W poniedziałek o 15:30 w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie rozpoczęło się publiczne spotkanie powołanej przez MON podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Zapraszamy na relację z tego wydarzenia.
16:25. Koniec konferencji. Pytania dziennikarzy przewidziano na godzinę 22:30, w formie „wideoczatu”.
16:23. Głos zabiera dr Wacław Berczyński, który przekonuje, że wyniki zaprezentowane na prezentacji są tylko ilustracją o wiele większej skali pracy ekspertów.
ZOBACZ CAŁĄ PREZENTACJĘ ZAPREZENTOWANĄ NA POSIEDZENIU PODKOMISJI:
16:20. Jeden z wniosków podkomisji: „bardzo wiele dowodów wskazuje na to, że na pokładzie samolotu doszło do wybuchu”.
Możliwość wystąpienia eksplozji została potraktowana całkiem realnie. (…) Najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową, która wyrzucała na zewnątrz fotele i ciała ofiar. Czy tak właśnie stało się w Smoleńsku?
— prezentacja kończy się pytaniem.
Jak przekonują autorzy prezentacji, został przeprowadzony w tej sprawie eksperyment, którego wnioski wskazują, że w analogicznej sytuacji w Smoleńsku mogło dojść do wybuchu.
16:17. Z prezentacji wynika, że rozpad samolotu w powietrzu rozpoczął się już w odległości 900 metrów od pasa startowego lotniska Siewiernyj. W ocenie podkomisji smoleńskiej ostatnia faza tragedii została spowodowana eksplozją, do której doszło w kadłubie samolotu.
16:13. Przywołanie eksperymentu naukowego i badania dotyczącego drzwi z samolotu znalezionych w Smoleńsku.
Prędkość pionowa drzwi była 10-krotnie większa przed wbiciem w ziemię niż sam samolot
— słyszymy.
Zdaniem ekspertów ma to świadczyć o innym, dodatkowym źródle energii, z powodu którego drzwi uległy innemu uderzeniu w ziemię niż sam samolot.
16:05. Autorzy prezentacji przekonują, że rozkład szczątków samolotu świadczy o tym, że samolot musiał zacząć rozpadać się jeszcze nad ziemią. Zespół WAT wykonał również eksperyment dotyczący tej tematyce.
Rejestracja eksperymentu tzw. szybkimi kamerami i analiza danych wykazała, że minimalna wysokość rozpoczęcia się destrukcji samolotu to 20 metrów
— tak wynika z analizy prezentowanej w WAT.
16:00. Wnioski przedstawione w prezentacji są jednoznaczne: komenda o odejściu na drugi krąg została wydana na wysokości 100 metrów i nie było winą pilotów, że samolot nie wykonał polecenia. Eksperci przekonują jednak, że nie są pewni co do powodów tego stanu rzeczy.
Prawdopodobnym powodem jest seria awarii, która zaczęła się ok. 2,5 km od lotniska, a została zarejestrowana na pokładzie tupolewa. Polska czarna skrzynka odnotowała awarię pierwszej instalacji hydraulicznej. Być może były to skutki gwałtownego rozszczelnienia się pierwszej skrzynki hydraulicznej
— słyszymy.
Na filmie przedstawiono tor lotu rosyjskiego samolotu Ił-76MD, który na kilkadziesiąt minut przed lądowaniem polskiego samolotu dwukrotnie nieudanie podchodził do lądowania w Smoleńsku, po czym odleciał na lotnisko zapasowe z powodu złych warunków atmosferycznych. Trajektoria lotu obu samolotów: polskiego i rosyjskiego – według podkomisji – różni się zdecydowanie, co ma świadczyć o świadomym wprowadzeniu w błąd polskich pilotów.
Z prezentacji wynika również, że fragmenty samolotu (po rozpoczęciu jego destrukcji) zostały odnalezione daleko przed brzozą na działce Bodina.
15:50. Szczegółowa relacja ze sposobu zachowania i działania rosyjskich kontrolerów - między innymi podawanie fałszywych danych polskim pilotom.
Najważniejsze jest to, że Ryżenko oszukał kpt. Protasiuka co do wysokości wejścia na ścieżkę. Ta informacja spowodowała, że kpt. Protasiuk musiał zwiększyć prędkość zniżania. Pilot nie wiedział o tym, że tak ustawiona ścieżka samolotu kończy się kilometr przed pasem i prowadzi do katastrofy
— mówi lektor.
Jak podkreślają autorzy prezentacji, żaden z rosyjskich kontrolerów nie wydał polecenia odejścia na drugi krąg - mimo, że miał taki obowiązek.
Wiele wskazuje na to, że zadbano, by zdezorientować pilotów co do przelotu nad radiolatarnią. Radiowysokościomierz, którego sygnał alarmowy miał być nastawiony na 100 metrów wysokości odezwał się na wysokości 65 metrów, a automatyczny radiokompas (…) po katastrofie został znaleziony z ustawieniami uniemożliwiającymi odbiór sygnału
— słyszymy.
15:40. Dr Wacław Berczyński przedstawia specjalną prezentację wideo, która nawiązuje do pracy zespołu. Słyszymy między innymi o tym, że kontrolerzy z rosyjskiej wieży lotów nie mogli być - ze względów prawnych - dopuszczeni do wykonywania swoich obowiązków.
10 kwietnia 2010 r. z gen. Władimirem Benediktowem, przebywającym wówczas w Moskwie, łączyli się kontrolerzy ze smoleńskiej wieży. Był wtedy zastępcą dowódcy wojskowego lotnictwa transportowego.
Przypominana jest również gra rządu Donalda Tuska na rozdzielenie wizyt w Smoleńsku.
15:30. Rozpoczęcie konferencji. Głos zabiera Antoni Macierewicz. Na sali obecny jest również Jarosław Kaczyński.
Dziś jest czas czynów, a nie słów. Instytucje państwowe, które badały katastrofę po 10.4. 2010 nie wypełniły swoich obowiązków. (…) Dziś rząd polski podejmuje się zadania wyjaśnienia przyczyn tragedii. Mamy zaszczyt przedstawić pierwsze wyniki podkomisji
— powiedział szef MON.
Macierewicz podkreślał w swoim wystąpieniu podziękowania dla ekspertów podkomisji, jak również przedstawicielom mediów, „którzy nie stracili nadziei na dotarcie do prawdy”.
Przewodniczący podkomisji - dr Wacław Berczyński zapowiedział rano, że w poniedziałek podkomisja pokaże m.in. „złe sprowadzanie samolotu Tu-154, w odróżnieniu od Iła, który miał lądować wcześniej i nie wylądował”, „błędy, czy więcej niż błędy kontrolerów rosyjskich”, „eksperymenty, które zostały wykonane, pokazujące, że tezy komisji MAK-u i Millera nie były prawdziwe”, „makiety samolotu w skali jeden do jeden, część kabiny ponad podłogą”.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy samolotu było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Ustalenia komisji Millera kwestionował Macierewicz i jego zespół parlamentarny. Po objęciu władzy przez PiS, w lutym 2016 r. szef MON powołał podkomisję do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Działa ona w ramach KBWLLP. W skład podkomisji weszła część naukowców, którzy współpracowali z zespołem parlamentarnym.
Podkomisja rozpoczęła pracę w marcu 2016 r. Jedyną do tej pory konferencję prasową (bez możliwości zadawania pytań) zorganizowała w połowie października 2016 r. Kilka dni później jej członkowie zaprezentowali dotychczasowe ustalenia na posiedzeniu sejmowej komisji obrony.
Zdaniem podkomisji, której szef dr Wacław Berczyński zapewniał, że nie przyjmuje ona żadnych wstępnych założeń ani hipotez w sprawie przyczyn katastrofy, na komisję Millera wywierano nacisk, by jej ustalenia pokrywały się z rosyjskim raportem MAK. Członkowie komisji Millera temu zaprzeczają.
svl, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335108-bilans-prac-zespolu-berczynskiego-macierewicz-dzis-jest-czas-czynow-a-nie-slow-co-nowego-przedstawia-eksperci-podkomisji-smolenskiej