rozmawiał... "Mam informację od przełożonych, że nie muszę udzielać takich informacji"

fot. Google earth
fot. Google earth

Wszystko tajne, nie mogę się przedstawić i nie mogę powiedzieć kto mi tego zakazał!

Tak wyglądała próba kontaktu z biurem Rzecznika Praw Obywatelskich. Zadzwoniłem tam, by umówić się z prof. Ireną Lipowicz na wywiad. Grzecznie się przedstawiłem, wymieniłem redakcję, którą reprezentuję i… padłem. Anonimowa urzędniczka najpierw długo dopytywała o czym chcę rozmawiać i w jakim celu, by wreszcie zażądać:

  • Proszę przysłać mailem prośbę o rozmowę z zaznaczonym tematem rozmowy.

— Niniejszym przesyłam ją ustnie.

Proszę jednak o prośbę mailem.

— A czy mogę wiedzieć z kim rozmawiam?

A do czego pan potrzebuje tej informacji?

Chciałbym wiedzieć z kim mam niewątpliwą przyjemność konwersować.

— Proszę przesłać informację mailem.

Tu nastąpiła dłuższa wymiana zdań, w czasie której namawiałem moją rozmówczynię, by jednak się przestawiła. Nie miałem, Bóg mi świadkiem, żadnych złych zamiarów. Koniec rozmowy wyglądał tak:

— Ale ja tylko chciałbym wiedzieć z kim rozmawiam…

Pracownik biura.

— Czy pani pracownik nosi jakieś imię i nazwisko? Ja się przecież przedstawiłem.

Mam informację od przełożonych, że nie muszę udzielać takich informacji.

— Mogę się dowiedzieć kto z pani przełożonych tego pani zabronił?

Tym bardziej nie mogę tego powiedzieć.

— Czyli nie może się pani ani przedstawiać, ani powiedzieć, kto tego pani zakazał?

Nie można tego tak nazwać.

— Ponieważ nagrywam od jakiegoś czasu tę pasjonującą konwersację…

Wie pan, że nie może jej pan bez mojej zgody opublikować?! A ja panu zabraniam!

— Jak mi pani może zabronić, skoro się pani nawet nie przedstawiła?

Zabraniam panu, a jeśli pan ją opublikuję, to wystąpię.

— Ale gdzie pani wystąpi, pani pracownik, skoro jest pani anonimowa?

Ta rozmowa zmierza donikąd.

Nie byłbym sobą, gdybym jednak nie sprawdził, z kim miałem przyjemność odbyć tę rozmowę. Pani rzecznik, a nawet po starej znajomości, pani Ireno, lwicą, która tak pani broniła była ponoć pani Monika Foremniak. To była prawdziwie obywatelska lekcja, której mnie udzieliła. Nagrodę jej dać!

Robert Mazurek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych