W Warszawie znowu powstaje tęcza na placu, przy którym stoi kościół Najświętszego Zbawiciela.
Myliłby się jednak ktoś, kto by sądził, że tęcza ta ma cokolwiek wspólnego z Pismem Świętym, z przymierzem, jakie Bóg zawarł z człowiekiem po zakończeniu Potopu i obietnicą złożoną przez Boga Jahwe Noemu, że Ziemi nie nawiedzi już więcej wielka powódź. Biblijna tęcza miała bowiem, jak ta w naturze, 7 kolorów. Tęcza stawiana na palcu Zbawiciela ma 6 kolorów i od biblijnej i naturalnej różni się tym, że nie ma w niej barwy indygo (kolor pośredni między niebieskim a fioletowym). Taka właśnie skancerowana tęcza stała się kilkadziesiąt lat temu sztandarem środowisk LGTB, lesbijek, gejów, biseksualistów, transseksualistów. Świadomie przez nich wybranym i stosowanym.
Na placu Zbawiciela z pieniędzy publicznych staje zatem symbol LGTB. Nie żadnego przymierza. Nie jest to lokalizacja przypadkowa. Już niegdyś komuniści wybudowali MDM tylko po to, żeby zniszczyć cudowną perspektywę z ulicy Marszałkowskiej na Plac i Kościół Zbawiciela, bo chcieli uderzyć w fundament polskości, czyli katolicyzm. No i uderzyli.
Dziś w Warszawie pani prezydent z Platformy Obywatelskiej kontynuuje dzieło stalinowców. Wprawdzie nieraz powołuje się ona na swoją wiarę katolicką, ale te słowa są tyle samo warte, ile wszystkie zapewnienia polityków Platformy, czyli – nic. Bezczeszczenie placu Zbawiciela to dzieło sztandarowe, ale i pomniejsze się zdarzają. Wielka tablica reklamowa zasłoniła kościół świętej Katarzyny i Pomnik Męczenników Terroryzmu Komunistycznego 1944-1956 na Służewiu, stojący w miejscu, gdzie komunistyczni zbrodniarze pogrzebali około dwóch tysięcy zamordowanych przez siebie ofiar. Parę kilometrów dalej, olbrzymia drogowa tablica informacyjna zasłoniła cudnej urody kościółek ojców Bernardynów pod wezwaniem świętego Bonifacego, przy ulicy Czerniakowskiej. A przecież nic nie stało na przeszkodzie, żeby bilbord i tablicę informacyjną postawić kilkadziesiąt metrów dalej lub bliżej. Widać jednak wyraźnie, że w mieście decyzje podejmują ludzie spod znaku 6 kolorowej tęczy, Platformy i pogrobowców komunizmu.
Tęcza na placu Zbawiciela nie jest ani wyjątkiem, ani przypadkiem. Niewątpliwie jednak jest świadomą prowokacją. Prowokacją artystyczną, społeczną, obyczajową. W sposób świadomy i chamski, uderzającą w katolickie sacrum i w polskość. Oczywiście, jak zawsze w takich wypadkach, autorzy prowokacji głośno krzyczą, że to „wspólnie wykonane dzieło, którego symbolika była pozytywnym wezwaniem do tolerancji, poszanowania godności ludzkiej i prawa do posiadania własnych przekonań i poglądów”.
Proszę bardzo, niech sobie będzie. Ale dlaczego za publiczne pieniądze? I dlaczego w należącej do miasta przestrzeni? No i na przykład, dlaczego nie przed meczetem lub synagogą? Ostatecznie tęcza była znakiem od Jahwe dla Noego. Prowokatorom i władzom miejskim zabrakło odwagi?!
Krzysztof Czabański
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/193304-tecza-czyli-prowokacja-przed-kosciolem-a-dlaczego-nie-przed-meczetem-lub-synagoga