Rodzice dzieci niepełnosprawnych nie kończą protestu. To, co proponuje rząd, jest nie do zaakceptowania

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Tomasz Gzell
fot. PAP/ Tomasz Gzell

Ta propozycja jest dla nas nie do zaakceptowania - tak o projekcie ustawy przyjętym przez sejmową komisję rodziny i polityki społecznej mówi Iwona Hartwich  w rozmowie z portalem Stefczyk.info prezes Stowarzyszenia „Mam Przyszłość”, mamą niepełnosprawnego syna protestującą w Sejmie.

Jak podkreśla Hartwich w projekcie mowa tylko o weryfikacji wysokości świadczenia co trzy lata.

Nie ma natomiast mowy o waloryzacji corocznej. Gdy okaże się w roku 2020, że najniższa krajowa będzie wynosiła 2000 złotych, możliwe, że my nadal będziemy otrzymywać świadczenia w wysokości 1300 złotych. Myśmy o tym mówili, okazuje się jednak, że nikt nas w dalszym ciągu nie słucha. Wobec tego muszę zapytać, czy rząd chce nas znów skazać na wyjście na ulice? Ile razy mamy jeszcze przyjeżdżać, żeby nas wysłuchano i zrozumiano?

Za dobre rozwiązanie Hartwich uznaje natomiast propozycję, by świadczenia dla państwa powiązać z wysokością średniego wynagrodzenia.

Mamy wtedy bowiem pewność, że to świadczenie będzie co roku, wedle stopy inflacji, wzrastało. Co roku będzie realna podwyżka świadczenia, a nie weryfikacja co trzy lata. To, co proponuje rząd, jest nie do zaakceptowania.

— podkreśla.I dodaje:

Dementuję wszelkie plotki, mówiące, że wychodzimy z Sejmu, że kończymy protest. Nasz protest trwa. Nawet jeśli byśmy opuścili Sejm protest i tak zostanie jedynie zawieszony. Liczymy, że minister Kosiniak-Kamysz mówił prawdę i za chwilę zostaniemy zaproszeni na rozmowy o kolejnych postulatach.

ansa/ Stefczyk.info

Czytaj oryginalny artykuł na portalu Stefczyk.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych