Szef polskiej dyplomacji w rządzie Donalda Tuska musiał być bardzo zajętym człowiekiem, skoro wylot do Katynia samolotu z parą prezydencką, cała generalicją i długa listą gości, na której byli także parlamentarzyści nazywa dzisiaj „rutynową wizytą”. Inna interpretacja tych słów może być taka, że w większości to byli ludzie nie z jego obozu politycznego, czyli godni pogardy. Pan Sikorski nie będzie się przecież „zajmował” jakąś prywatną pielgrzymką prezydenta! Tak, słowo „pielgrzymka” padło dzisiaj w sądzie po raz kolejny, były szef dyplomacji uznał je za odpowiednie w stosunku do podróży z 10 kwietnia 2010 roku. Stąd wypływa PIERWSZY WNIOSEK - jeśli tak lekce ważył sobie tę wizytę w Rosji szef resortu spraw zagranicznych, to i podlegli mu urzędnicy nie mieli powodu, by jakoś nadmiernie „spinać się” przy jej organizacji.
DRUGI WNIOSEK dotyczy przyczyn tego lekceważenia. Sikorski powiedział dzisiaj z dumą, że Donald Tusk i jego rząd mieli misję „europeizacji Rosji”. Co więcej, ta misja przynosiła ponoć nawet efekty. O karkołomnym pomyśle obłaskawienia „niedźwiedzia” rzeczywiście była juz kiedyś mowa, pisaliśmy nawet o tym wraz z Markiem Pyzą w tygodniku „wSieci” ujawniając treść notatek dyplomatycznych sprzed katastrofy, ale także relacje ze spotkań polsko - rosyjskich już po tragedii.
CZYTAJ TAKŻE: „Na smyczy Putina”. „wSieci” ujawnia kulisy rozmów „na szczycie” tuż po 10/04. Sprawdź, co znajdziesz w nowym numerze!
Z tych notatek wynika jasno, że rząd Tuska była tak zafiksowany na układanie sobie relacji z Putinem, że nie liczyło się nic innego, a nieprzejednana postawa prezydenta Lecha Kaczyńskiego byłą poważną przeszkodą w tym procesie. Nawet po jego śmierci, polscy urzędnicy z MSZ rozmawiali z Rosjanami o wszystkim, ale o katastrofie i ślimaczącym się śledztwie jakby najmniej. Tak oto wyglądało to „europeizowanie Rosji”, które zakończyło się „rusyfikacją Europy”.
Radosław Sikorski powiedział także dzisiaj wprost, że „nie było zwyczaju” jego podróży z prezydentem, dlatego też nie skorzystał on z zaproszenia na pokład samolotu do Smoleńska 10 kwietnia. **Dał odczuć, że on prezydenta nie lubił i nie cenił. Nie chciał nawet pokazywać się w jego towarzystwie, jak więc od kogoś takiego wymagać dbałości w przygotowaniu wizyty głowy państwa.
CZYTAJ TAKŻE: Sikorski przed sądem. Szokujące słowa byłego szefa MSZ nt. 10/04: „Nie była to wizyta państwowa, nie była oficjalna!”
Wydaje się także - to TRZECI WNIOSEK po dzisiejszym przesłuchaniu, że Radosław Sikorski nie mówił całej prawdy, do czego zobowiązał się składając przyrzeczenie przez złożeniem zeznań. Stwierdził bowiem najpierw, że o zamiarze podróży Lecha Kaczyńskiego do Katynia dowiedział się na przełomie stycznia i lutego 2010 roku, ale tylko nieoficjalnie. Dodał, że oficjalnie nie został o tym poinformowany nigdy. To nieprawda. Istnieje bowiem pismo szefa kancelarii prezydenta Władysława Stasiaka z końca stycznia 2010, w którym informuje on MSZ o wylocie prezydenta do Katynia. Jest na nim odręczna notatka Radosława Sikorskiego z sugestią, by Lech Kaczyński poleciał do Moskwy na uroczystości 9 maja. Czy to nie jest oficjalna informacja? Czyż nie jest to potwierdzenie przyjęcia tego do wiadomości?
Dlaczego to takie ważne? Bowiem informacja do Rosjan o tym, że będzie u nich gościł prezydent została przesłana z MSZ dopiero w połowie marca. Wcześniej szef polskiej dyplomacji pożytkował energię na „odradzanie” prezydentowi lotu do Smoleńska, zamiast pomóc w jego organizacji. Dzisiaj Sikorski w końcu przyznał, że takie opóźnienie w wyjściu tej informacji do Rosjan rzeczywiście było.
CZWARTY WNIOSEK płynący z dzisiejszej wizyty Radosława Sikorskiego w sądzie jest szczerze zasmucający. Po wyjściu z sali podzielił się z on bowiem z dziennikarzami krótkim oświadczeniem, z którego wynika, że nie przyszła do niego jeszcze żadna refleksja na temat smoleńskiego podziału Polaków i przede wszystkim jego sprawców.
Mam nadzieję, że moje złożone pod przysięgą zeznania, przyczynią się do tego, aby ci, którzy jeszcze maja wątpliwości co do tragicznego wypadku w Smoleńsku, tych wątpliwości się pozbyli. (…) I abyśmy mogli wreszcie godnie pamiętać naszych rodaków i naszych przyjaciół bez wprowadzania polityki do tego tragicznego zdarzenia
— powiedział Sikorski.
Kogo miał na myśli Radosław Sikorski mówiąc o uprawianiu polityki i zakłócaniu „godnej pamięci”? Może rodziny ofiar, których przedstawiciele byli na rozprawie jako oskarżyciele posiłkowi? Banalnym byłoby stwierdzenie, że to przejaw wyjątkowej buty i arogancji, tym bardziej, że Sikorski tę granicę przekroczył już dawno. Ten pan nie jest już w stanie nikogo obrazić.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335257-i-kto-to-mowi-byly-szef-msz-o-robieniu-polityki-na-smolensku-i-zaklocaniu-godnej-pamieci-ofiar-cztery-wnioski-po-przesluchaniu-sikorskiego