Piotr Zaremba: Wojciech Cejrowski się myli. Hitler nie jest „nieistotnym drobiazgiem”. Także wobec Lenina i Stalina

PAP/EPA
PAP/EPA

Pierwszy maja jest świętem lewicowych zbrodniarzy, przy których Hitler jest nieistotnym drobiazgiem

— oznajmił Wojciech Cejrowski.

Objaśnił w ten sposób, dlaczego tego święta nie uznaje i tego dnia pracuje.

CZYTAJ WIĘCEJ:Wojciech Cejrowski: „Pierwszy maja jest świętem lewicowych zbrodniarzy, przy których Hitler jest nieistotnym drobiazgiem”

O sens lub bezsens majowego święta spierać się nie będę. Trudno tłumaczyć Cejrowskiemu, że pierwszy maja nie od początku był świętem lewicowych zbrodniarzy, ale na przykład również polskich lewicowych patriotów z PPS, łącznie z Józefem Piłsudskim, do czasu aż nie wysiadł z czerwonego tramwaju.

Trud to daremny takie tłumaczenie, bo jak przystało na reprezentanta „prawicy egzotycznej”, czyli okołokorwinowskiej, znany podróżnik i znawca latynoskiej muzyki zapewne uważa socjalistów za komunistów. Po co mu podsuwać jakiekolwiek niuanse? A dla amerykańskich robotników z końca XIX wieku, którzy to święto wymyślili, ma on zapewne post factum jedno radę: aby się nie buntowali i czcili swoich pracodawców. Że pracowali często po 7 dni w tygodniu i po 12 godzin w ciągu jednego dnia? Robole są od tego.

Zresztą skądinąd dla ludzi pamiętających PRL, a i ja się w nim wychowałem i Cejrowski, ofiara komunistycznej bezpieki (to piszę bez ironii, z pełną sympatią), to święto jest rzeczywiście skażone. Było oficjalnym rytuałem państwa, które do 1989 roku pozostawało totalitarne i pozbawiało Polaków, tak jak i inne narody, nadziei. Toteż choć nawet Kościół Katolicki podjął się ucywilizowania tego święta każąc nam tego dnia czcić świętego Józefa robotnika i próbując w latach 80. czcić go wspólnie z „Solidarnością”, trudno uznać, że jest to dzień porównywalny z rocznicą przyjęcia Konstytucji Maja. Wolnym dniem raczej być nie powinien. Tyle że długi weekend ma tyle powabów…

Zaniepokoiło mnie co innego – ów Hitler jako „nieistotny drobiazg”. Jak to liczyć? Jakimi sumami pomordowanych, okaleczonych, zmarłych z głodu, wygnanych ze swoich domów mierzyć? Jednym słowem – czy Lenin i Stalin pomniejszają „dorobek” Hitlera?

Rozumiem irytację, że polityczna poprawność obecnej doby zdelegalizowała pamięć o nazizmie, a co najwyżej uczyniła ambiwalentną pamięć o komunizmie. Tylko, czy odpowiedzią powinna być inna fikcja?

Prawica egzotyczna ma z tym kłopot. Jednym wystarczy złość na tę niesymetrię, więc fundują nam dość makabryczną przekorę. Inni szukają w reżymach „prawicowych” XX wieku elementów obrony tradycyjnych wartości, choć na dobrą sprawę można to jeszcze zastosować do operetkowego faszyzmu włoskiego, ale czy do nazizmu też? Polecam wywiady Josepha Goebbelsa czy Martina Bormana na temat przyszłości religii. Po prostu kolejność była nieco inna. Niestety wielu prawicowców ma i będzie miała pokusy relatywizowania nawet i hitlerowskiej dyktatury. Aby dowieść swojego antykomunizmu, albo oddać się Zychowiczowskim mrzonkom o wspólnym marszu na Moskwę.

Zwracam jednak uwagę, że i reżym Stalina i reżym Hitlera mają na swoim koncie miliony ofiar. Nazistowskie Niemcy zamordowały masy ludzi nie tylko wskutek wojny (skądinąd prowadzonej wyjątkowo okrutnie), ale w następstwie masowego, zorganizowanego, przemysłowego ludobójstwa. Zwłaszcza Żydów, choć w coraz większym stopniu także i Słowian, w tej liczbie Polaków. Czy Polakom dzisiejszym trzeba to jakoś szczególnie przypominać?

Odmawiam zazwyczaj jałowego sporu o to, co było gorsze: komunizm czy nazizm. Ten pierwszy jawi się jako bardziej przewrotny, diabelski w sferze doktryny, bo uniwersalny, i zarazem bardziej autodestrukcyjny. ZSRS pod rządami Stalina to państwo niszczone przez własną władzę – tu Hitler był racjonalniejszy. Ale z kolei myśl aby wyniszczyć jakiś naród do imentu zabijając każdego jego przedstawiciela – myślę o Żydach – nie ma sobie różnych. Ta licytacja jest po prostu jałowa.

Można ją oczywiście prowadzić jako intelektualne ćwiczenie. Tyle że jeśli ma prowadzić do uwagi „Hitler to drobiazg”, to staje się zdradliwa, a przy okazji po prostu niemądra. Zdradliwa, bo i pojedynczy ludzie i całe narody mają kiepską pamięć. Sam fakt, że ktoś może bezkarnie rzucać takie uwagi w Polsce, w gronie ludzi, których dziadkowie mieli być wytępieni lub zamienieni w niewolników, dowodnie o tym świadczy. Prawda jest taka, że doświadczyliśmy strasznych rzeczy od Rosjan pomnożonych przez Sowietów, ale w latach 1944-1945 to Armia Czerwona uratowała nas przed zagładą. Przynosząc nam przy okazji rządy strasznego, antynarodowego i nihilistycznego reżymu.

Watsonie, to są rzeczy elementarne i takimi powinny pozostać…

Piotr Zaremba

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.