Hurtowe ładowanie szczątków ludzkich do trumien, brak poszanowania dla polskiej elity – oto realia moskiewskiego zakładu medycyny sądowej z kwietnia 2010 r., które opisaliśmy w poprzednim numerze tygodnika „wSieci”. Nawet jednak konkretne dowody bezczeszczenia ciał ofiar nie zmusiły części polityków do jakiejkolwiek refleksji. Ewa Kopacz i jej koledzy z rządzącej wówczas Platformy Obywatelskiej zamiast uderzyć się w piersi, plączą się w kłamstwach – piszą Marek Pyza i Marcin Wikło.
Dziennikarze tygodnika „wSieci” wracają do sprawy, którą opisali w poprzednim numerze pisma – w jaki sposób Rosjanie potraktowali ciała ofiar katastrofy smoleńskiej. Tym razem zwracają uwagę, że publikacja tygodnika i szokujące zdjęcia z moskiewskiego prosektorium nie skłoniły ówczesnej elity rządzącej do jakiejkolwiek skruchy.
Kopacz, która w Moskwie była najwyższym urzędnikiem polskim, zastosowała linię panicznej obrony. Zamiast przeprosić, wciąż brnie w karkołomną narrację, według której nie ponosi za nic odpowiedzialności. Wciąż stara się kreować na bohaterkę heroicznie pomagającą rodzinom przy bolesnych procedurach identyfikacyjnych. I znów ucieka się do kłamstw. „Rodziny uczestniczyły w identyfikacji zwłok. Ci, którzy chcieli, mogli być przy zamykaniu trumny”. To jej zdanie wypowiedziane w TVN24 musiało zaszokować bliskich ofiar. Dotychczas nie znalazła się rodzina, która by potwierdziła słowa byłej minister zdrowia. […] Kopacz – za swoimi politycznymi kolegami, m.in. Sławomirem Neumannem i Bronisławem Komorowskim – powtarza fantasmagorie wymykające się standardom cywilizacji zachodniej: „Rzeczywiście nie powinno się to stać, by te kawałki znalazły się w tych trumnach, by były wymieszane na tyle, żeby rodziny dzisiaj to od nowa przeżywały. Nie bez powodu w wielu krajach na świecie, gdzie są katastrofy lotnicze, chowa się tych ludzi do jednej, wspólnej mogiły”.
Marek Pyza i Marcin Wikło na łamach „wSieci” publikują kolejne szokujące zdjęcia z moskiewskiego prosektorium i wyjaśniają, że:
Polacy mają prawo się dowiedzieć, czy Ewa Kopacz rzeczywiście miała za co dziękować Rosjanom, czy mijała się z prawdą, mówiąc o ich „nadzwyczajnej staranności”. 13 kwietnia 2010 r. na spotkaniu z Władimirem Putinem i innymi rosyjskimi oficjelami mówiła: „Pierwszy raz jestem świadkiem tak dobrej współpracy i uzupełniania się w tej pracy nawzajem. […] Jestem upoważniona także przez tych, którzy już odlecieli, przez najbliższych ofiar, do złożenia podziękowań na ręce pani minister za zaangażowanie, za solidność w pracy. […] Jeszcze raz gorąco dziękuję”. Dziś możemy powiedzieć, że było to lodowate polityczne wyrachowanie. Licząc na to, że trumny nigdy nie będą otwierane, mogła powiedzieć wszystko. Kłamała, by zapewnić sobie polityczną przyszłość. Bo gdyby ta bolesna prawda o „pomyłkach” ujrzała światło dzienne już wtedy, w 2010 r., to i ona, i cała Platforma Obywatelska odeszłyby w niebyt
— zauważają dziennikarze.
Jak traktowano ciała ofiar katastrofy smoleńskiej ukazują dotychczas niepublikowane zdjęcia z moskiewskiego prosektorium zamieszczone w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”. W sprzedaży już od 12 czerwca, także w formie e-wydania
Zapraszamy też do subskrypcji miesięcznika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/344029-wsieci-tego-nie-da-sie-obronic-wstrzasajace-zdjecia-z-moskiewskiego-prosektorium-i-brak-skruchy-ewy-kopacz