W najlepszym wypadku za bezczeszczenie zwłok trzeba uznać to, czego się dowiedzieliśmy o zawartości trumien, w których powinny być ciała generałów Bronisława Kwiatkowskiego i Włodzimierza Potasińskiego. A były tam szczątki wielu innych osób. Już to, co się znalazło w protokole sekcji zwłok gen. Andrzeja Błasika, umieszczonym na stronach Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) tuż po opublikowaniu jego tzw. raportu, było formą zbezczeszczenia szczątków dowódcy Sił Powietrznych RP. Tym bardziej że w protokole z sekcji znalazły się ohydne łgarstwa o tym, że we krwi generała wykryto alkohol. Wtedy, w lutym 2011 r., interweniowała wdowa po dowódcy wojsk lotniczych, Ewa Błasik, i dokumentację łaskawie usunięto. Aleksiej Morozow, przewodniczący Komisji Technicznej MAK, oświadczył wówczas, że MAK „odnosi się z szacunkiem i szczerym współczuciem do życzenia wdowy po generale Andrzeju Błasiku”. Te słowa brzmią jak kpina, gdyż wcześniej brednie zniesławiające dowódcę Sił Powietrznych RP poszły w świat. I nic tu nie było przypadkowe. Można się spodziewać, że także ciała innych dowódców Sił Zbrojnych RP, którzy zginęli pod Smoleńskiem, zostały zbezczeszczone, a odkryją to kolejne sekcje zwłok.
W katastrofie smoleńskiej zginęło siedmiu najwyższych dowódców Sił Zbrojnych RP oraz czterech biskupów i księży noszących mundury z tytułu sprawowania funkcji w ordynariatach polowych. Dowódcy Wojska Polskiego lecieli do Katynia w mundurach, co wyróżniało ofiary, nawet mimo obrażeń i zniszczeń. I to jest istota sprawy. Bezczeszczenie zwłok polskich generałów ma bowiem dodatkowy wymiar, odnoszący się do Wojska Polskiego i samej Rzeczypospolitej Polskiej. Ktoś mógł sobie to wymyślić w ten sposób, że niegodnie traktując ciała najwyższych polskich dowódców upokarza czy też hańbi Wojsko Polskie, polski mundur, honor i godność polskiego żołnierza. Już znane przypadki zbezczeszczenia zwłok polskich generałów każą to traktować jako działanie celowe, przeprowadzone z pewnym zamysłem. A ten zamysł to właśnie pohańbienie munduru oraz honoru i godności najwyższych dowódców, a przez to całego Wojska Polskiego. Ten sposób traktowania polskich żołnierzy i dowódców to nic nowego, gdy chodzi o Rosję. Tak starano się przecież pohańbić polski mundur i Polskie Wojsko w 1940 r. w Katyniu, Smoleńsku, Charkowie, Twerze, Miednoje, Bykowni, gdzie zabito polskich oficerów więzionych w Kozielsku, Starobielsku czy Ostaszkowie. Tak postępowano z żołnierzami Armii Krajowej schwytanymi przez NKWD.
W 1940 r., a potem w latach 1944-1945 chodziło o zemstę na polskich żołnierzach i dowódcach: za wojnę polsko-bolszewicką, za działania Armii Krajowej, za przeciwstawienie się ekspansji na Zachód komunizmu przez polskich urzędników, funkcjonariuszy czy inteligencję. Bezczeszczenie ciał żołnierzy, hańbienie munduru Wojska Polskiego było wyrazem nie tylko zemsty, ale i kompleksów wobec Polski jako niepodległego, nie dającego się skomunizować czy zwasalizować państwa. A polscy wojskowi byli strażnikami i obrońcami tego państwa. Ten sposób myślenia o Wojsku Polskim i jego dowódcach z okresów naszej suwerenności trwał przez cały okres komunizmu w Rosji i przetrwał upadek komunizmu w tym państwie. A nasilił się po wstąpieniu w 1999 r. Polski do NATO. Zamysł pohańbienia polskiego munduru w 2010 r., godności oficera Wojska Polskiego nie wydaje się na tym tle ani fantastyczny, ani niemożliwy. Byłoby to oczywiście wyjątkowo niskie, ohydne moralnie, niehonorowe, niegodne i barbarzyńskie, ale wpisywałoby się w długą historię. Tym bardziej powinno to więc skłaniać do wyjaśnienia „do dna” nie tylko samej katastrofy smoleńskiej, ale też tego wszystkiego, co stało się po niej z najwyższymi przedstawicielami polskiego państwa, a szczególnie tymi w mundurach. Polskie państwo nie może sobie pozwolić na pohańbienie munduru, pohańbienie godności oficerów Wojska Polskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/341985-po-smolensku-doszlo-do-pohanbienia-dowodcow-wojska-polskiego-honoru-polskiego-munduru-jest-w-tym-zamysl