Komisja Berczyńskiego napierw stawia się tezę, a potem dobudowuje pseudofakty. To smutny dzień. Straciłem kolegów i przyjaciół. Dziś tracimy społeczeństwo. Dzielimy zamiast łączyć

— mówił w TVN24 Jerzy Miller, były minister spraw wewnętrznych.

Polityk dowodził, że przedstawione przez ekspertów podkomisji tezy są nieuprawnione:

Miałem okazję słuchać kilka razy w tygodniu sprawozdań prac zespołu. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie, by hipotezy, których nie byliśmy pewni, ogłosić.

Jego zdaniem szczególnie nieprawdopodobna jest teoria wybuchu termobarycznego:

Czy pani sobie wyobraża,że ktoś wnosi na pokład bombę tej wielkości i nikt tego nie zauważył?

— pytał Monikę Olejnik. Na uwagę, że według zwolenników teorii o zamachu ładunki wybuchowe mogly być podłożone podczas remontu w Samarze, odpowiedział szyderczo:

I tak sobie leżała? I czekała na co? Na mgłę?

Oceniając film przygotowany przez podkomisję stwierdził:

To nie jest żaden dokument, to mieszanka różnych pomysłów, które się wzajemnie wykluczają

Zdaniem Millera eksperci z podkomisji Wacława Berczyńskiego postawili błędne założenia i nie umieją się teraz z nich wycofać.

Etyka nie pozwala się tak zachowywać. To jest ciągłe rozdrapywanie ran

— dowodził Miller.

Macierewicz już w maju zaskakiwał różnymi pomysłami, którymi nam przeszkadzał, bo Mmusieliśmy się tłumaczyć… Dość tych pomysłów

— dodał. Miller nie wykluczył jednak, że możliwe jest dokładniejsze odczytanie nagrań z kokpitu.

Może te taśmy czytane jeszcze raz - coś nam dadzą, ze względu na postęp techniczny, cywilizacyjny

— mówił. Krytycznie natomiast ocenił rezultaty eksperymentów i symulacji komputerowych.

Modelowanie jest bardzo dobre, ale jak się da złe dane wyjściowe, to się ma fałszywe wyniki.

Miller nie zgadza się też z zarzutami, że strona polska niepotrzebnie przekazała nadzór nad śledztwem - Rosjanom ze przez to Polska do dziś nie dostała wraku.

Decyzja była nie nasza, ale wspólna. Mieliśmy skierować desant i wywieźć siłą to co jest na lotnisku?

— pytał.

ansa/TVN 24