Zorganizowanie spotkania Tuska z Kongresem Kobiet aż 9 dni przed wizytą u papieża Franciszka jest przesadą. Wystarczyłby jeden dzień przerwy

PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Przesadza nasz premier z ostrożnością. Z niewiadomych powodów czuje się niepewnie, i co grubsze kanty swojej polityki stara się rozstawiać możliwie daleko od siebie. Ale właściwie po co? Jakie jest ryzyko, że któraś z ważnych telewizji wypomni mu cynizm czy faryzeizm? Niewielkie. Żadne.

Zorganizowanie spotkania Tuska z Kongresem Kobiet aż 9 dni przed wizytą u papieża Franciszka jest przesadą. Wystarczyłby jeden dzień przerwy. Np. w niedzielę 18 maja główne dzienniki zachwyciłyby się otwartością, wręcz uległością premiera na przekaz radykalnej grupy feministek. Szeroko cytowałyby jego słowa (z 10 maja):

Wbrew pozorom dobrze pamiętam o co wam chodzi, o czym z roku na rok dyskutujecie coraz ambitniej i coraz skuteczniej. Kongres Kobiet już dawno przestał być forum dyskusji, a stał się jednym z najskuteczniejszych lobby w życiu społecznym.

Dziennikarze mieliby też konkret: złożoną radykałkom obietnicę wprowadzenia związków partnerskich po kolejnych wyborach.

A już w poniedziałek, 19 maja, otworzyłyby wydania jakimś zgrabnym cytatem z konferencji po spotkaniu z papieżem Franciszkiem, np. o wielkim znaczeniu wiary i rodziny w życiu społecznym (a może nawet: „klęknąłem przed papieżem z radością”?)

Że za bardzo by się gryzło? W III RP nie gryzie się nic, a media mają, w stosunku do władzy, pamięć kury zielononóżki. Premier rozsiadł się po dwóch stronach wojny kulturowej przetaczającej się przez Europę, i siedzi wygodnie, nie niepokojony żadnymi trudnymi pytaniami. Jego zwolennicy po lewej i po prawej trzymają kciuki, by choć na chwilę przechylił się w ich stronę. Co prawda wychyły w lewo są realne, a w prawo wyłącznie propagandowe, ale z nienawiści do PiS większość prawych zwolenników Tuska, także w Kościele, nie chce tego zauważyć.

Teraz, zapewne w ramach przygotowań do wizyty w Watykanie, wskazana przez Tuska Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz orzekła, że „konstytucja nie może gwarantować i nie gwarantuje, że wiedza przekazana w szkole będzie zgodna z przekonaniami rodziców”. Czyli można wpychać genderyzm naszym dzieciom wbrew naszej woli.

Kopuła nad świątynią powstanie piękna, że hej. Złota. Tyle, że świątynia będzie pusta. Słaby deal.

Jacek Karnowski

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.