Histeryczna próba udawania dobra przez białą różę nie powiodła się. Słyszeliśmy głos jednego z prowodyrów, który potwornie pijackim i agresywnym bełkotem wykrzykiwał jakieś hasła do tuby. To wydaje mi się najbardziej charakterystyczne. Przerabialiśmy to już wielokrotnie
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dziennikarz i publicysta Jan Pospieszalski, autor programu „Warto rozmawiać”
wPolityce.pl: Obywatele RP próbowali w sposób skandaliczny zakłócić obchody 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jak ocenia Pan ich zachowanie?
Jan Pospieszalski: Bydło, wrzask i kabaretowa teatralizacja z białymi różami. Trzeba pamiętać, że zło jest realne i tak, jak dobro, jest na świecie. I jak żałobnicy, zgromadzeni po liturgii eucharystycznej, gromadzą się pod znakiem krzyża, tak z drugiej strony mamy do czynienia ze złem, które tu staje się karykaturą dobra. Histeryczna próba udawania dobra przez białą różę nie powiodła się. Słyszeliśmy głos jednego z prowodyrów, który potwornie pijackim i agresywnym bełkotem wykrzykiwał jakieś hasła do tuby. To wydaje mi się najbardziej charakterystyczne. Przerabialiśmy to już wielokrotnie. Zwróćmy uwagę, że te sceny dzieją się w Wielkim Tygodniu, stąd mam głębokie przekonanie, że odniesienie metafizyczne, duchowe jest tu uzasadnione.
Jeden z księży zauważył, że takie samo wycie słyszał, gdy odprawiał egzorcyzm.
Trudno nie odnieść takiego wrażenia. Podobnie było w zdarzeniach, w których uczestniczyłem w sierpniu 2010 roku. Wtedy była demonstracja tzw. Dominika Tarasa, (kto o nim dziś pamięta? Okazuje się, że Hadacz był agentem, nie wiadomo kim okaże się Taras). Otóż oni tam krzyczeli „Barabasza”. A przecież wybór Barabasza w miejsce Chrystusa też jest czymś metafizycznym. Gdy myślę o odrzuceniu Jego męki i zbawczej ofiary przypominają mi się od razu słowa Adama Michnika, który kiedyś w jednym z wywiadów powiedział, że ”jest chrześcijaninem, ale odrzuca wiarę w zmartwychwstanie”.
Wybór Barabasza - odrzucenie Zmartwychwstałego… to bardzo wymowne.
To jest ta walka. Ponieważ jednak nie udaje się w zupełności zakwestionować i odrzucić tego wszystkiego, co chrześcijaństwo wniosło do naszej kultury, tego że jest ono fundamentem naszej tożsamości, w związku z tym próbuje się utrącić to, co w chrześcijaństwie najistotniejszego. Zredukować do jakiegoś pseudo chrześcijańskiego humanizmu bez krzyża, bez Chrystusa i Zmartwychwstania. A nasza wiara w krzyż i zmartwychwstanie stanowi esencję chrześcijaństwa. To układa się w spójny obraz, gdy patrzę na Polskę, podzieloną, na modlących się, wierzących w Zmartwychwstanie i na tę wrzeszczącą tłuszczę, która zakłóca modlitwę i nie zgodza się na celebrowanie pamięci o tych, co zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach w Smoleńsku.
Ale myślę że to margines - ilościowy i moralny.
Ważne jest nasze opowiedzenie się po stronie wdów. Przypomina mi się zapłakana Ewa Błasik. Gdy w raporcie Anodiny w sposób bezczelny wybrano jej męża jako cel uderzenia, ona samotnie go broniła. Przypomnijmy, że dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik symbolizował nie tylko nowoczesność, zwrot naszej elity wojskowej w kierunku NATO-wskim i amerykańskim, ale również wartości patriotyczne. Uczyniono z niego kozła ofiarnego i odmówiono mu czci i honoru. Obciążono winą, że wchodził do kokpitu, że naciskał, że był pijany. Wątek z alkoholem wprowadzono także do rosyjskiego raportu.
To szokujące, że wobec bezpodstawnych oskarżeń, ówczesny minister obrony narodowej go nie bronił, że zwierzchnik Sił Zbrojnych pozwolił hańbić polski mundur.
Ale Ewa Błasik nie poddała się. Ta płacząca wdowa samotnie próbowała przekonywać, że to, co zarzuca się jej mężowi nie jest prawdą. I używała argumentu najważniejszego dla wszystkich ludzi wierzących, że przecież on tego dnia miał przystąpić do komunii świętej i nie mógł się upić! Dla każdego normalnego Polaka powinna być to rzecz oczywista, ale u nich to wywołuje jednak rechot. Znana publicystka napisze potem: „Już dość - pora zdjąć parasol nad wdowami”. Te osoby, które wczoraj wyły upiornymi bluzgami, to jest to samo środowisko.
Które kilka lat wcześniej układało krzyż z puszek po piwie?
Tak. To znaczy to są te same antywartości, które również widzę na czarnych protestach, na demonstracjach w obronie ubeckich emerytur. Sojusz starej i nowej komuny. Starej i nowej antykultury.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335247-nasz-wywiad-pospieszalski-o-obywatelach-rp-to-samo-bydlo-co-w-przypadku-ukladania-krzyza-z-puszek-sojusz-starej-i-nowej-komuny