To też jest dobitne świadectwo dlaczego nie chciano otwierać trumien, czemu starano się również ten fragment prawdy smoleńskiej zataić. Do dziś dobitnie wiemy jak wiele cierpienia, ile bólu kosztuje niedopełnienie prawnego obowiązku, który miała poprzednia władza. Mówię o obowiązku dotyczącym wykonania czynności prawnej przez Polaków tu na miejscu, a nie zdawania się w tym względzie na rosyjskich barbarzyńców
—mówi portalowi wPolityce.pl Magdalena Merta, żona śp. ministra Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wstrząsające wyniki ekshumacji! W trumnie generała Kwiatkowskiego znaleziono szczątki 7 innych ofiar katastrofy
wPolityce.pl: Bolesna prawda o tym, jak Rosjanie traktowali ciała ofiar katastrofy smoleńskiej i że polskie służby nie dopełniły podstawowych obowiązków wychodzi coraz dobitniej na jaw. Jest Pani zszokowana odkryciem w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego, czy może nic już Panią nie dziwi?
Magdalena Merta: Szok był zapewne mniejszy niż w wypadku reszty społeczeństwa, ponieważ my bardzo dobrze wiedzieliśmy dlaczego chcemy ekshumacji i niestety spodziewaliśmy się takich odkryć. Poza tym do nas te informacje docierają wcześniej i nie musimy czekać na doniesienia medialne, bo wymieniamy się nimi między sobą. Tym niemniej jest to na pewno przyczynek do ogromnego bólu, to nie musi być ktoś nam bliski, bo oni wszyscy są nam bliscy. My naprawdę tworzymy wspólnotę, wspólną rodzinę smoleńską i nawzajem uczestniczymy w swojej żałobie i bólu. To też jest dobitne świadectwo dlaczego nie chciano otwierać trumien, czemu starano się również ten fragment prawdy smoleńskiej zataić. Do dziś dobitnie wiemy jak wiele cierpienia, ile bólu kosztuje niedopełnienie prawnego obowiązku, który miała poprzednia władza. Mówię o obowiązku dotyczącym wykonania czynności prawnej przez Polaków tu na miejscu, a nie zdawania się w tym względzie na rosyjskich barbarzyńców.
Dziś rodziny płacą za to bardzo wysoką cenę.
To prawda. Płacimy my, płacą nasze dzieci, które jeśli są dorosłe, jak w wypadku córek generała Kwiatkowskiego, to mają pełne prawo samodzielnie decydować, czy towarzyszyć bliskiej osobie podczas czynności ekshumacyjnych. Mam nadzieję, że doczekaliśmy czasów, kiedy nie chroni się już za wszelką cenę rosyjskich interesów, lecz myśli się interesem własnych rodaków oraz dobrem rodzin smoleńskich. Kiedy nie jest się już sojusznikiem bestii, które tak, a nie inaczej, potraktowały ciała naszych bliskich. Był zakaz otwierania trumien, bo chciano ukryć ten straszliwy bałagan. Myślę jednak, że Rosjanom dalej nie brakuje agentury wpływu, która będzie nadal starała się uważać prawdę, która w tej chwili wychodzi na jaw za zbędną. Daj Boże, żeby dziś nikt nie działał już pod dyktando tych, dla których prawda smoleńska jest tak niewygodna.
Mieliśmy już przypadki dochówków odnalezionych po latach fragmentów ciał ofiar katastrofy, jak chociażby w przypadku gen. Andrzeja Błasika. Teraz będzie podobnie?
Tak. Myślę, że niestety dużej części osób będzie dotyczyła kwestia tzw. dochowków, czyli ponownych pogrzebów osób, których szczątki zostaną znalezione w cudzych trumnach. Ci, którzy nie odnaleźli w trumnach kompletnych ciał swoich bliskich dziś stają przed decyzją, czy odsuwać w czasie pogrzeb, ale doczekać momentu, kiedy te fragmenty ciał znajdą się we właściwym miejscu, czy decydować się na późniejsze dochowania. To oczywiście pociąga znowu ze sobą ogromny ból i stres. Zwłaszcza, że pamiętajmy, iż to, co znajdujemy w trumnach może nie być wszystkim. Wciąż czeka nas rzeczywiste przekopanie smoleńskiego błota wokół Siewiernego. Myślę więc, że czeka nas jeszcze dużo odkryć i co za tym idzie dużo bólu i bardzo smutnych przeżyć.
Trudno nie zestawiać tej smutnej rzeczywistości z zapewnieniami Ewy Kopacz, że strona rosyjska „dołożyła najwyższej staranności” w czasie identyfikacji ciał. Czeka Pani na rozliczenie poprzedniej władzy z tych zapewnień?
Nie, prawdę mówiąc kwestia rozliczenia odpowiedzialności jest dla mnie drugorzędna. Pani premier Kopacz jest dla mnie osobą skompromitowaną i całkowicie niewiarygodną. Jej przekaz dotyczący przekopywania ziemi nie jest jedynym kłamstwem, który wypowiedziała. Dlatego uważam, że ściganie kłamców jest tutaj drugorzędne wobec wyjaśnienia prawdy. Trzeba po prostu ją odkrywać i ujawniać, a nie zajmować się osobami o niskich standardach etycznych. Tak wybrali, takimi ludźmi chcą być. Postarajmy się nie mieć z nimi za wiele do czynieni, ale ja na pewno nie będę prowokować, czy wszczynać żadnych procedur dotyczących jakiejś odpowiedzialności. Zostawiam to sumieniu samej zainteresowanej i mojemu narodowi.
Któremu ekshumacje otwierają chyba coraz szerzej oczy.
Tak, oczywiście. Myślę, że dobrze jest jak o tym głośno mówimy, bo to pokazuje prawdziwe oblicze i prawdziwy interes tych, którzy tak bardzo przeciwko temu protestowali. Na szczęście nie mieli nic do powiedzenia. Tutaj dobro działo się niezależnie od tego, czy komuś się podobały ekshumacje, czy nie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/341880-nasz-wywiad-magdalena-merta-wciaz-czeka-nas-rzeczywiste-przekopanie-smolenskiego-blota-wokol-siewiernego