Obejrzałem również innych ludzi, szczególnie panie były nieprawdopodobnie wulgarne i agresywne. Twarze tych ludzi przypominały mi tych, którzy mnie kiedyś śledzili. Przecież tam była sama esbecja, można powiedzieć „kwiat wydziału obserwacji”. Może Lesiak zaangażował tam swój zespół
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski, były opozycjonista, członek Kolegium IPN.
wPolityce.pl: Wśród osób blokujących sobotni Marsz Pamięci na Krakowskim Przedmieściu znalazł się Pana dawny przyjaciel Władysław Frasyniuk, który zdaniem ministra Macierewicza „stanął tam, gdzie kiedyś stało ZOMO”. Zaskoczyło Pana to, co zrobił?
Krzysztof Wyszkowski: Przyznaję, że mam takie odczucie w stosunku do Frasyniuka i także Milczanowskiego, jakie poprzednio miałem w stosunku do Wałęsy. Byłem chyba ostatnim z tych ludzi, którzy byli blisko z Wałęsą, można nawet powiedzieć, że się przyjaźniliśmy. I długo nie mogłem uwierzyć w to, że to jest zdrajca i oszust. Później ciągle się łudziłem, że tu jednak jakaś naprawa jest możliwa, przemiana, jakiś powrót do rzeczywistości. Wałęsa jednak cały czas udowadnia, że nie jest to możliwe, że jest gorzej niż można było się spodziewać z tym jego zaangażowaniem na rzecz komunistów i sowietyzmu. On chciał utrzymać w Polsce zależność od Rosji, to przecież są rzeczy potworne. Przecież z Milczanowskim też się przyjaźniłem, wydawało mi się, że znam tego człowieka. Fakt, że razem walczyliśmy był pewną gwarancją, że porozumienie jest możliwe. I później nagle spotykam tego człowieka po drugiej linii frontu, zapiekłego w swojej złości, podobnie Frasyniuk. Agresja tych ludzi jest zupełnie niespodziewana.
Uczestniczył Pan w sobotnim marszu?
Tak, jak w ubiegłym miesiącu. Wtedy jednak oglądałem te wrzaski i krzyki ze strony tych tzw. Obywateli RP od środka, teraz specjalnie poszedłem na ich stronę od tyłu, żeby zobaczyć jak wygląda to środowisko. Po pierwsze zobaczyłem, że to jest bardzo nieliczna grupa. Był tam płk. Lesiak, co było dla mnie szokiem. Stał metr za Frasyniukiem. Człowiek, który na polecenie Milczanowskiego, również Kuronia działał na rzecz dezintegracji, był organizatorem prowokacji przeciwko Porozumieniu Centrum i osobiście przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, Antoniemu Macierewiczowi i innym. Ja również byłem w tej dokumentacji uchwycony jako przeciwnik. Obejrzałem również innych ludzi, szczególnie panie były nieprawdopodobnie wulgarne i agresywne. Twarze tych ludzi przypominały mi tych, którzy mnie kiedyś śledzili. Przecież tam była sama esbecja, można powiedzieć „kwiat wydziału obserwacji”. Może Lesiak zaangażował tam swój zespół.
Wulgarność, nienawiść, to atrybuty tamtych ludzi?
Tak, to czyste służby. Nie rozmawiałem teraz z Jarosławem Kaczyńskim, ale może ktoś go poinformował, że to są ludzie z SB i może ta jego uwaga, że tu agentura rosyjska jest bardzo mocna może ma tego typu podstawę. Bo tam rzeczywiście pachniało sowiecją z daleka.
Jak odbiera Pan w tym kontekście słowa Grzegorza Schetyny, że „łamanie prawa jest ostatecznością, ale też trzeba to wziąć pod uwagę”?
Połączyłbym to jednak z faktem, że szef PO był w swoim czasie ministrem spraw wewnętrznych i chyba ma dobre rozeznanie, co do klienteli, która organizuje te tzw. akty protestu. On doskonale zgadza się z liderem Obywateli RP, który też mówił, że będą łamać prawo z całym rozmysłem, bo Polska tego potrzebuje. Oni chcą te napięcia robić na użytek zagranicy, pokazywać swą determinację, że są tak bardzo zidentyfikowani ze swoimi ideami, sprawami człowieka, że są nawet gotowi bronić ich wbrew prawu, bo jest ono kaczystowskie, itd. Tutaj wydaje się, że to jest naprawdę zaplanowana prowokacja, na zimno rozgrywana z udziałem chuliganerii i ludzi byłych służb komunistycznych w porozumieniu z Platformą. To przerażające, bo rzeczywiście okazuje się, że PO zblatowała się tutaj i wykorzystuje te powiązania dość jawnie.
To znamienne, że lubi się pokazywać z płk. Mazgułą.
Tak, ale Mazguła nie reprezentuje tutaj bezpośrednio służb specjalnych. Tam jednak cuchnie od służb. W każdym razie zarówno PO, jak i Nowoczesna za sztandar wzięły w tej chwili obronę praw byłych funkcjonariuszy SB. To są setki tysięcy ludzi z rodzinami, a wśród nich można wyłowić sporo takich awanturników, którzy chętnie najmą się do takich prowokacji. Tutaj można domyślać się rzeczywiście inspiracji rosyjskiej, bo komu zależy na tym, by Polskę w tym momencie kompromitować w skali międzynarodowej. Tak było również przy obalaniu rządu Olszewskiego. Czasami działano tutaj drogą okrężną i przez niektóre wynajęte media zachodnie oddziaływało KGB. Dzisiaj jest FSB i to się da zrobić.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/343950-nasz-wywiad-wyszkowski-o-sobotniej-awanturze-zaplanowana-prowokacja-na-zimno-rozgrywana-z-udzialem-chuliganerii-i-ludzi-bylych-sluzb