Jeżeli pomnik smoleński ma mieć sens, musi być emocjonalnie związany z faktami, które upamiętnia. Dlatego jedynym miejscem, gdzie może stanąć jest Krakowskie Przedmieście. Tam urzędował prezydent Lech Kaczyński i stamtąd wyruszył 10 kwietnia w swoją ostatnią podróż.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Jacek Sasin.
wPolityce.pl: We wtorek na konferencji prasowej pan Maciej Lasek powiedział, że jest w stanie obalić wszystkie tezy, które zostały zawarte na filmie przedstawionym przez podkomisję smoleńską. Co pan o tym sądzi?
Jacek Sasin: Dla mnie ważna jest deklaracja ministra Antoniego Macierewicza i przewodniczącego podkomisji smoleńskiej pana Berczyńskiego, że podkomisja jest gotowa skonfrontować się z członkami komisji pana Laska i z panem Laskiem. Ta gotowość była zgłaszana od dłuższego czasu, jeszcze kiedy pan Berczyński i inni eksperci komisji byli członkami zespołu parlamentarnego, który zajmował się badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Wtedy nie było pozytywnej odpowiedzi. Myślę, że tyle, ile dzisiaj już wiemy, w sposób, co prawda ułomny, bo w dalszym ciągu nie mamy dostępu do najważniejszych dowodów, ale jednak tyle, na ile się udało ustalić komisji pana Berczyńskiego to myślę, że konfrontacja zakończy się kompromitacją zespołu pana Laska. Zespół pana Laska miał bardziej propagandowy wymiar, został powołany już po sformułowaniu raportu przez poprzednią rządową komisję Millera szefa MSWiA, który jak dzisiaj wiemy z ujawnionych nagrań, nie dbał o to, aby ustalić prawdę, ale głównie o to, aby polski raport był spójny z tym, co ustaliła komisja MAK pod przewodnictwem pani Anodiny. W raporcie Anodiny było wiele kłamliwych informacji. Konfrontacja komisji pana Berczyńskiego z zespołem pana Laska jest pożądana.
Jaką formę powinna przyjąć konfrontacja?
Powinna mieć formę, która da obywatelom możliwość śledzenia konfrontacji. Dobrze byłoby gdyby obywatele mogli ocenić, kto w tej sprawie dysponuje argumentami, a kto prezentuje jedynie gołosłowne stwierdzenia. Być może do takiej debaty należy zaangażować ekspertów zagranicznych, nieuwikłanych w polski spór polityczny, którzy mogliby rozstrzygać sporne kwestie.
Wczoraj na konferencji pana Laska padło stwierdzenie, że funkcjonariusze BOR przed odlotem sprawdzali prezydencki samolot. Te słowa padły w kontekście hipotezy podkomisji smoleńskiej, że w samolocie nastąpił wybuch bomby termobarycznej.
Nie jestem w stanie tego rozstrzygnąć. Nie chciałbym się autorytatywnie wypowiadać w tej sprawie. Jeżeli rzeczywiście ta bomba była na pokładzie samolotu, to nie wiem czy była tam wniesiona, czy umieszczona w konstrukcji samolotu. O tym, czy była bomba, czy doszło do eksplozji, powinny zdecydować dowody. To, że samolot rozsypał się w powietrzu, jednak wydaje się dzisiaj udowodnione, natomiast wersja o brzozie, która dokonała zniszczenia samolotu jest już właściwie całkowicie skompromitowana i obalona. Tym bardziej, że fragmenty samolotu znajdowały się na ziemi jeszcze przed brzozą, czyli zanim miało dojść do uderzenia. Przypomnijmy, że komisja Millera próbowała nas przekonać, że to brzoza była przyczyną katastrofy. Prof. Binienda udowodnił, że uderzenie w brzozę nie mogło zniszczyć skrzydła. Wiele wskazuje, że samolot rozpadł się w powietrzu, a jakaś przyczyna tego musiała być. Być może hipoteza, że doszło do wybuchu bomby termobarycznej na pokładzie samolotu jest prawdziwa, ale nie jest jeszcze w 100 proc. udowodniona. Jeżeli ktoś zaprzecza temu wybuchowi, to niech wytłumaczy, jak doszło do rozpadu samolotu. Nie słyszałem innej hipotezy, która obalałaby hipotezę sformułowaną przez komisję pana Berczyńskiego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeżeli pomnik smoleński ma mieć sens, musi być emocjonalnie związany z faktami, które upamiętnia. Dlatego jedynym miejscem, gdzie może stanąć jest Krakowskie Przedmieście. Tam urzędował prezydent Lech Kaczyński i stamtąd wyruszył 10 kwietnia w swoją ostatnią podróż.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS Jacek Sasin.
wPolityce.pl: We wtorek na konferencji prasowej pan Maciej Lasek powiedział, że jest w stanie obalić wszystkie tezy, które zostały zawarte na filmie przedstawionym przez podkomisję smoleńską. Co pan o tym sądzi?
Jacek Sasin: Dla mnie ważna jest deklaracja ministra Antoniego Macierewicza i przewodniczącego podkomisji smoleńskiej pana Berczyńskiego, że podkomisja jest gotowa skonfrontować się z członkami komisji pana Laska i z panem Laskiem. Ta gotowość była zgłaszana od dłuższego czasu, jeszcze kiedy pan Berczyński i inni eksperci komisji byli członkami zespołu parlamentarnego, który zajmował się badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Wtedy nie było pozytywnej odpowiedzi. Myślę, że tyle, ile dzisiaj już wiemy, w sposób, co prawda ułomny, bo w dalszym ciągu nie mamy dostępu do najważniejszych dowodów, ale jednak tyle, na ile się udało ustalić komisji pana Berczyńskiego to myślę, że konfrontacja zakończy się kompromitacją zespołu pana Laska. Zespół pana Laska miał bardziej propagandowy wymiar, został powołany już po sformułowaniu raportu przez poprzednią rządową komisję Millera szefa MSWiA, który jak dzisiaj wiemy z ujawnionych nagrań, nie dbał o to, aby ustalić prawdę, ale głównie o to, aby polski raport był spójny z tym, co ustaliła komisja MAK pod przewodnictwem pani Anodiny. W raporcie Anodiny było wiele kłamliwych informacji. Konfrontacja komisji pana Berczyńskiego z zespołem pana Laska jest pożądana.
Jaką formę powinna przyjąć konfrontacja?
Powinna mieć formę, która da obywatelom możliwość śledzenia konfrontacji. Dobrze byłoby gdyby obywatele mogli ocenić, kto w tej sprawie dysponuje argumentami, a kto prezentuje jedynie gołosłowne stwierdzenia. Być może do takiej debaty należy zaangażować ekspertów zagranicznych, nieuwikłanych w polski spór polityczny, którzy mogliby rozstrzygać sporne kwestie.
Wczoraj na konferencji pana Laska padło stwierdzenie, że funkcjonariusze BOR przed odlotem sprawdzali prezydencki samolot. Te słowa padły w kontekście hipotezy podkomisji smoleńskiej, że w samolocie nastąpił wybuch bomby termobarycznej.
Nie jestem w stanie tego rozstrzygnąć. Nie chciałbym się autorytatywnie wypowiadać w tej sprawie. Jeżeli rzeczywiście ta bomba była na pokładzie samolotu, to nie wiem czy była tam wniesiona, czy umieszczona w konstrukcji samolotu. O tym, czy była bomba, czy doszło do eksplozji, powinny zdecydować dowody. To, że samolot rozsypał się w powietrzu, jednak wydaje się dzisiaj udowodnione, natomiast wersja o brzozie, która dokonała zniszczenia samolotu jest już właściwie całkowicie skompromitowana i obalona. Tym bardziej, że fragmenty samolotu znajdowały się na ziemi jeszcze przed brzozą, czyli zanim miało dojść do uderzenia. Przypomnijmy, że komisja Millera próbowała nas przekonać, że to brzoza była przyczyną katastrofy. Prof. Binienda udowodnił, że uderzenie w brzozę nie mogło zniszczyć skrzydła. Wiele wskazuje, że samolot rozpadł się w powietrzu, a jakaś przyczyna tego musiała być. Być może hipoteza, że doszło do wybuchu bomby termobarycznej na pokładzie samolotu jest prawdziwa, ale nie jest jeszcze w 100 proc. udowodniona. Jeżeli ktoś zaprzecza temu wybuchowi, to niech wytłumaczy, jak doszło do rozpadu samolotu. Nie słyszałem innej hipotezy, która obalałaby hipotezę sformułowaną przez komisję pana Berczyńskiego.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335350-nasz-wywiad-sasin-to-polacy-wybrali-miejsce-na-pomnik-przed-palacem-prezydenckim-gdzie-zaczeli-spontanicznie-gromadzic-sie-1004
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.