Czy Ewa Kopacz dała się wpuścić przez Tuska w maliny i pojechała do Moskwy nieświadoma makabrycznego obrazu ofiar katastrofy smoleńskiej jaki zastała na miejscu, czy też została zobowiązana do przedstawiania takiej wersji wydarzeń, która miała zbagatelizować, zafałszować rozmiary i przyczyny tragedii i w rezultacie ośmieszyć ją w oczach społeczeństwa. Polacy mieli odnieść wrażenie, że to co stało się w Smoleńsku to zwyczajna katastrofa lotnicza, jakich na świecie wiele i tylko przypadek sprawił, że zginęła w niej cała polityczna elita państwa polskiego, z prezydentem Kaczyńskim na czele. Czy Ewa Kopacz była świadoma gry, jaką prowadziła czołówka Platformy Obywatelskiej w porozumieniu z Kremlem, znała przyczyny katastrofy i dobrowolnie zgłosiła się w charakterze listka figowego Tuska osłaniającego go na arenie międzynarodowej i w oczach Polaków? To miało wyglądać wzruszająco i szlachetnie ze strony minister zdrowia, kobiety, która z racji zawodu gotowa była nieść pomoc i pocieszenie zrozpaczonym rodzinom ofiar katastrofy. A w rzeczywistości jest to osoba cyniczna i przebiegła, której za to „poświęcenie” obiecano wielką karierę? Dla niej i dla Bronisława Komorowskiego katastrofa smoleńska była skokiem na najwyższe szczeble władzy, Komorowski zaanektował Pałac Prezydencki jeszcze w dniu katastrofy, a Kopacz została marszałkiem Sejmu - najważniejszą osobą w państwie. Tak wyglądał skok miernot politycznych po splendory. Komorowski dzięki smoleńskiej tragedii został prezydentem, a Kopacz premierem. Miało tak trwać i tylko demokratyczna wola wyborców pokrzyżowała plany całkowitego zawłaszczenia państwa i narodu przez partię oszustów, złodziei i pazernych cyników o zaściankowej mentalności.
No więc, czy Ewa Kopacz była tak głupia, że dała się wpuścić w te maliny, czy przeciwnie, była na tyle cwana i pozbawiona zasad moralnych, że postanowiła skorzystać z okazji, jaką była ta katastrofa i pójść na całość. Dla kariery, którą zrobiła w bardzo szybkim tempie, wręcz błyskaicznie. To się odbyło tak, jakby w otoczeniu Tuska nie było nikogo, kto by mógł objąć urząd szefa rządu i komu ówczesny premier mógł w pełni zaufać. Ewie Kopacz mógł, wystarczy obejrzeć zdjęcia z zapatrzoną w niego jak w obrazek panią maarszałek, a potem panią premier. Wszystko co na tych stanowiskach robiła było walką Tuska z Prawem i Sprawiedliwością, wzbogaconą o nienawiść, jaka biła z tej osoby na każdym kroku, zwłaszcza w stosunku do polityków opozycji parlamentarnej. Ona nie tylko manifestowała wobec nich pogardę, ona im groziła.
I robi to nadal, choć już wyszło z niej powietrze. Ona walczy ale nie o honor Tuska, ona teraz walczy o siebie. Bez szans na powodzenie. Na wszystkich portalach internauci odsądzają ją od czci i wiary. Przede wszystkim dlatego, że kłamała i kłamie nadal, niezdolna do powiedzenia prawdy o tamtych dniach. Ludzie zaczynają ją nienawidzić za kłamstwo, za to, że chwaliła władze rosyjskie za uczciwe zajęcie się katastrofą, za powtarzanie raportu Anodiny i za to, że przekopała na metr ziemię smoleńską. Ten metr stał się symbolem głupoty i zarazem bezczelności ówczesnej ekipy rządzącej III RP. Przykro było patrzeć jak w TVN 24 bredzi coś o przyczynach katastrofy, po obrazowym przedstawieniu szoku, jakiego doznała na widok „rozczłonkowanych ciał” i ich zapachu. Chyba jednak opinia, że Kopacz jest głupią prowincjuszką jest nieodległa od prawdy. Oto próbka rozważań Kopacz: ” Nie byłoby tych ciał, gdyby nie było katastrofy, ktoś musiał zdecydować, że lądują w tak ekstremalnych warunkach. Jeśli w nagraniu, które słyszymy z czarnej skrzynki, w kilka czy kilkanaście minut przed lądowaniem słyszymy, że jeszcze nie podjęto decyzji, a ktoś ją podjął. Dzisiaj trzeba pytać, dlaczego tak się stało i jakie były szczególne okoliczności”. No jakie były to okoliczności? Czy już nie funkcjonuje bajka o złamanej brzozie? Jest źle dla totalnej opozycji, a będzie jeszcze gorzej. Oni nie spodziewali się, że dążenie do prawdy nie ustanie, że wyjdzie na jaw odrażający, nieludzki stosunek ówczesnych władz do szczątków ofiar. I nie dojdzie do ekshumacji. Co teraz zrobią władcy much? Będą się bronić ale nie będą bronić Ewy Kopacz, już ją rzucili na pożarcie. A ci co jej jeszcze bronią, robią to byle jak, bo sami nie wierzą w to co mówią. Tak należy odbierać oświadczenie jej zwolennika Rafała Trzaskowskiego, który powiedział w Radio Zet coś takiego: ” Była osobą, która się zachowała wtedy w sposób najbardziej odważny chyba z całej klasy politycznej”. Taką mieliśmy klasę polityczną, tchórzliwą a zarazem bezwzględną w traktowaniu ludzi spoza układu, których należało zniszczyć. I to się prawie udało, z tym jednak najpoważniejszym zastrzeżeniem, że nic nie trwa wiecznie, a łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Kopacz o tym wie i wie, że już przeszła do historii jako symbol zła i głupoty formacji politycznej, która wystawiła ją do wiatru. A to jeszcze nie koniec, totalna opozycjo!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/343275-od-smolenska-do-premierostwa-blyskawiczny-awans-ewy-kopacz