Joanna Szczepkowska dopisuje do swojej, już i tak niebanalnej historii, ciekawy rozdział. Sami byśmy tego nie wymyślili: ikona 4 czerwca podsumowuje smutne realia III RP

Warto śledzić znaczącą - i bardzo charakterystyczną - ewolucję Joanny Szczepkowskiej, cenionej aktorki, która zapisała się w historii Polski ogłoszeniem (dziś wiemy, że na wyrost) końca komunizmu 4 czerwca 1989 roku.

Ewolucja zaczęła się - a może raczej objawiła - kilka, kilkanaście miesięcy temu, gdy Joanna Szczepkowska zaczęła otwarcie krytykować lobby gejowskie.

Nie może być tak, że środowiska gejowskie cały czas nam mówią, że zdajemy egzamin z tolerancji i że nie możemy ich krytykować. Cokolwiek się powie, człowiek od razu spotyka się z tym, że jest albo homofobem, albo jest nietolerancyjny

  • mówiła na antenie TVN24. I dodawała:

Cały czas uczymy się tego, że jest takie zjawisko jak mobbing, że jest takie zjawisko jak lobbing, żeby się bronić przed manipulacją. Otóż, środowiska gejowskie nie są od tego wolne. Teraz w imię tolerowania wszystkiego, będziemy przymykać oczy. Jest zjawisko przymykania oczu ze strachu, że się będzie posądzonym o to, że jest się nietolerancyjnym.

Zapytana przez Monikę Olejnik czy odczuwa lobby gejowskie w teatrze, odpowiadała:

Wielu z nas doświadczyło tego. Świadczą też o tym głosy, które próbujemy dawać. Szalenie trudne jest to, że nie da się złapać za rękę. To jest pewien klimat. Mówi się o tym nie tylko w teatrze, ale i w firmach. Wystarczy posłuchać młodych ludzi, którzy mówią „jak nie jesteś gejem, to masz gorzej”

Teraz „Plus Minus” - weekendowy dodatek do „Rzeczpospolitej” - przyniósł kolejną ważną wypowiedź aktorki, zatytułowaną „Idę pod prąd niesłuszną drogą”. Wypowiedź, w której idzie krok dalej, i krytykuje cały system medialny zbudowany przez establishment (zrozumienie przesłania wymaga dłuższych cytatów; nawiązania do „ludzi wolności” dotyczą plebiscytu o tej nazwie ogłoszonego przez „Wyborczą”):

Nie byłam „człowiekiem komuny”, nie będę „człowiekiem wolności”. Jest nas więcej. Tych, którzy nie będą, ale też nie chcą być na liście bohaterów podyktowanych przez „Gazetę Wyborczą” i TVN.

Pięć lat temu, w 20. rocznicę 4 czerwca, zostałam zaproszona do Sejmu jako osoba, która powiedziała w TVP zdanie „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”. W obecności rządu, byłych prezydentów, ówczesnego prezydenta, wszystkich posłów i tłumu zagranicznych dziennikarzy wygłosiłam od siebie kilka zdań. Wobec całego Sejmu naprawdę wzruszona i przejęta szczerze i z serca mówiłam o tym, że dziennikarze często pytają mnie o to, czy „o taką Polskę walczyliśmy”. – Tak, o taką! – powiedziałam uroczyście.

A dzisiaj? Przed 25. rocznicą dziennikarze mnie pytają: „Jak się pani czuje dziś, po tych 25 latach?”. Jak się czuję? Jak się mogę czuć, kiedy czytam: „Rusza plebiscyt »Ludzie Wolności«, organizowany przez TVN i »Gazetę Wyborczą« z okazji 25-lecia odrodzenia wolnej Polski”. Jak się mogę czuć, kiedy już wiem, aż za dobrze, jakimi metodami te media sterują polem wolności?

Jak mogę się czuć, jeśli czytam, że właśnie „Gazeta Wyborcza” i TVN będą proponowały „ludzi wolności”, a ich odbiorcy zdecydują, kto zasługuje na to miano, a kto nie. Jak mogę się czuć, skoro jest oczywiste, że w tym przypadku „krąg ludzi wolności” to osoby, którym te właśnie media pozwoliły zaistnieć, o których informowały i dynamizowały każdy krok ich działalności.

Ilu jest takich, którzy – jak napisali Adam Michnik i Markus Tellenbach - „poszli pod prąd, zamiast brnąc w utarte schematy”, i właśnie dlatego i TVN, i „Gazeta Wyborcza” odrzucały informacje o ich dokonaniach, wycofywały ich z dialogu i obiegu?

Idę pod prąd niesłuszną drogą. Jest nas więcej. Tych, którzy nie będą, ale też nie chcą być na liście „wybranych przez naród” ludzi wolności. Może trzeba po prostu zrobić inny, równoległy plebiscyt? Może trzeba wybrać ludzi, którzy nie znajdą się na gali 1 czerwca 2014 r.? Którzy nie są „ludźmi wolności”, bo są wolnymi ludźmi.

Aktorka alarmuje więc, że jej odważne stanowisko w jednej sprawie - agresji spolityzowanej mniejszości seksualnej - wywołało reakcję łańcuchową. Nagle znika z mediów, z życia publicznego, a nawet z kart historii, i to dosłownie. Bo Norman Davies - historyk, jak to określa, „skrupulatny”, nie raczył odnotować jej nazwiska w swoim opisie dziejów najnowszych, ograniczając się do stwierdzenia, że „jakaś aktorka odczytała w telewizji odezwę podyktowaną przez opozycję”:

Jeszcze wtedy bywałam wśród „ludzi wolności” i bywał tam Norman Davies. Nigdy jednak nie chciał ze mną rozmawiać, aby zadać pytanie o tę sytuację. Raz w końcu jego urocza żona powiedziała: „Tak, wiemy, musiało to panią zaboleć”.

Szczepkowska zaznacza, że nie o jej ból chodzi, ale o prawdę. „Z jakich powodów pisarz zniekształcił prawdę”, ponieważ nie odczytała, ale wypowiedziała, i nie na polecenie ówczesnej opozycji, ale z własnej woli.

Wskazuje na inne próby wykluczania i sekowania:

Jedna z czołowych feministek publikuje w „GW” tekst skierowany do mnie, ale ‘Wyborcza” nie oczekuje odpowiedzi. Czemu blokujecie prawo do demokratycznej polemiki? - pyta swoich znajomych sprzed lat, dziś w „GW”, Szczepkowska. I puentuje pytaniem: jesteście dziennikarzami wolności, ale czy jesteście wolnymi dziennikarzami?

W czasie programu „Dzień dobry TVN” po długiej rozmowie (…) Dorota Wellmna mówi nagle na końcu „Ja się odcinam”, ale nie chce powiedzieć, od czego. Urocza Doroto… Jesteście z pewnością „dziennikarką wolności”, ale czy jesteś wolną dziennikarką?

Po „Kropce nad i” z Moniką Olejnik na stronie internetowej tego programu pojawiło się bardzo dużo przychylnych mi komentarzy, ale potem je usunięto. Dwa dni po tej rozmowie Monika Olejnik niespodziewanie napisała do „Gazety Wyborczej” artykuł. Można w nim było przeczytać bardzo ostre słowa przeciwko mnie, można było przeczytać, że „skończyła się Joanna Szczepkowska”. A przecież nasza rozmowa robiła wrażenie przyjaznej. Dziennikarka uśmiechała się, potakiwała… Co się stało przez te dwa dni? Moniko, kto ci powiedział: „Za mało jej dowaliłaś”? Jesteś dziennikarką wolności czy wolną dziennikarką?

zestawianie jej przez media („GW”, Olejnik) z komunistyczną dziennikarką, która 4 czerwca miała dyżur w TVP („Dlaczego właściwie? Przecież to była przypadkowa osoba”).

Wyjątkowo złośliwe, brzydkie zdjęcie do wywiadu w „Wysokich Obcasach” („Trzeba się mocno napracować przy komputerze, żeby z telewizyjnego nagrania wycisnąć kadr półprzymkniętych oczu i nieoczywistego uśmieszku”).

No cóż, my od lat wiemy, że to nie są ludzie wolności, ale ludzie nowego zamordyzmu, że wcale nie chcą pluralizmu, ale pełnej władzy. I idą coraz dalej: nie wystarcza im już ogólna zbieżność poglądów, żądają zbieżności całkowitej. Jeżeli nie ulegasz - zniszczą cię.

A Joanna Szczepkowska dopisuje do swojej, już i tak niebanalnej historii, ciekawy rozdział. Sami byśmy tego nie wymyślili: ikona 4 czerwca 1989 roku, tuż przed ćwierćwieczem III RP, obnaża system, który zbudowały nasze elity; system kreacji sztucznych bohaterów i deptania ludzi prawdziwie dzielnych .

To, że aktorka dusi się w tej konstelacji - musi cieszyć. To znaczy, że jest prawdziwa. Prawdziwie wolny człowiek w III RP nie może czuć się dobrze.

Jacek Karnowski

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.