Skandaliczne więzi oficerów wolnej Polski z komunistyczną generalicją pod patronatem MON

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. YouTube/TVP Historia
fot. YouTube/TVP Historia

O szokujących kontaktach obecnych wysokich rangą wojskowych ze skompromitowanymi, komunistycznymi generałami pisze „Rzeczpospolita”. Rzecz dotyczy wyjątkowo serdecznych więzi z tzw. Klubem Generała - organizacją, zrzeszającą m.in. generałów WRON czy prowadzących antysemickie nagonki w 1968 r. Kiedy we wrześniu ub. r. gazeta ujawniła porozumienie, które z klubem podpisał minister Tomasz Siemoniak, MON miał ją zweryfikować. Weryfikuje do dzisiaj…

O kontaktach oficerów III RP z generalicją wątpliwej reputacji robi się głośno zazwyczaj przy okazji świąt, kiedy obie strony pragną spotkać się przy „opłatku” („śledziku”?) lub „jajeczku”.

I tak w ub. tygodniu dyrektor generalny MON Piotr Lis i zastępca dowódcy generalnego rodzajów Sił Zbrojnych gen. Jerzy Michałowski uznali za stosowne wziąć udział w wielkanocnej imprezie Klubu Generała, na której obecni byli m.in. gen. Roman Misztal, który w stanie wojennym, jako szef wojskowego wywiadu rozpracowywał opozycję, gen. Zbigniew Nowak, który w tamtym czasie był wiceministrem obrony, oraz gen. Franciszek Puchała, który przygotowywał plany stanu wojennego.

Ale do Klubu Generałów WP, powstałego w 1996 r. należą też inni skompromitowani generałowie - m.in. byli prokuratorzy wojskowi i członkowie WRON.

To schizofrenia historyczna. Władze nie zauważyły chyba, że ustrój się zmienił

–- mówi mocno oburzony dr Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych, który podkreśla, że do takich spotkań dochodzi częściej.

Klub nie jest jednorodny. Są generałowie głębiej zanurzeni w czasie, ale również młodsi

-– tłumaczy prezes klubu gen. Roman Harmoza, zasłużony pilot wojskowy PRL, słuchacz słynnej sowieckiej Woroszyłowki.

Jak głęboko są niektórzy zanurzeni, a z nimi cały klub, niech świadczy jego strona, na której generałowie chwalą się kontaktami z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a do grona „seniorów” zaliczają m.in. gen. Teodora Kufla, byłego szefa wojskowej bezpieki, współodpowiedzialnego za nagonkę antysemicką w 1968 r.

Rzeczpospolita” przypomina, że kiedy we wrześniu ub. r. ujawniła porozumienie jakie z klubem podpisał minister obrony Tomasz Siemoniak wybuchła burza.

Minister jednoznacznie negatywnie ocenia wykorzystywanie przez komunistyczne władze PRL Wojska Polskiego przeciw obywatelom

-– bronił się rzecznik MON płk Jacek Sońta i zapewniał, że szefostwo resortu przyjrzy się umowie z klubem. Jednak porozumienie wciąż obowiązuje, a do spotkań z przedstawicielami MON dochodzi regularnie.

Przed Świętami Bożego Narodzenia na zorganizowanym przez klub spotkaniu opłatkowym, życzenia skłądali sobie m.in. naczelny prokurator wojskowy w stanie wojennym gen. Józef Szewczyk, były członek WRON gen. Józef Baryła oraz… obecny dowódca generalny rodzajów wojsk gen. Lech Majewski.

Co ciekawe, obecne władze wojskowe pełną garścią czerpią z doświadczenia komunistycznej generalicji. W styczniu tenże Baryła wziął udział w spotkaniu, podczas którego szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Gocuł przedstawił klubowi kierunki modernizacji Sił Zbrojnych. Pojawił się też inny członek WRON, gen. Józef Użycki, oraz gen. Lesław Wojtasik, który w latach 80. odpowiadał za wojskową propagandę.

Resort nie wspiera generałów z PRL, lecz korzysta z wiedzy byłych dowódców

-– wyjaśniał w ub. roku komendant Akademii Obrony Narodowej gen. Bogusław Pacek, gdy zrobiło się głośno o porozumieniu. Zaznaczył, że „członkami klubu jest wielu byłych ważnych dowódców i dyrektorów”, a z powodu skomplikowanej polskiej historii „zawsze znajdzie się ktoś, kogo obecność może budzić polityczne wątpliwości”.

Z komendantem głównym Żandarmerii Wojskowej gen. Mirosławem Rozmusem w imieniun klubu spotykał się m.in. gen. Edward Łańcucki, oskarżony o sprawstwo kierownicze masakry na Wybrzeżu w 1970 roku.

Żandarmeria nie miała żadnych formalnych podstaw do ograniczania czy weryfikowania listy składających wizytę członków klubu

-– zaznacza mjr Durka, rzecznik ŻW.

Klub jawnie nawiązuje do komunistycznych tradycji. Spotykać się mają prawo też generałowie Wehrmachtu albo Armii Czerwonej, ale nie mogą w tym brać udziału władze państwowe

-– tłumaczy Jerzy Bukowski

To pokazuje, że w żaden sposób nie rozliczyliśmy okresu komunizmu

-– mówi zaś poseł PiS Bartosz Kownacki, który domaga się natychmiastowego rozwiązania umowy z klubem.

kim, „Rzeczpospolita”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych